Sztuka w czterech aktach
Przekłady: Ernest Bryll, Michał Friedman, Awiszaj Hadari, Maksymilian Koren, Andrzej Marek, Włodzimierz Herman
Obsada: 23 role i epizody męskie, 9 kobiecych, chasydzi, szkolarze jesziby, obywatele, kramarze, goście weselni, żebracy, dzieci.
Premiera w języku jidysz: Warszawa 1920, w hebrajskim: Moskwa 1922. Premiera w języku polskim: Łódź 1925.
Po prapremierze polskiej Tadeusz Boy-Żeleński tak opowiedział tę sztukę (tom VI "Flirtu z Melpomeną"):
Element buntu i marzenia, udrapowany romantycznie, wciela tutaj młody jeszybotnik (uczeń wyższej szkoły rabinackiej) Chonen, myśliciel, kochanek, indywidualista, młodzieniec noszący na czole piętno fatalności. Myśl jego wybiega poza oschłe dogmaty Talmudu, ciągną go tajniki kabalistyki, jego koncepcja świata jest satanistyczna. Ale nie sama czysta myśl jest źródłem tego satanizmu. Jeżeli gotów jest zaprzedać Złemu swoją duszę, to aby uzyskać złoto, którego godziwą drogą zdobyć mu nie sposób, a złota chce dlatego, aby móc pojąć córkę bogacza Leę, którą pokochał namiętną miłością i której obraz sprowadza mu na usta wersety Salomonowej "Pieśni nad pieśniami". Młodzieniec ten na tle małomiasteczkowego getta to kwiat poezji, miłości, geniuszu; urok jego oddziaływa magnetycznie na nieśmiałą Leę. Już Chonen oddał się w moc Złego, już ciągłymi postami i napięciem woli stworzył w sobie (tak mniema) siłę kierowania biegiem wydarzeń - ale przecenił swoją moc. Kiedy go ta moc zawodzi, kiedy nagle słyszy z ust ojca Lei wiadomość o zaręczynach ukochanej, Chonen pada trupem.
Lea, która od czasu tego wydarzenia zachowała w oczach jakiś odblask zaświata, ma wyjść, posłuszna woli rodziców, za mąż. Już w ślubnej sukni udaje się ze starą piastunką na cmentarz, aby zaprosić duchy krewnych na wesele: i oto dziewczyna, która w niewinności swojej zachowała pamięć Chonena jak kogoś bardzo bliskiego, zaprasza i jego niebacznie na wesele mimo ostrzeżeń starej.
I naraz, w chwili gdy ma się dopełnić obrzęd, panna młoda odpycha oblubieńca, w oczach jej tli się płomień obłędu, usta przemawiają nieswoim głosem: to on, Chonen, posłuszny wezwaniu, przyszedł - ale wstąpił w nią jako dybuk. W tej postaci dusze ludzi, którzy młodo zmarli, nie wyżywszy swej ludzkiej doli, błąkają się po świecie i wcielają się w dusze roślin, zwierząt lub ludzi - w oczekiwaniu godziny oczyszczenia.
Jesteśmy w domu rabina cudotwórcy, do którego ojciec Lei, Sender, zwraca się, aby wypędził z córki dybuka. I tu dopiero wychodzi na jaw istotna treść tej historii, a daje jej świadectwo tajemniczy Meszulech, wieczny wdowiec, wcielenie Sumienia. Oto, co się odsłania. Ojciec Lei i ojciec Chonena byli niegdyś najlepszymi przyjaciółmi. Pożeniwszy się za młodu, przysięgli sobie, że o ile żona jednego z nich urodzi syna, a drugiego córkę - połączą kiedyś te dzieci ze sobą. Ale ojciec Chonena umiera, młody Chonen kędyś się tuła. Sander, ojciec Lei, stawszy się bogaczem, woli zapomnieć o przysiędze: nie tylko nie szuka Chonena, ale kiedy ten, niczego nieświadom, zjawia się w progu jego domu, Sander woli go nie poznać. W ten sposób stał się zabójcą młodego Chonena, sprawcą pozagrobowych mąk jego ojca, którego na wiek wieków pozbawił wnuków i prawnuków i który się mści, wcielając syna, jako dybuka, w jego córkę. Nic nie pomaga sąd rabina i próby ułagodzenia zmarłego: dybuk pod wpływem straszliwych zaklęć opuszcza ciało Lei, ale duch Chonena wraca po nią i zabiera ją ze sobą. Orszak weselny zastaje Leę martwą.
Ukryj streszczenie