Artykuły

"Transfer!" w Berlinie

- Każdy z nas ma za sobą traumatyczne przeżycia, ale teraz, Polacy i Niemcy, jesteśmy razem - mówił Zygmunt Sobolewski podczas dyskusji po berlińskiej premierze "Transferu!". Relacja Jacka Cieślaka w Rzeczpospolitej.

O berlińskim sukcesie dokumentalnego spektaklu "Transfer!" [na zdjęciu] Jana Klaty z udziałem wypędzonych Polaków i Niemców świadczyły tłumy przed kasami.

Tak dużym zainteresowaniem i frekwencją nie cieszyło się żadne z granych w teatrze Hebbel am Uffer przedstawień - mówili o polsko-niemieckim przedsięwzięciu szefowie tej czołowej berlińskiej sceny. Podczas każdego z trzech pokazów zasiadało na widowni pięciuset niemieckich widzów. W sobotę powstała lista społeczna oczekujących na bilety. "Transfer!" zapowiedziały m. in "Die Welt", "Die Zeit", "Berliner Zeitung" i "Zitty".

Kiedy dwa miesiące temu Polacy wypędzeni z Kresów oraz Niemcy wygnani ze Śląska i Pomorza spotkali się podczas wrocławskiej premiery - stanowili nieufne wobec siebie, uprzedzone i unikające kontaktu grupy. Dzieliła ich historia, a i pewnie kontrowersje wokół Centrum przeciw Wypędzeniom Eriki Steinbach. W Berlinie po każdym pokazie "Transferu!" trzymali się za ręce, schodząc ze sceny obejmowali czule, zdrowsi pomagali zniedołężniałym i słabszym.

-W 1945 r. przeżyłam trzy ciężkie miesiące oblężenia Breslau - wyznała Angela Hubricht, która jeszcze na początku sobotniej pospektaklowej dyskusji nie chciała komentować swoich przeżyć. - Powrót do tamtych spraw, a i do rodzinnego miasta, był nazbyt bolesny. Dziś cieszę się, że wzięłam udział w spektaklu. Przekonał mnie, że my, wypędzeni, nie potrzebujemy żadnego politycznego lobby. Wystarczy, że mamy otwarte granice i możemy podróżować. W przeszłości trudno było sobie wyobrazić, że kiedykolwiek będziemy chcieli żyć z Polakami w zgodzie. A zaprzyjaźniliśmy się. To wspaniałe!

Rozmowa bez pośredników

-Każdy z nas ma za sobą traumatyczne przeżycia, ale teraz, Polacy i Niemcy, jesteśmy razem - mówił Zygmunt Sobolewski. - Nie słuchajmy polityków, oni nie są nam do porozumienia potrzebni. Rozmawiajmy bez pośredników.

- Na początku nie chciałem mówić - wyznał Andrzej Ursyn Szantyr. -Potem udzielił mi się zapał Jana Klaty. Zżyliśmy się z niemieckimi przyjaciółmi tak bardzo, że będziemy do siebie tęsknić i wyczekiwać następnych spotkań. Chciałem podkreślić, że nigdy nie kierowała mną chęć zemsty. Kiedy Rosjanie namawiali mnie, żeby zabijać Niemców, nie zgodziłem się.

- Dziękuję za solidarność z moim cierpieniem - mówił jeden z niemieckich widzów. - Teraz dialog w duchu pojednania powinni prowadzić młodzi.

Bohaterowie wojennych wydarzeń, mimo podeszłego wieku i wielu dolegliwości, wykazali się nie tylko wielkim sercem, ale i poczuciem humoru. Żartowali, że spodobała im się sceniczna kariera i chcą ją kontynuować co najmniej przez kilkadziesiąt lat. Zarówno polscy, jak i niemieccy wypędzeni potrafili być ze sobą, nie rezygnując z własnych poglądów. Ilse Bode podkreśliła, że zgodziła się na udział w "Transferze!" po to, by bronić honoru rodziców, bo nie wszyscy jej rodacy byli mordercami. Jan Charewicz zaznaczył, że współczuje Niemcom, ale "to Niemcy Niemców wypędzili. Hitler". W pewnym momencie jedna z kobiet urodzonych w Breslau, zasiadająca na widowni, podkreśliła wagę pojednania, zaczęła jednak sugerować, że wypędzenia Niemców odbyły się przy aprobacie rządu lubelskiego.

Tłumione emocje

- Do czego pani zmierza?! - zaoponował niemiecki historyk Christian Lotz.

- Przez pachołków tego rządu, pan Charewicz musiał uciekać z Kresów na Ziemie Zachodnie! -krzyknął Jan Klata.

Z grona niemieckich wypędzonych nie zabierał głosu tylko historyk Gunther Linke. Widząc, jak wielkie tłumi emocje, zapytałem go, co ma namyśli mówiąc w spektaklu, że Polacy robią interes na Wrocławiu. Odpowiedział nerwowo o potrzebie pojednania, ale zaprotestował przeciwko pomniejszaniu cierpienia niemieckich ofiar. W końcu wypalił, że za pogorszenie relacji polsko-niemieckich winni są panowie Kaczyńscy.

- Myślę, że wina nie leży po stronie polskiego rządu, poza tym pana sceniczni partnerzy apelują o pojednanie -zaoponowałem.

- Zaczyna się polityka, nie dajmy się wmanewrować! - zaapelowała Karolina Kozak. I był to głos większości bohaterów spektaklu oraz widzów. Nawet w trudnych czasach dla polsko-niemieckiego dialogu sztuka znowu pomogła osiągnąć nam porozumienie.

***

Dziesięć autentycznych wojennych opowieści

"Transfer!" wymyśliła Krystyna Meissner, dyrektor wrocławskiego Teatru Współczesnego, by pokazać losy Polaków przygnanych z Kresów do Wrocławia i wypędzonych stamtąd Niemców. Z wielu relacji o tamtych wydarzeniach wybrano dziesięć, które przedstawiają sami bohaterowie wojennych dramatów i świadkowie historii. Reżyser Jan Klata dopisał sceny rokowań Roosevelta, Churchilla i Stalinaw Teheranie i Jałcie, gdzie ponad głowami europejskich narodów zdecydowali o przesunięciu granic oraz przesiedleniu milionów Polaków i Niemców. Spektakl został zrealizowany przy udziale berlińskiej sceny Hebbel am Uffer. Współfinansował go Instytut im. A. Mickiewicza, "Transfer!" jest bowiem jednym z projektów Roku Polsko-Niemieckiego. Złożyło się nań ponad 250 imprez. Końcowym akordem mają być wiosenne prezentacje "Snu nocy letniej" Mai Kleczewskiej ze Starego Teatru w Krakowie w Deutches Theater oraz przygotowana na tej scenie światowa prapremiera nowej sztuki noblistki Elfride Jelinek "Ueber Tiere" - również w reżyserii Mai Kleczewskiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji