Artykuły

Moim adwersarzom w odpowiedzi

Ostatni mój wpis wywołał polemiki Witolda Mrozka i Mike'a Urbaniaka. Nie ma rady, trzeba na tę ubitą ziemię wychodzić i fechtować dalej - Wojciech Majcherek odpowiada na swoim blogu portalu w onet.pl na polemiki z nim dotyczące Warszawskich Spotkań Teatralnych.

Pan Mrozek odpowiedział grzecznie i merytorycznie (tekst opublikowany na e-teatrze), czym zyskał moją sympatię, co nie oznacza zgody na jego argumenty. Recenzent "Gazety Wyborczej" zarzucił mi, że pominąłem ważniejszą jego zdaniem wątpliwość dotyczącą programu Warszawskich Spotkań Teatralnych - chodzi o brak wśród zaproszonych spektakli tych bardziej "nowoczesnych", eksperymentujących z formą, łamiących tradycyjne narracje. Mrozek podaje nazwiska reżyserów m.in. Szczawińskiej, Garbaczewskiego, Borczucha, Rubina, których spektakle reprezentują ten nurt poszukiwań i z pewnością ożywiłyby festiwal.

Tu rzeczywiście rysuje się między nami zasadniczy spór, wykraczający poza ocenę programu WST. Być może to wynika z różnicy doświadczeń, perspektywy, z której patrzy się na życie teatralne, ale ja już nie przykładam tak wielkiej wagi do kryterium "nowoczesności". Owszem, wciąż ciekawią mnie nowości, ale daleki jestem od przesadnego wobec nich entuzjazmu. A na pewno nieufnie podchodzę do różnego rodzaju teorii, którymi krytyka uzasadnia takie lub inne odkrycia, pojawiające się zresztą niemal co sezon. Pan Mrozek napomyka np. o "polityczności formy", a ja nie mam przekonania, czy takie formuły rzeczywiście coś mówią o wartości teatru. Przypomina mi się przy tej okazji to, co napisał Zbigniew Herbert w liście do młodych aktorów, którzy pod opieką Zbigniewa Zapasiewicza wystąpili w przedstawieniu dyplomowym wg Pana Cogito: "I nie bądźcie - na litość Boską - nowocześni, bądźcie rzetelni". Mam wrażenie, że polski teatr lubi być nowoczesny, ale czy zawsze bywa w tych aspiracjach rzetelny? Podtrzymuję też swoje zdanie, że jaki obraz teatru wyłoni się z Warszawskich Spotkań Teatralnych, czy selekcja przedstawień była dobra - lepiej oceniać po ich obejrzeniu. Może krytyka nie liczyć już na niespodzianki, ale dajmy szansę publiczności.

*

Pan Mike Urbaniak dla odmiany na wesoło oburzył się, że wrzuciłem go do jednego worka z doktorantami teatrologii i redaktorami "Krytyki Politycznej", od których on się odżegnuje, a przede wszystkim, jakim prawem, nie będąc mu przedstawionym, oceniam jego gust? Otóż, Szanowny Panie, przecież Pan sam wypowiadając się publicznie w takiej lub innej formie ujawnia swój gust. Pisze Pan o różnych spektaklach, ale nie kryje, co się Panu podoba, a co nie. To nie wystarcza? Chwali się Pan, że nie ma drugiej takiej osoby w Warszawie, która tyle by chodziła do teatru. Znam jeszcze parę osób, które mają w tej dziedzinie niezłe osiągnięcia. Ja na pewno nie będę niczym baron Firulet z hrabią Szarmem ścigał się z Panem, kto ma więcej spektakli zaliczonych. Mogę oddać palmę pierwszeństwa, jeśli ma to Panu podtrzymać dobre samopoczucie. Powiem tylko, bo o to się Pan dopytuje: w najbliższą sobotę będę także w Krakowie, na innym jednak przedstawieniu niż Pan.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji