Artykuły

Jeszcze wiele niespodzianek przed nami - Mrozek do Majcherka

Szanowny Panie, z zainteresowaniem przeczytałem Pańską polemikę z moim komentarzem po konferencji prasowej Warszawskich Spotkań Teatralnych. Choć zgadzam się, że nasza teatralna debata staje się coraz bardziej przewidywalna, zaskoczyło mnie, że podjął Pan dyskusję z taką małą, doraźną wypowiedzią prasową. Tym bardziej dziękuję za poświęcenie mi uwagi - Witold Mrozek odpowiada na tekst Wojciech Majcherka.

Szkoda jednak, że polemizuje Pan z fragmentem jednego zdania - o "braku linii kuratorskiej" - i przypisuje mi przesadne intencje. Spieszę więc z wyjaśnieniami. "Dla każdego coś miłego" to dla mnie pełnoprawna formuła popularnego festiwalu - przeglądu najciekawszych zjawisk teatralnych w stolicy. Choć nie ukrywam, że nieco bawi mnie w tym kontekście nadużywanie przejętego ze słownika sztuk wizualnych terminu "kurator" względem selekcjonera WST Jacka Rakowieckiego. Kurator to ktoś, kto stwarza kontekst dla dzieła, podejmuje dialog z artystą, układa z dobieranych prac opowieść bądź koncept. Ale trzeba też uczciwie przyznać, że to nie Tadeusz Słobodzianek zapoczątkował nadużywanie słowa "kurator" w mówieniu o teatrze, czy szerzej - sztukach performatywnych. Warto również zauważyć, że "za Nowaka" główny nurt WST "kuratora" nie posiadał. Jak najbardziej zgadzam się też ze stwierdzeniem, że spora część programu WST organizowanych przez Instytut Teatralny mogłaby wyglądać podobnie.

Celem akapitu, z którego wyciągnął Pan cytowany fragment zdania, było wskazanie, dla kogo w tej ekumenicznej, przeglądowej formule nie ma miejsca. A nie ma dla przedstawień, których dramaturgia opiera się nie tyle na linearnych wątkach fabularnych, co na przykład na rozmaitych działaniach zaczerpniętych z performansu, na muzycznym rytmie czy partyturze działań fizycznych. W których rozbija się kategorię postaci scenicznej albo samą sytuację "bycia w teatrze". Słowem - brakło przedstawień ciążących w stronę, którą zwykło się u nas nieszczęśliwie określać "eksperymentem" i przeciwstawiać tradycji. Nieszczęśliwie, bo twórcy "eksperymentujący" z formą są też mocno osadzeni w tradycji, a raczej różnych tradycjach - od kina lat 60. po teatr Grzegorzewskiego.

Rozumiem Pana blogerski, felietonowy skrót. Gdyby jednak to z powyższą myślą, a nie z luźno wyrwanym cytatem, podjął Pan polemikę, może byłoby to jakimś remedium na powtarzalność i przewidywalność teatralnych dyskusji. Jakiś czas temu w rozmawianiu o teatrze zaczęto posługiwać się prostymi opozycjami, "stare"-"nowe", "polityczne"-"uniwersalne", które choć może miały sens w doraźnych sporach, sprawiają, że dziś trudno czasem nam rozmawiać. Zwłaszcza o teatralnej formie, w czasach gdy bardziej niż dialogu ze spektaklem szuka się efektownych uogólnień.

Mówiąc o polityczności teatru, komentatorzy skupiali się i skupiają przede wszystkim na wymowie spektakli, a nie na ich formie. Niewygodny z punktu widzenia mainstreamu przekaz, jak w spektaklach Strzępki czy Klaty, łatwiej wybaczyć niż zbyt daleko idące formalne poszukiwania. To nie miejsce na rozważania na temat polityczności samej formy. Podam jednak dwie inspiracje do rozważań, z zupełnie różnych porządków:

Przykład 1. - Grzegorz Królikiewicz, wybitny polski reżyser filmowy i profesor łódzkiej Filmówki. Jeden z najodważniejszych formalnie reżyserów w dziejach, "polski Godard" - by tak rzec, a zarazem - prawicowiec, przy którym Roman Giertych to centrum.

Przykład 2.- Mój kolega z felietonowych łamów e-teatru, Bartłomiej Miernik. Działacz Ruchu Palikota (przynajmniej niedawno) i antyklerykał, sam siebie określa nawet mianem "lewaka". A jednocześnie tęskni za linearnymi fabułami, fascynuje się twórczością Jarosława Jakubowskiego, a prace przynajmniej część z reżyserów, o których "upomniałem" się dla WST - traktuje z rezerwą godną najzagorzalszych konserwatystów.

Chciałbym móc liczyć, że może teraz, po tych kilku uwagach i wyjaśnieniach - uwierzy Pan, że o teatrze wciąż warto rozmawiać. Gdy przestaniemy wzruszeniami ramion zbywać siebie nawzajem (i spektakle "dla doktorantów teatrologii" czy "dla redaktorów KP"), może okazać się, że przed nami jeszcze całkiem sporo niespodzianek.

Z pozdrowieniami,

Witold Mrozek

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji