"Biesy" - na zakończenie
O "Biesach" krakowskich wszystko już napisano. Przedstawienie Andrzeja Wajdy zdobyło sławę w całym kraju, niebawem sięgnie po laury za granicą. Zbudowane z niezwykłą wirtuozerią oddaje swym "zdyszanym" tempem rozpętane szaleństwo ludzkie powieści {#au#199}Dostojewskiego{/#} (w adaptacji {#au#321}Camusa{/#}), jednej z największych, jakie napisano w literaturze światowej, najgłębiej sięgającej w otchłań myśli i uczuć człowieka. Wajda tłumaczy myśl Dostojewskiego na język obrazów scenicznych o sugestywnej wymowie. Groza zła ludzkiego narasta tu w atmosferę dręczącą i męczącą, która przytłacza. Atmosferę tę potęguje przejmująca muzyka Zygmunta Koniecznego w piekielnym pomieszaniu jakichś ogłuszających zgrzytów gigantycznych ostrzy, przeraźliwych krzyków i obłąkańczych szeptów. Może zresztą jest tej muzyki za dużo, ale jej uderzeniowy charakter - także przez częste powtarzanie - był niewątpliwie zamierzeniem reżysera.
Mimo całej swej wirtuozerii Wajda nie ustrzegł się kilku efektów tanich i lichej jakości (panoptikalny obrazek dziewczynki przy spowiedzi Stawrogina; gryzienie ucha przez Stawrogina, w powieści w całkiem innej sytuacji, tu nie ma sensu; bóle porodowe Marii Szatow). Są to skazy nietrudne do usunięcia w całości, która robi ogromne wrażenie.
Teatr Stary zaprezentował też w tym przedstawieniu bardzo wytrawne aktorstwo całego zespołu w każdej najmniejszej roli. Jan Nowicki wyrósł na prawdziwie wielkiego aktora. Jego Stawrogin z zastygającą w złym grymasie twarzą, z nieobecnymi, zapatrzonymi gdzieś daleko oczami, z przylepionym, mechanicznym uśmiechem, z maską ukrywająca wewnętrzny niepokój i zbrodnię to kreacja najwyższej klasy, niezapomniana. Obok tego fascynującego demona zła świetny Wojciech Pszoniak - ruchliwy i oślizły, pospolity łajdak Wierchowieński. Wzruszająca Izabela Olszewska jako obłąkana Maria Lebiadkina, pełna godności Barbara Stawrogina Zofii Niwińskiej, Wiktor (Stiepan Wierchowieński), Tadeusz {#os#1073}Malak (Narrator), Andrzej Kozak (Kiryłow), Jerzy Bińczycki (Kapitan Lebiadkin), Hanna Halcewicz i Maria Rabczyńska (Liza i Dasza) i jeszcze wielu innych - wszystkich trzeba by wymienić z wysokimi pochwałami.
"Biesy" z Teatru Starego w Krakowie były godnym zakończeniem tegorocznych, tak interesujących, Warszawskich Spotkań Teatralnych.