Władysław Hańcza
HAŃCZA Władysław, właśc. Władysław Tosik (18 maja 1905 Łódź – 19 listopada 1977 Warszawa),
aktor, reżyser, kierownik artystyczny teatru
Był synem Władysława Tosika i Karoliny z Chanieckich, mężem najpierw Heleny Chanieckiej z Chrulów (ślub 23 września 1929), potem aktorki Barbary Ludwiżanki, ojcem Władysława Hańczy. W 1924 zdał maturę w łódzkim Gimnazjum Humanistycznym im. Skorupki i podjął studia na Uniwersytecie Poznańskim.
Jako prezes uniwersyteckiego Koła Polonistów organizował szeroką działalność odczytową i nawiązał kontakty z wybitnymi przedstawicielami poznańskiego środowiska kulturalnego, m.in. z Emilem Zegadłowiczem i Sstanisławą Wysocką.
W 1927 rozpoczął naukę w Szkole Dramatycznej przy Teatrze Polskim w Poznaniu, statystując równocześnie na tej scenie. Za swój debiut sceniczny, chociaż anonimowy, uważał rolę Hermesa (Noc listopadowa, 29 listopada 1927). W sezonie 1928/29, jeszcze jako uczeń, należał do zespołu Teatru Polskiego i zagrał pierwszą większą rolę – Makdufa (Makbet). Po zdaniu w czerwcu 1929 egzaminu kwalifikacyjnego ZASP-u, w sezonie 1929/30 grał w tym zespole już jako pełnoprawny aktor drugorzędne role, np. Pana Bibbi (Para nie para). W 1930 został powołany na trzy miesiące do wojska. W sezonie 1930/31 (od stycznia) występował w Teatrze Polskim w Katowicach, m.in. jako Dock Berney (Papa kawaler), Nurek (Przeprowadzka). W sezonie 1931/32 grał w Teatrze Miejskim w Toruniu, m.in. takie role, jak: Doktor Hugo (Dożywocie), Albin (Śluby panieńskie), Doktor (Głupi Jakub). Latem 1932 w zespole: Letniej Operetki Zdrojowej w Ciechocinku śpiewał partię operową Sparafucila (Rigoletto).
W sezonie 1932/33, występując już pod nazwiskiem Hańcza, był aktorem Zrzeszenia Artystów pod kierownictwem Stanisławy Wysockiej w Łodzi (m.in. Ojciec w Weselu). W 1933–37 ponownie należał do zespołu Teatru Polskiego w Poznaniu; największe jego role z tego okresu: Wernyhora (Wesele), Boruta (Szklana góra), Nieśmiałowski (Klub kawalerów), Profesor Hochberg (Ludzie w bieli). O tej ostatniej roli Jerzy Koller („Dziennik Poznański” 1935) pisał: „Pan Hańcza rozwija się doskonale i z wolna wysunął się do pierwszego szeregu naszego zespołu”. Grał z powodzeniem role amantów w farsach i lekkich komediach, zdaniem krytyków, najlepszy był jednak w repertuarze klasycznym. Za najwybitniejszą rolę tego typu uznano Biskupa Stanisława (Bolesław Śmiały): „Jest jednym z rzadkich dziś aktorów młodszego pokolenia, którzy nadają się do wielkich, monumentalnych figur tragedii Wyspiańskiego i klasycznego repertuaru. Zewnętrznymi warunkami, pysznym głosem, naukowym przygotowaniem artysta ten dorasta do zadania, jakiemu by niejeden pod żadnym względem nie sprostał. Jego Biskup Stanisław był rycerzem i kapłanem, co więcej wcielał pewną ideę, wyglądał zaś, jak gdyby zeszedł z frontonu którejś z katedr gotyckich” (Jerzy Koller). W 1937–39 występował w Teatrze Miejskim w Łodzi, m.in. w insc. Leona Schillera jako Pankracy (Nie-Boska komedia) i Nieznajomy (Kordian).
Na sezon 1939/40 został zaangażowany do Teatru Narodowego w Warszawie; zdążył tylko raz wystąpić w Babie-dziwo. W czasie okupacji niemieckiej pracował w Warszawie jako magazynier i konwojent. Brał udział w konspiracyjnych programach poetyckich. Po powstaniu warszawskim został wywieziony do obozu pracy w Cottbus.
Do kraju wrócił w maju 1945 i zaczął występować w Teatrze Wojska Polskiego w Łodzi. W sezonie 1946/47 należał do zespołu Miejskich Teatrów Dramatycznych w Krakowie. Stworzył tu znakomitą postać Księdza Jana (Rozdroże miłości). Na sezon 1947/48 wrócił do Teatru Wojska Polskiego w Łodzi, a od 1948 do końca życia był aktorem Teatru Polskiego w Warszawie.
Jubileusz czterdziestopięciolecia pracy artystycznej obchodził 18 grudnia 1973. Jego ostatnią rolą był Matwiej (Przy pełni księżyca, prem. 3 lipca 1977). Od maja 1952 do listopada 1955 pełnił dodatkowo funkcję kierownika artystycznego Teatru Ludowego w Warszawie. Niekiedy występował gościnnie na scenach innych teatrów, np. 1972 grał Jamesa Tyrone (Zmierzch długiego dnia) w warszawskim Teatrze Współczesnym. Jako reżyser debiutował w Starym Teatrze w Krakowie przygotowując premierę Komedianta (23 kwietnia 1947). Reżyserował m.in. Fircyka w zalotach (Teatr im. Jaracza, Olsztyn 1950), Syna marnotrawnego Stanisława Trembeckiego (Teatr Ludowy, Warszawa 1954), Obronę Ksantypy (Teatr Kameralny, Warszawa 1958). W listopadzie 1959 uzyskał uprawnienia reżyserskie. W warszawskim Teatrze Polskim reżyserował: Don Carlosa (1960; grał Wielkiego Inkwizytora), Przesłuchanie J.R. Oppenheimera (1966; grał rolę Edwarda Tellera), *Marianę Pinedę** (1962), Martwe dusze (1969). Jako reżyser nie miał ambicji inscenizatorskich, wystawiał „sztuki aktorskie”.
Był wykładowcą warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. W 1949 zorganizował i prowadził Szkołę dla Instruktorów Teatrów Ochotniczych. W latach pięćdziesiątych współpracował z amatorskim ruchem teatralnym. Pracował społecznie w ZASP-ie, później w SPATiF-ie.
Posiadał bardzo korzystne warunki zewnętrzne. Charakteryzowały go: „Po pierwsze – słuszny wzrost i ładna budowa ciała, po drugie charakterystyczny, łatwo wpadający w ucho timbre głosu, po trzecie wyrazista dykcja i wreszcie fluid męskości, zdrowej, zadowolonej z świata i siebie* (Nina Andrycz). Te warunki zewnętrzne połączone z żywiołową witalnością sprawiały, że najlepiej czuł się na dużej scenie. Nie miał określonego emploi, zawsze starał się podporządkować granej postaci, stawać się kimś innym. W jednym z wywiadów mówił: „Należę do tych aktorów, których prawdziwej twarzy, bez szminki, publiczność prawie nie zna, grywam bowiem role charakterystyczne i to nie tylko obecnie, ale zawsze, od początku mojej pracy aktorskiej” („Stolica”). Dla uzyskania pełnej charakterystyki odtwarzanej postaci podkreślał „konieczność komponowania roli z różnych elementów” („Tygodnik Kulturalny”). Cechowało go specyficzne poczucie humoru, zabarwione sarkazmem, „umiejętność wydobycia w sposób jemu tylko właściwy ironicznych podtekstów dialogu” (Stanisław Marczak-Oborski). Uważał, że „teatr, który jest w jakiś sposób szlachetną zabawą, powinien być przede wszystkim zabawą intelektualną” („Dziennik Zachodni”).
Zawsze uważany za aktora zdolnego i świetnego technika, rolą Bubnowa (Na dnie w reż. L.Schillera, 1949) zainteresował krytyków. Opracowując tę postać, w praktyce zastosował swoją teoretyczną koncepcję aktorstwa. O Bubnowie mówił w jednym z wywiadów: „Grałem go na człowieka mądrego, w miarę cynicznego, który nie jest jednak pozbawiony ludzkich uczuć” (cyt. za Stanisławą Mrozińską).
Dorobek artystyczny Hańczy układa się w dwa podstawowe nurty. Pierwszy z nich to nurt romantyczny; do najważniejszych kreacji należą: Aleksander Medici (Lorenzaccio, 1955) – „pełnokrwisty i nienasycony, opanowany zupełnie przez wieloraki głód swego potężnego ciała” (Mieczysław Brahmer), Senator (Dziady, 1955) – „uchwycił ową pozorną sprzeczność między dobrze ułożonym dworakiem, pysznym lecz uprzejmym dygnitarzem, a bezwzględnym mordercą i intrygantem” (Józef Szczawiński), oraz Wojewoda (Mazepa, 1958). Jako Wojewoda, zdaniem Henryka Bieniewskiego, „Nie tylko udźwignął tę ogromną i ciężką rolę, nie popadając w patos i przesadę, które najbardziej właśnie jej grożą, ale potrafił ponadto pięknie wykorzystać doświadczenia swych poprzedników”. Do tej grupy ról należą także: Botwel (Maria Stuart J. Słowackiego, 1958), Król Lear (1962), Borys Godunow (1963), Ksiądz (Dziady, 1964), Derwid (Lilia Weneda, 1968).
Nurt drugi tworzą role w repertuarze realistyczno-obyczajowym: Bubnow (Na dnie), Groznoj (Lubow Jarowaja, 1954), Cabot (Pożądanie w cieniu wiązów, 1961), Fiodor Karamazow (Bracia Karamazow, 1963), Edward Teller (Przesłuchanie J.R. Oppenheimera) – „nerwowy intelektualista, człowiek o niezmiernie aktywnym, precyzyjnym życiu umysłowym” (Stefan Treugutt) oraz grany z okazji jubileuszu czterdziestopięciolecia pracy artyst. Ojciec (Złodziej) – „postać serdeczna, ciepła i głęboko ludzka, pełna wewnętrznej prawdy w każdym słowie i geście” (Barbara Osterloff).
Występował często w filmie i telewizji. Do najwybitniejszych jego kreacji filmowych należą: Janusz Radziwiłł (Potop), Lada (Noce i dnie), Kargul (Sami swoi) oraz Boryna (Chłopi). Bogdan Augustyniak zrealizował o nim sześćdziesięciopięciominutowy film telewizyjny (1974);
Bibliografia
Almanach 1977/78; Eberhardt: Aktorzy; M. Fik: 35 sezonów; W. Hańcza: Student i aktor w: Pozn. wspominki; Hist. filmu t. 3–5; Kwaskowski; Mrozińska: Trzy sezony; Nawrat: T. Pol. w Katowicach; Sto lat Starego Teatru; Urbankiewicz: Sezon w Łodzi; Wroczyński: Pół wieku; Dz. Pozn. 1935 nr 271 (J. Koller), 1936 nr 23 (J. Koller); Dz. Zach. 1975 nr 58 (wywiad z H.); Dziś i Jutro 1955 nr 51–52 (J. Szczawiński); Express Wiecz. 1974 nr 169 (wywiad z H.); Kron. Warsz. 1976 nr 4 (A. Więcek); Kur. Poi. 1976 nr 284; Kur. Warsz. 1932 nr 72, 99, 189, 1936 nr 77, 1937 nr 285, 1939 nr 20, 151; Nowa Kultura 1958 nr 45 (H. Bieniewski); Nowiny-Dz. Toruński 1977 nr 267 (A. Borycki); Polityka 1968 nr 16; Scena 1973 nr 12; Stolica 1960 nr 7 (wywiad z H.); Teatr 1955 nr 16 (M. Brahmer), 1959 nr 2, 1974 nr 19 (B. Osterloff), 1978 nr 3 (N. Andrycz); Tyg. Demokratyczny 1963 nr 51 (J. Frühling); Tyg. Kult. 1974 nr 39 (wywiad z H.); Tyg. Powsz. 1978 nr 5; Życie Lit. 1978 nr 4 (H. Szletyński); Życie Warsz. 1977 nr 274; Afisze, Uniw. w Poznaniu; Akta, ZASP; Afisze, programy, IS PAN (m.in. program Złodzieja, T. Polski sez. 1973/74; tu opinie S. Marczaka-Oborskiego i S. Treugutta), MTWarszawa; Kolekcja B. Ludwiżanki i W. Hańczy, MTWarszawa; Turowski: Teatr w Łodzi.
Ikonografia
J. Molga: H. jako Borys Godunow (Borys Godunow), olej, 1964, repr. Słownik artystów plastyków, Artyści plastycy Okręgu Warszawskiego z PAP 1945–1970, Warszawa 1972; J. Mikulicz-Horodyska: H. jako Senator (Dziady), olej, 1967 – MTWarszawa; A. Bilski: Portret, karyk., rys., 1937, repr., fot. – IS PAN; S. Dobrzyński: Portret z B. Ludwiżanką, karyk., rys., repr., fot -własność pryw. Warszawa; K. Dejunowicz: H. jako Hetman (Horsztyński), rys., oł., 1956 – MTWarszawa; T. Rynkiewicz: Portret, karyk., repr. RTV 1972 nr 42; A. Perzyk: H. jako Matwiej Trofimowicz (Przy pełni księżyca) – własność B. Perzykowej, Warszawa, repr. katalog: Wystawa prac Adama Perzyka, czerwiec 1982 Warszawa; Z. Martin: H. w roli, rys., flamaster – własność autora; Fot. – Arch. Dok. Mech., IS PAN, MTWarszawa, ZASP.
Filmografia
1948 – Stalowe serca (f.); 1952 – Jerzy Leszczyński (d.); 1953 – Żołnierz zwycięstwa (f.); 1957 – Dwie godziny (f.); 1962 – Jadą goście, jadą (f.); 1965 – Miejsce dla jednego (f.), Popioły (f); 1966 – Kochankowie z Marony (f); 1966–68 – Stawka większa niż życie (s.tv); 1967 – Hrabina Cosel (s.tv), Sami swoi (f.). Tortura nadziei (tv); 1968 – Hrabina Cosel (f); 1969 – Maria i Piotr (tv), Pan Wołodyjowski (f.), Przygody pana Michała (s.tv); 1970 – Romantyczni (f); 1971 – Diament radży (tv), Dzięcioł (f), Epilog norymberski (tv), Epilog norymberski (f.), Kłopotliwy gość (f.), Pięć i pół Bladego Józka (f., nierozpowszechniany); 1972 – Chłopi (s.tv); 1973 – Chłopi (f.), Kaprysy Łazarza (tv), Niebieskie jak Morze Czarne (f.), Stawiam na Tolka Banana (s.tv), Wielka miłość Balzaka (s.tv); 1974 – Droga (s.tv), Nie ma mocnych (f.), Potop (f); 1975 – Doktor Judym (f.), Dzieje grzechu (f), Karino (s.tv), Noce i dnie (f); 1975–77 – Czterdziestolatek (s.tv); 1976 – Kazimierz Wielki (f.), Zielone-minione (tv); 1977 – Karino (f.), Kochaj albo rzuć (f.), Noce i dnie (s.tv); 1978 – Granica (f.); Fragm. kronik i materiałów film. z 1956–76, Arch. WFD; Materiały – Archiwum TV Warszawa.
Nagrania
Recytacje, wypowiedzi okolicznościowe – Arch. Dok. Mech.; Recytacje – Pol. Nagrania; Role, recytacje, wypowiedzi okolicznościowe – Red. Dok. Inf. PR.
Źródło: Słownik biograficzny teatru polskiego 1900–1980, t. II, Warszawa 1994. Zachowano konwnecję bibliograficzną i część skrótów stosowanych w źródłowej publikacji.
Teresa Marecka: Hańcza – to już 20 lat
- (z archiwum Teresy Mareckiej, 1997)
W listopadzie mija 20 lat od śmierci Władysława Hańczy. Próbuję przy tej smutnej rocznicy przypomnieć Go, nie tylko jako aktora, o którym już tyle pisano, ale jako wyjątkową osobowość. Człowieka, z którym łączyła mnie czterdziestoletnia przyjaźń, silniejsza niż niejedne więzy krwi.
Z Hańczą i jego żoną, Barbarą Ludwiżanką, poznaliśmy się w 1937 roku, zaangażowani do Teatrów Miejskich w Łodzi. Spotkaliśmy się na próbach Wieczoru Trzech Króli, gdzie Basia grała Violę, a ja Oliwię, i była to, transponując znane powiedzenie, przyjaźń od pierwszego wejrzenia. Przyjaźń, która zdała egzamin wojny, okupacji, a potem wielokrotnych rozstań, związanych z naszym zawodem. Byliśmy świadkami naszych losów w ciągu czterdziestu lat. Wtedy w Łodzi był to młody człowiek o uderzającej inteligencji. Wspaniale się z nim gadało.
Któregoś dnia pianistka z Teatru wywróżyła Mu, że będzie żył 7l lat. Zapadło to u Niego bardzo głęboko. Podczas okupacji dawało Mu nieomal pewność przeżycia, mimo wielu trudnych sytuacji. A 7l lat – to było tak daleko. Zupełnie inaczej o tym pamiętał z biegiem lat. I bardzo się denerwował, kiedy ten rok się zbliżał. A kiedy minął, urządził sobie bankiet, jak mówił, i bardzo się śmiał. Śmiał się dużo i szeroko. Słyszę ten śmiech, ten głęboki głos, widzę szeroki gest, szeroki płaszcz, w którym chodził po Saskim Ogrodzie z nieodłącznym psem Tobiaszem. Razem uczyli się roli.
Uwielbiał życie w jego wszystkich przejawach, i umiał z niego korzystać. Cieszyło go wszystko. I jedzenie, i picie, i podróże, i kobiety, i - oczywiście role. Koledzy nazywali go Królem Życia.
Przeżywał wszystko głęboko, jakby do dna. Jeżeli chorował, zamykał się, chował jak zwierzę. Nikt go nie mógł namówić, żeby zagrał.
Umiał pracować. Nigdy nie mówił, że teatr był jego powołaniem. Przeciwnie. Był dobrym matematykiem. Po ukończeniu gimnazjum im. Skorupki w Łodzi – był łodzianinem – został przyjęty do jedynej wówczas w Europie École Superieure w Belgii, w Vervieux. Komplikacje rodzinne przeszkodziły Mu jednak w opuszczeniu kraju. Żeby nie tracić roku, zapisał się „tymczasem” na Wydział Filozofii w Poznaniu i zaczął studiować polonistykę.
Jako prezes Koła Polonistów znalazł się w Studio Teatralnym, w którym wykładała wielka Stanisława Wysocka.To ona chyba sprawiła, że znalazł się w teatrze. Ale się w nim nie zasklepił. Interesował się wieloma dziedzinami. Chłonął i historię i literaturę i podróże. Był postacią jakby z renesansu , tylko przypadkiem znalazł się w naszej epoce. Ale świetnie się do niej przystosował. Jak do wszystkiego. I do biedy i do luksusu.
Ulubionym jego powiedzeniem było, że czas pracuje na Niego. To była prawda. Bo chociaż jako młody aktor grał z powodzeniem i Kreona, i Korsarza Acharda, i Pastora w Uczniu Diabła Shawa, to apogeum Jego talentu i jakiejś szczególnej mądrości, którą umiał przekazać ze sceny – przypada na późniejszy okres. Pożądanie w cieniu wiązów, Senator w Dziadach” Aktor w Zmierzchu długiego dnia. To byli ci wielcy starcy, którzy utrwalili Jego nazwisko. A rolą Boryny w filmowych Chłopach zdobył sobie serca niezliczonych widzów. Przez długi czas kładli kwiaty na Jego grobie, palili znicze. Ale to już – 20 lat. Wyrosło nowe pokolenie, które nie znało Króla Życia. A chciałoby się „ocalić od zapomnienia” chociaż tak niewiele.
Z ostatnich wakacji wrócił jakby zgaszony. Ilekroć ich odwiedzałam, odprowadzał mnie do tramwaju, ale zawsze mijaliśmy jeden lub dwa przystanki, żeby jeszcze pogadać. Powtarzał ciągle: jestem taki zmęczony, ze szczególnym akcentem na tym cz.
18 listopada spędziłam z nim cały wieczór, bo Basia grała, a nie chciała go zostawić samego.Był chory, ale nic nie zapowiadało katastrofy. Oglądaliśmy „Dziennik”. Mówił: dziś piątek. Jutro jeszcze poleżę, niedziela i poniedziałek – nie ma prób, a we wtorek już pójdę do teatru. Miał grać profesora Sonnenbrucha w Niemcach Kruczkowskiego. Na jubileusz.
W sobotę – nie żył.
Zawiadomiona przez teatr, jechałam do Basi, żeby nie była sama. W drodze dopadło mnie wspomnienie wróżby sprzed lat – łódzka pianistka pomyliła się tylko o rok.
Teresa Marecka