Artykuły

Wrocław. PiS zrobi we Wrocławiu Operę Narodową?

Marcin Nałęcz-Niesiołowski - faworyt wicepremiera Piotra Glińskiego - ma zostać szefem Opery Wrocławskiej. PiS może przemienić ją nawet w Operę Narodową, o ile wyboru nowego dyrektora nie zablokuje marszałek województwa.

Na razie Nałęcz-Niesiołowski otrzymał rekomendację komisji konkursowej. Oprócz dwóch urzędników Ministerstwa Kultury, głosowali na niego: przedstawiciel "Solidarności", Związku Artystów Scen Polskich i Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków. Jego kontrkandydata Tomasza Janczaka - startującego w konkursie w parze ze słynną śpiewaczką Aleksandrą Kurzak - poparli natomiast trzej delegaci marszałka i wysłannik Związku Zawodowego Polskich Artystów Muzyków Orkiestrowych.

Nowego dyrektora Opery Wrocławskiej na początku przyszłego tygodnia wybierze zarząd województwa dolnośląskiego. Rekomendacją komisji związany nie jest, a dodatkowo odpowiedzialny w nim za kulturę Tadeusz Samborski z PSL popiera kandydaturę Janczaka. Wicemarszałek Samborski w "Radiu Wrocław" zapowiedział, że będzie się starał do niej przekonać także pozostałych członków władz regionu.

Decyzja władz samorządowych jednak łatwa nie będzie, bo za Nałęczem-Niesiołowskim stoi nie tylko obecna szefowa Opery - Ewa Michnik, ale przede wszystkim wicepremier i minister kultury w rządzie PiS - Piotr Gliński.

Jak nie wygra faworyt Glińskiego może być krucho z kasą

Obaj panowie znają się jeszcze z Białegostoku, gdzie pierwszy był dyrektorem filharmonii, a drugi kierownikiem zakładu socjologii na uniwersytecie.

Poparcie Glińskiego jest ważne ze względów finansowych, bo rocznie Ministerstwo Kultury daje na naszą operę 6 mln zł. W kuluarach już słychać, że jeśli dyrektorem nie zostanie faworyt wicepremiera, to te pieniądze mogą zostać zabrane. A wtedy finansowanie instytucji spadnie bardziej na barki samorządu województwa. Jeśli natomiast konkurs wygra Nałęcz-Niesiołowski, to Opera Wrocławska mogłaby się stać nawet Operą Narodową. To zaś oznacza zdecydowanie więcej pieniędzy na jej działalność z budżetu państwa. - Takiej zmiany podczas rozmów nie wykluczył przedstawiciel ministerstwa - potwierdza Kazimierz Kimso, szef dolnośląskiej "Solidarności", jeden z członków komisji konkursowej. - Zasługuje na to ze względu na dorobek. Nasza instytucja została wyżej oceniona niż Opera Narodowa w Warszawie - dodaje.

Przyszły dyrektor w komitecie poparcia Kaczyńskiego

Marcin Nałęcz-Niesiołowski z PiS związany jest nie tylko przez postać wicepremiera Glińskiego. W 2010 roku ten dyrygent i śpiewak wszedł do komitetu poparcia Jarosława Kaczyńskiego, który startował wówczas na prezydenta RP. Artysta pojawił się nawet na wiecu wyborczym prezesa PiS, a później wsparł kandydata tej partii na prezydenta Białegostoku.

W 2012 roku kandydat na szefa Opery Wrocławskiej w Gdańsku prowadził zaś koncert w rocznicę śmierci Jana Pawła II. Na jego polecenie orkiestra wykonała jeszcze jeden utwór, który miał być "muzyczną modlitwą za wstawiennictwem bł. Jana Pawła II za poległych pod Smoleńskiem". Organizatorzy koncertu byli kompletnie zaskoczeni.

Marcin Nałęcz-Niesiołowski w 2011 roku niesławie odszedł także z filharmonii w Białymstoku.

Muzycy zarzucali mu: mobbing, kwestionowanie ich umiejętności, organizowanie nieuzasadnionych egzaminów oraz zwalnianie niepokornych członków orkiestry. Na próbach, które prowadził, załoga potrafiła przez 1,5 godziny mierzyć go wzrokiem, a potem odmawiać wykonywania poleceń.

Opisał to "Beethoven Magazine", kwartalnik o tematyce muzycznej i kulturowej. Muzycy zorganizowali nawet pikietę uderzającą w dyrektora, a jej hasłem przewodnim było "Time to say goodbye" (Czas powiedzieć do widzenia).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji