Artykuły

Lepsza fura niż kultura, czyli jak urząd kupuje auta

Anna Wasilewska z zarządu województwa tłumaczyła dziennikarzom, w jaki sposób Urząd Marszałkowski zamierza ciąć wydatki na kulturę i edukację. "Gazecie" zdradziła, dlaczego oszczędzać nie można na służbowych samochodach - pisze Marcin Wojciechowski w Gazecie Wyborczej - Olsztyn.

W czwartek "Gazeta Wyborcza" napisała, że Urząd Marszałkowski kupił w tym roku dwa luksusowe auta służbowe - forda mondeo za przeszło 113 tys. zł oraz skodę superb o wartości 132,5 tys. zł. Motoryzacyjne nabytki marszałka były tym bardziej zaskakujące, że ostatnie miesiące upłynęły w urzędzie pod hasłem szukania oszczędności. Ostatnio ich ofiarą padły instytucje kulturalne podległe Urzędowi Marszałkowskiemu. A to jeszcze nie koniec cięć.

Tego samego dnia, gdy opisaliśmy samochodowe zakupy urzędników, biuro prasowe marszałka zaprosiło dziennikarzy na spotkanie z Anną Wasilewską z zarządu województwa. Liczyliśmy, że przy okazji dowiemy się więcej, czym w obliczu nadchodzącego kryzysu urzędnicy kierowali się tnąc wydatki na kulturę, a kupując luksusowe auta.

Zawiedliśmy się, bo Wasilewska skupiła się tylko na zapewnianiu, że planowane przez urząd oszczędności w oświacie i kulturze nie będą zbytnio dotkliwe. Przy okazji dziennikarze usłyszeli, z jakiego powodu pracę w wyniku cięć w Centrum Edukacji i Inicjatyw Kulturalnych w Olsztynie stracili aktorzy cenionego Teatru Węgajty. - Nie mogą być równi i równiejsi. Muszą pracować na tych samych zasadach, co inne stowarzyszenia - wyjaśniała Anna Wasilewska. Te argumenty zbijał obecny na spotkaniu Janusz Kijowski, dyrektor Teatru im. Jaracza. Przekonywał, że nie można traktować na równi z innymi Teatru Węgajty, którym Polska chlubi się na całym świecie.

Ponieważ urzędniczka nie odniosła się do zakupu samochodów, po zakończeniu spotkania zapytaliśmy ją, czy to dobry pomysł, by w czasie, gdy pracownicy podległych instytucji muszą zaciskać pasa, władza decydowała się na nowe samochody. - Mogę mówić tylko o sobie - zaznaczyła na samym początku. - Jeździłam przez pół roku samochodem, który miał już na liczniku ponad 400 tys. przejechanych kilometrów. Nikt wówczas nie zastanawiał się, jak ja nim dojadę i czy w ogóle dojadę. A muszę przecież brać udział w wielu konferencjach.

Jedną podróż tym wysłużonym autem Anna Wasilewska pamięta szczególnie. - Kiedy byłam w Kaliningradzie, samochód stanął na środku drogi. Było mi bardzo przykro z tego powodu, czułam się z tym naprawdę źle - wyznała. Teraz już takie sytuacje jej nie grożą, bo jeździ fordem mondeo za 113 tys. zł.

Nowy samochód? Zgoda. Ale po co taki drogi? - zapytaliśmy. Wasilewska nie była w stanie tego ocenić. Stwierdziła, że samochód służbowy to narzędzie pracy i przede wszystkim musi być bezpieczny, a mondeo taki jest. Wskazała też jeszcze jedną jego przewagę nad autami niższej klasy. - Tańsze auta są słabsze i częściej trzeba je naprawiać - uważa.

Na koniec zapytaliśmy, czy zakupy drogich samochodów nadal będą standardem w Urzędzie Marszałkowskim? - Bardzo prawdopodobne, że w przyszłości będziemy zwracać uwagę, by były to samochody tańsze - powiedziała Wasilewska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji