30 stycznia 1965
Puste pole Tadeusza Hołuja w Nowej Hucie
Kraków, Teatr Ludowy w Nowej Hucie: prapremiera sztuki Tadeusza Hołuja Puste pole w reżyserii i scenografii Józefa Szajny, z muzyką Adama Walacińskiego. W roli Leona Bolesław Smela, Halina Dobrucka jako Janka, Irena Jun jako Diana, Józef Wieczorek – Dyrektor, Jerzy Jogałła – Narzeczony.
Kolejne po Akropolis, zrealizowanym z Jerzym Grotowskim, zmierzenie się Szajny z tematem pamięci o Zagładzie. Punktem wyjścia był dramat Tadeusza Hołuja (jak Szajna mającego za sobą doświadczenie Auschwitz i innych niemieckich obozów koncentracyjnych).
Obozowe pole Szajny nie jest puste. Plątanina drutów pogłębia obraz sceniczny, a przełamane rury wzdłuż kulis sprawiają wrażenie obozowych słupów w doskonalej plastycznej transpozycji. Elementem szokującym i jakże scenicznym, jak efektownym plastycznie i jak bardzo dynamicznym stają się w tej scenerii taczki, Zwykłe żelazne taczki, przejeżdżające z potwornym hałasem i zgrzytem w poprzek sceny. Krążą po niej i nagle zatrzymują się, rzucone na środku czy z boku jakby w nieładzie, lub też ustawione równo ograniczają miejsce akcji, tworząc ścianę czy mur, zastępują sprzęty domowe. W ostatnim akcie na sztorcem postawionych taczkach zatyka się chorągiewki różnych państw, pokrywa je wieńcami i wstęgami. Tak powstaje tragiczny i błazeński, odrażający a piękny pomnik. Pomnik z obozowych, żelaznych taczek.
Kiedy na scenę wpada gromada mężczyzn w obozowych pasiakach (ale jak malarsko skomponowanych!) tocząc z łoskotem ciężkie taczki, i okrąża dwóch leżących na scenie więźniów, gdy ten tłum straszliwy przewala się przez scenę w tempie zawrotnym i hałasie piekielnym – wiemy od razu, że to sprawa inscenizatora. Inscenizatora, który poszedł dalej niż proponuje autor. Sztuka staje się dla Szajny tylko pretekstem do scenariusza, w który wpisuje on treści nowe i nieoczekiwane. Mógłby ktoś powiedzieć, że te żelazne taczki, rury, worki czy grę świateł widzieliśmy już kiedyś... chociażby u Grotowskiego w Akropolis, ale przecież i tam był Szajna. Szajna-scenograf. Szajna nie do pokonania.
(Irena Bołtuć, Pole dla Szajny!, „Kultura” 1965, nr 51)
18 października 1965 przedstawienie było prezentowane z sukcesem we Florencji (w teatrze Pergole) na festiwalu „Prima rassegna internazionale dei teatri stabili”; towarzyszyła mu prezentowana w foyer teatru wystawa prac plastycznych Szajny. „Spektakl zwarty jak blok, chwilami oszałamiający, chwilami wzruszający, choć nie jest to wcale wzruszenie romantyczne czy sentymentalne. Jednym słowem spektakl zasługujący na to, by figurować w międzynarodowej witrynie teatralnej” – pisał w dzienniku „La Nazione” włoski krytyk Paolo Emilio Poesio (zob. M.Cz.[Maria Czanerle], Z Wiednia i z Florencji, „Życie Literackie” 1965, nr 46).