Artykuły

Białystok. Teatr Trzyrzecze o skandalicznej decyzji prokuratora

Mażący swastyki na miejskich murach mogą spać spokojnie. Zdaniem prokuratora Dawida Roszkowskiego z Prokuratury Białystok-Północ, znak, pod którym III Rzesza przemysłowo mordowała ludzi, to powszechny w Azji symbol szczęścia. Namalowanie go na ścianie z propagowaniem nazizmu nic więc wspólnego nie ma.

Kilka tygodni temu Teatr Trzyrzecze włączył się w kampanię "Gazety" "Wykopmy rasizm z Białegostoku". Uruchomił też portal internetowy zamalujzlo.pl. Za jego pośrednictwem każdy może anonimowo zgłosić lokalizację nawołujących do nienawiści haseł i symboli wypatrzonych na białostockich murach. Do tej pory takich zgłoszeń, zazwyczaj udokumentowanych zdjęciami, Trzyrzecze dostało już kilkadziesiąt.

- Rasizm i rasistowska symbolika są w Polsce, według polskiego prawa, nielegalne. Ściganie autorów takich malunków jest więc obowiązkiem prokuratury i policji. Wszelkie zgłoszenia, jakie otrzymamy za pośrednictwem portalu Zamaluj zło, będziemy po ich weryfikacji zgłaszać na policję i do prokuratury. Nie jako wykroczenia przeciwko mieniu, łatwe do umorzenia. Ale właśnie jako przestępstwa z nienawiści. Będziemy to robić tak długo, aż służby zaczną się tym zajmować - wyjaśniał w maju Rafał Gaweł, dyrektor Trzyrzecza.

Jak na razie zgłosił w prokuraturze siedemdziesiąt różnego rodzaju haseł i symboli, powołując się na artykuł 256 Kodeksu karnego. Stanowi on, że "kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2."

- Za każdym razem dostajemy postanowienie o odmowie wszczęcia postępowania. Zwykle z lakonicznym uzasadnieniem, że nie znaleziono podstaw. Od większości się odwołujemy. Ale postanowienie, jakie dostaliśmy ostatnio, w sprawie swastyki namalowanej na budynku transformatora przy Zagórnej, na Dziesięcinach, jest szczególnie skandaliczne - mówi Rafał Gaweł.

Tym razem bowiem, odmawiając wszczęcia postępowania, prokurator Dawid Roszkowski, posiłkując się Wikipedią, postanowił nieco rozwinąć uzasadnienie. W momencie *w którym służby dwoją się i troją, by zlikwidować grupę odpowiedzialną za kilkadziesiąt ksenofobicznych incydentów, do jakich doszło ostatnio w Białymstoku, *gdy minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz ogłasza "skinheadzi - idziemy po was", * a premier Donald Tusk przyznaje, że środowiska rasistów i "świat publiczny" niepokojąco się nad Białą przenikają, *gdy zaniepokojenie sytuacją wyraża biuro Komisarza ds. Uchodźców ONZ - oto prokurator Roszkowski dochodzi do wniosku, że swastyki na miejskich murach malują zapewne... hinduiści.

Zawiadomienie w sprawie Zagórnej Gaweł składa w prokuraturze 10 czerwca. Już cztery dni później, odmawiając wszczęcia postępowania, prokurator pisze: "Wykładnia językowa prowadzi do wniosku, że "propagowanie" w rozumieniu artykułu 256 Kodeksu Karnego oznacza każde publiczne zachowanie, które stanowi upowszechnianie faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju państwa, podjęte w celu przekonania do niego. (...) W tym miejscu należy sięgnąć do znaczenia symbolu swastyki. Nazwa swastyka pochodzi z sanskrytu i oznacza przynoszący szczęście. Obecnie w krajach Europy i obu Ameryk symbol ten kojarzony jest prawie wyłącznie z Adolfem Hitlerem i nazizmem, natomiast w Azji jest powszechnie stosowanym symbolem szczęścia i pomyślności. Przenosząc powyższe rozważania na kanwę przedmiotowej sprawy, nie sposób dostrzec w zamalowanym znaku przedstawiającym swastykę propagowania faszystowskiego ustroju państwa".

- Mam nieodparte wrażenie, że prokurator Roszkowski, tworząc to uzasadnienie, uważał, że to doskonały żart. Tyle że robiąc sobie takie "jaja", prokurator ośmiesza instytucję prawa - nie kryje oburzenia Rafał Gaweł.

Szczególnie zbulwersowany jest ostatnimi zdaniami uzasadnienia, odnoszącymi się do tego, że doskonale czytelna na transformatorze swastyka została przez kogoś zamalowana białą farbą. Zdaniem prokuratora wynika z tego, że "nawet jeśli przyjąć, że sprawca działał w zamiarze propagowania symbolu pochwalającego nazizm, to jego zamalowanie pozbawiło tego malunku jakiegokolwiek przesłania, a wręcz pokazało krytyczne stanowisko społeczeństwa wobec tego typu znaków".

- Idąc tym tokiem rozumowania, jeśli po gwałcie kobieta się umyje, to w sumie nic się nie stało - komentuje Rafał Gaweł.

Oczywiście nie zamierza składać broni.

- Odwołamy się od tej skandalicznej decyzji. I dobrze by było, żeby temu, co robią białostoccy prokuratorzy, przyjrzeli się ich przełożeni. W kontekście powszechnej "walki z rasizmem", jaką rzekomo państwo i samorząd prowadzą w Białymstoku, takie działania to zwykły sabotaż - podsumowuje dyrektor Trzyrzecza.

***

Dla Gazety

Marcin Kornak

prezes stowarzyszenia "Nigdy Więcej" i redaktor naczelny antyfaszystowskiego magazynu pod taką samą nazwą, autor "Brunatnej Księgi".

Jeśli dla prokuratora malowanie swastyk na murach nie jest propagowaniem nazizmu, to chyba nic już nim nie będzie. To uzasadnienie jest skandaliczne i de facto stanowi wyraz poparcia dla skrajnej prawicy. Powinno też stanowić materiał do poważnych przemyśleń dla przełożonych jego autora, w tym dla prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Niejednokrotnie uczulał on swoich podwładnych, by sprawy związane z propagowaniem nazizmu czy szerzej z działalnością prawicowych ekstremistów traktować z należytą powagą. W tym kontekście wymieniał również Białystok, w którym tego typu incydentów jest szczególnie wiele.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji