Śmierć i miłość z Muchą w tle
Czeska opera narodowa — Jenufa Leoša Janáčka — w Teatrze Wielkim zmieniła się w wariacje na temat malarstwa Alfonsa Muchy. Opowieść o morawskich wieśniakach z końca XIX w. wyreżyserował Alvis Hermanis.
Reżyser Jenufy to łotewski aktor i reżyser teatru dramatycznego, który od kilku lat reralizuje także opery. Kluczową rolę odgrywa dla niego zawsze malarstwo pochodzące z tej samej epoki co libretto wystawianej opery.
W swojej wizji artystycznej opery Janáčka Hermanis zdecydował się na podział sceny na trzy moduły. Na ekranie przesłaniającym tył sceny wyświetla podczas spektaklu wizualizacje skomponowane z dzieł plastycznych Alfonsa Muchy, słynnego twórcy czasów secesji. Mucha pochodził z Moraw, gdzie rozgrywa się akcja Jenufy.
Między dołem ekranu a sceną reżyser utworzył pasaż dla tancerek, które podczas spektaklu poruszają się w sekwencyjnych układach, jak na ludowej tkaninie malowanej wzorem. Ruchy tancerek przypominają kroki z baletu Święto wiosny.
Główne akcenty dramatu rozpisane są na czwórkę bohaterów. To dwaj bracia: Dtewa (Piotr Friebe) i Laca (Rafał Barmiński), zakochani w Jenufie (monika Mych-Nowicka), której wianka strzeże jej macocha Kostelnicha (Barbara Kubiak).
Steva to lekkoduch, taki sam pijak jak ojciec Jenufy. Tak przynajmniej uważa wdowa po rzeczonym pijaku — Kościelnicha. Chcie ona ustrzec pasierbicę przed powtórką ze swego życia
Drugi z braci — Laca — wybrany przez Kościelnichę na zięcia jest dobry z charakteru, ale za to dla Jenufy nudny. Gdy Jenufa zachodzi w ciążę ze Stevą, Kościelnicha chowa ją w domu, przed okiem gromady. Gdy Jenufa rodzi syna, macocha zaprasza Steva do siebie, by prosić go, by uznał dziecko i poślubił jej pasierbicę. Ale Steva ma już inną narzeczoną, a Laca poślubi Jenufę. Pod jednym warunkiem — bez dziecka znienawidzonego brata.
Kościelnicha, kobieta pobożna, strażnik zasad życia wioski, staje przed dylematem — życie doczesne Jenufy za swe życie wieczyste. Z miłości do pasierbicy zabija jej synka, topiąc w przerębli.
Cały drugi akt w chacie Kościelnichy rozgrywa się w scenografii rodem z komunałki sowieckiej, z przełomu lat 70. i 80. Lodówka, telewizor, posłanie — oto pomysły scenograficzne Hermanisa na złamanie folklorystycznej feerii barw, jaką podziwiamy w akcie I i III. Dla widzów rosyjskich filmów fantasy typu Straż nocna i Straż dzienna to widok nieobcy. Łotewski reżyser też chyba widział filmy Timura Bekmambetowa.
Opera to jednak nie tylko inscenizacyjne fajerwerki, lecz śpiew. A z tym w Jenufie Hermanisa jest różnie. Ponad obsadę wyrasta Rafał Barmiński w partii Laca. Jenufa Moniki Mych -Nowickiej potrafi być figlarna i liryczna zarazem. Jednak główną bohaterką opery Janáčka jest Kościelnicha, a do tej partii potrzebny jest sopran wagnerowski, niezbędny, by udźwignąć dramat kobiety potępionej przez ludzi i Boga. Barbara Kubiak takiego głosu nie ma.
Muzyczna strona opery Janáčka pełna motywów inspirowanych, bądź wręcz zaczerpniętych z melodii ludowych, do dziś zachwyca melomanów. Tak jest i w poznańskim wykonaniu orkiestry pod dyrekcją Gabriela Chmury.