Janusz Gajos
Ur. 23 września 1939, Dąbrowa Górnicza.
Aktor, pedagog, fotografik.
Debiutował jako adept w Teatrze Dzieci Zagłębia w Będzinie, Państwową Wyższą Szkołę Filmową Telewizyjną i Teatralną w Łodzi ukończył w roku 1965, po czym został zaangażowany do Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi. Po pięciu latach przeniósł się do Warszawy, gdzie pracował kolejno w teatrach Komedia, Polskim, Kwadracie, Dramatycznym, na dłużej związał się z Teatrem Powszechnym (1984-2002). Od 2003 roku należy do zespołu Teatru Narodowego. Zagrał wiele ról w teatrze, serialach telewizyjnych, filmach fabularnych i w przedstawieniach Teatru Telewizji. Występował także w kabarecie. Od 2003 roku wykłada w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Para się fotografią artystyczną; miał już kilka pochlebnie ocenionych wystaw. Jego biografię opublikowała Elżbieta Baniewicz (Wyd. Marginesy, Warszawa, 2013).
Uważany dziś za jednego z najwybitniejszych żyjących aktorów bardzo długo dobijał się uznania i pozycji. Tuż po studiach zagrał główną rolę w jednym z najpopularniejszych polskich seriali Czterej pancerni i pies. Zademonstrował w tej roli wiele swych walorów: powściągliwość i oszczędność w grze, klarowność aktorskich intencji, inteligencję i wdzięk – ale oszałamiająca popularność paradoksalnie odcięła go na wiele lat od kolejnych propozycji. Bał się, że ów, jak mówił w wywiadach, „pancerny blondyn” (tleniono mu do roli włosy) będzie kresem jego kariery. Pierwsze piętnastolecie nie przyniosło mu właściwie żadnych sukcesów na scenie. Szukał powodzenia w repertuarze komediowym, ale bodaj tylko rola Bimbra, drwala zaczytanego w Dostojewskim z Rozmów przy wycinaniu lasu Stanisława Tyma (Teatr Kwadrat, 1975) ujawniła nieprzeciętne umiejętności budowania postaci komediowych z elementów rodzajowych łączonych z surrealizmem i zmysłem groteski.
Umiejętności te dały mu ogromną popularność dzięki postaci woźnego Tureckiego w cyklu telewizyjnych programów kabaretowych Kurtyna w górę Olgi Lipińskiej. Prostoduszny, groźny, śmieszny i absurdalny woźny w waciaku i bereciku, pomiatający teatrzykiem, w którym miał sprzątać, stał się jedną z najlepiej rozpoznawalnych figur masowej wyobraźni lat siedemdziesiątych – i znów, jak przedtem pancerniak, zatrzasnął aktora w niewoli jednej roli.
Miał pecha: pierwsza nagrodzona rola filmowa w Milionerze (1977) nie spotkała się z należną uwagą, a filmy z jego świetnymi kreacjami nakręcone w roku 1981, Wahadełko i Przesłuchanie, po wprowadzeniu stanu wojennego na dłuższy czas zostały objęte zakazem rozpowszechniania. Mimo to początek lat osiemdziesiątych otworzył przed Gajosem czas dojrzałych sukcesów. W teatrze – rolą przenikliwego carskiego policjanta w Dwóch głowach ptaka Władysława Terleckiego (Teatr Dramatyczny, 1982) i pierwszymi rolami w Powszechnym: Leszka w poetycko-biograficznym widowisku Zapisz to, Miron i Diabła w Baalu Brechta (oba spektakle 1985). W Teatrze Telewizji – błazeńsko lirycznym czortem w Igraszkach z diabłem Jana Drdy (1980) oraz prowincjonalnym partyjnym satrapą w Przedstawieniu „Hamleta” we wsi Głucha Dolna chorwackiego dramatopisarza Ivo Brešana (1984). Absolutnym przełomem była rola Ödöna von Horvátha w Opowieściach Hollywoodu Christophera Hamptona (1987). Odkryto wtedy jego dar syntezy: pół śmieszna, kabotyńska i manieryczna, pół straszna, poniżająca i beznadziejna egzystencja niemieckich intelektualistów-emigrantów w Hollywood podczas wojny, odbijała się i zwielokrotniała w jego aptekarsko wyliczonych i fenomenalnie trafnych reakcjach, zawieszeniu głosu, smutnym spojrzeniu, ukrywanym rozbawieniu, jawnej kpinie, hamowanej rozpaczy. Jego aktorstwo, mądrze prowadzone przez Kazimierza Kutza, było pryzmatem, przez który przechodziła cała opowieść i było jednocześnie komentarzem, mądrym, ale pozbawionym wyższości „nadwiedzy”. Jakby aktor wypożyczał widzowi swoje oczy, swoją inteligencję i swoją wrażliwość, prowadził go przez opisywany świat, nie eksponując własnej osoby. Był to olśniewająco nowy ton w polskim aktorstwie; tak też kreacja została odebrana i oceniona.
Z Kutzem stworzył jeszcze kilka znakomitych ról w Teatrze Telewizji: Podsiekalnikowa w Samobójcy Nikołaja Erdmana (1988), Bacha w Kolacji na cztery ręce Paula Barza (1990). Wystąpił też w tytułowej roli w widowisku Andrzeja Wajdy Bigda idzie według powieści Juliusza Kadena-Bandrowskiego (1999) i w roli diabolicznego pułkownika bezpieki w Norymberdze Wojciecha Tomczyka w reżyserii Waldemara Krzystka (2006).
W filmie zagrał u Krzysztofa Kieślowskiego w Dekalogu IV (1988) i w Trzech kolorach. Białym (1993), a za szczególnie istotne role krytyka uznała Cenzora w Ucieczce z kina „Wolność” Wojciecha Marczewskiego (1990), alkoholika w Żółtym szaliku Janusza Morgensterna (2000), Cześnika w Zemście Andrzeja Wajdy (2002) i brata Zdrówko w Jasminum Jana Jakuba Kolskiego (2006).
Na deskach Teatru Powszechnego największe sukcesy odniósł w dwóch kameralnych komediach, w których partnerowała mu Joanna Żółkowska: w Ławeczce (1986) i w Tutam (1991); jego aktorska giętkość i łatwość zmiany tonu, narzucania widzom klimatu nasycała obyczajowy obrazek Aleksandra Gelmana i formalne etiudy Bogusława Schaeffera głębszymi obserwacjami. Jego specjalizacją stała się tragikomedia, pokazywanie postaci w ich śmiesznościach i małościach, z bezwzględnością i czułością zarazem. Takie postacie znajdował we współczesnym repertuarze, w roli Ojca w Daily Soup Amanity Muskarii (już w Teatrze Narodowym, 2007), a zwłaszcza w znakomitej kreacji Jony Popocha z Udręki życia (2011). Nastrój dramaturgii Hanocha Levina, gdzie żałosna małość ludzka domaga się od świata elementarnego szacunku dla swego, bądź co bądź, człowieczeństwa zdawała się idealnie korespondować ze stylem jego gry w dojrzałych latach.
Próbował też sił w monodramie. Jego narracja Mszy za miasto Arras według Andrzeja Szczypiorskiego (1994), w miarę przebiegu której skracał dystans, przechodząc z relacjonowania wypadków do emocjonalnego w nich uczestnictwa, uznana została za majstersztyk gatunku. Spektakl utrzymywał się przez wiele lat na afiszu Teatru Powszechnego, a w 2015 powrócił w nieco zmienionej formie na scenę Narodowego.
Jacek Sieradzki