Kalendarium

18 marca 1973

Gulgutiera – Szajny Kosmos i Osiem i pół

Warszawa, Teatr Studio: premiera Gulgutiery Marii Czanerle i Józefa Szajny, w reżyserii i scenografii Szajny, z muzyką Bogusława Schaeffera. W obsadzie m.in. Leszek Herdegen jako Animator, Irena Jun jako Sexi-Maxi.

Przedstawienie spotkało się ze skrajnymi ocenami krytyki. Zdaniem Elżbiety Morawiec spektakl, podobnie jak powieść Kosmos Witolda Gombrowicza czy film Osiem i pół Federica Felliniego, odsłaniał „prawa funkcjonowania wyobraźni artysty najpełniej z dotychczasowych jego dzieł”, a Szajna stworzył w nim „nową jakość języka teatru – dokonał totalnej wizualizacji absurdu” („Życie Literackie”). Z kolei Jan Kłossowicz pisał w tygodniku „Literatura”:

Kiedy Szajna komponuje przedsta­wienie, jednocześnie mówi, nie tylko jak, ale i dlaczego je robi. Wyrzuca z siebie słowa, myśli, aforyzmy, idee, po­mysły i zaraz je przemienia w for­my, gesty, sceny. Jest mu potrzebne słowo, swoje i cudze, chociaż ciągle je tłumaczy na obraz i przemienia w ruch. A nieodłączną częścią jego spektakli jest dźwięk. Przeważnie są to kompo­zycje Bogusława Schaeffera. Układy mu­zyczne, które łączą się w jedno ze sło­wami, plastyką i grą aktorów. Łączą się w totalny, nie wiadomo czy „ogrom­ny”, ale na pewno inny, odrębny i nie­powtarzalny teatr.

Gulgutiera stanowi próbę manife­stacyjnego wyrażenia teorii i praktyki tego teatru. Są w jej tekście i polemi­ki z krytykami i ogólne rozważania o sztuce, o jej funkcji i społecznej roli, są filozoficzne refleksje, prowokacje, i dowcipy. Tekst jest chwilami śmiesz­ny, chwilami mądry, czasem płaski i naiwny. Często w ogóle niepotrzebny. Szalejąca na scenie i widowni groma­da pokracznych, na pół męskich na pół żeńskich, pół ludzkich, pół żabich po­staci wykrzykuje inwektywy i wygła­sza oracje, wielbi i krzyżuje twórcę – Animatora, wlecze za sobą ogłupiałego Boromeusza, ciągnie przez teatr kilo­metrowe kiełbasofallusy, wali się po łbach protezami, wspina po drabinach, jeździ na trapezach i sznurach. Rozgry­wa przepiękną pantomimę gry i wal­ki skomponowaną ze starych samocho­dowych opon. A w końcu buduje na scenie gigantyczny śmietnik; zbiór i kompozycję ze wszelkich ulubionych re­kwizytów i przedmiotów Szajny. Zwa­la na kupę cały jego teatr, spoza którego ginący Animator apostrofą zbli­żoną do słowa Cambronne’a kończy przedstawienie.

Szajna spisał i wystawił sztukę o so­bie. O swoim teatrze, o tym co go zło­ści i o tych, którzy go denerwują. Zro­bił przedstawienie, w którym nie ma już cudzych tekstów, cudzych myśli. Pokazał, że umie się wypowiedzieć, nie przez tekst, ale przez teatr.

Pokazał też, że ma w Studio praw­dziwy aktorski zespół. Nie tylko Herdegena (Animator) czy Junównę (Sexi–Maxi), ale właśnie zespół.

Przeciwnicy spektaklu pisali, że jest to „najjaskrawszy przykład manowców teatru Józefa Szajny (...), utwór o pozornej głębi” (Maciej Karpiński); „o ile tekst literacki ostatniej premiery Teatru Studio uważam za cał­kowite nieporozumienie, to nie mógł­bym powiedzieć tego samego o stronie wizualnej spektaklu (...). Nie starcza tego na cały spek­takl, reszta jest tylko chaosem gulgutiery” (Andrzej Hausbarndt); „Gulgutiera kwili: artyści zaszczuci są przez społeczeństwo” (Witold FIller); „Po przedstawieniu "Gulgutiery" widz wychodzi rozczarowany i zawiedziony. Może to rzutować na jego sto­sunek nie tylko do teatru Szaj­ny” (Roman Szydłowski).

W 1975 roku Teatr Polskiego Radia wyemitował słuchowisko Gulgutiera  w adaptacji Lidii Nowickiej i reżyserii Szajny.

Janusz Legoń (2022)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji