Zygmunt Krasiński
Irydion
- premiera
- 29 stycznia 1913 Teatr Polski, Warszawa
- uwagi
- Obraz I. Sala Irydiona. Obraz Il. Świątynia Heljogabala. Obraz III. Perystyl Mammei. Obraz IV. Taras pałacu Heljogabala. Obraz V. Sala Irydiona. [pauza 5 min.] Obraz VI. Katakumby. Obraz VII. Katakumby. [pauza 15] Obraz VIII. Sala w pałac u Heljogabala. Obraz IX. Katakumby. Obraz X. Przy zwłokach Elsinoe. [pauza 15 min.] Obraz XI. Kampania Rzymska. Obraz XII. Coloseum.
- reżyseria
- Arnold Szyfman
- opracowanie sceniczne
- Arnold Szyfman
- muzyka
- Ludomir Różycki
- projekt dekoracji
- Karol Frycz
- projekt kostiumów
- Karol Frycz
- wykonanie scenografii
- pracownia malarska pod kierunkiem Wincentego Drabika
- dyrygent
- Henryk Opieński
Obsada
- Irydion
- Józef Węgrzyn
- Elsinoe
- Laura Duninówna
- Masinissa
- Józef Sosnowski
- Heliogabal
- Edmund Weychert
- Mammea
- Faustyna Węgrzyn-Krysińska
- Aleksander Severus
- Jerzy Leszczyński
- Ulpianus
- Maksymilian Węgrzyn
- Euforion
- Józef Zieliński
- Rupilius
- Ignacy Esner
- Eubullus
- Stanisław Jarniński
- Genius
- Stanisław Bryliński
- Głos
- Wacław Nowakowski
- Służebnica I
- Zofia Kopczewska
- Służebnica II
- Wanda Tatarkiewicz
- Wiktor
- Michał Szobert
- Kornelia
- Stanisława Wysocka
- Symeon
- Wacław Nowakowski
- Eutychian
- Aleksander Zelwerowicz
- Pilades
- Władysław Grabowski
- Scypion
- Władysław Lenczewski
- Verres
- Ludwik Dybizbański
- Alboin
- Jan Wiśniewski
- Służebnica III
- Seweryna Broniszówna
- Służebnica IV
- Aniela Łomska
- Niewolnik Mammei
- Mieczysław Szpakiewicz
- Niewolnik Irydiona I
- Stanisław Ordon
- Niewolnik Irydiona II
- Janusz Kruszewski
- Niewolnik Irydiona III
- Jan Wróblewski
- Kapłan I
- Józef Dębowicz
- Kapłan II
- Bolesław Sulikowski
- Barbarzyńcy
- Ludwik Dybizbański
Opis przedstawienia
Okoliczności tej premiery są ściśle związane z dziejami budynku, który nosi dzisiaj imię Arnolda Szyfmana. To właśnie Szyfman jesienią roku 1909 podjął starania w sprawie budowy własnego prywatnego teatru w Warszawie. Historia narodzin tej wielkiej inicjatywy, mającej aspekt patriotyczny, jest już dobrze znana i opisana, niemniej warto przypomnieć, kim był wówczas Szyfman. Miał dwadzieścia siedem lat, przybył do Warszawy z Krakowa, gdzie dał się poznać jako początkujący człowiek teatru, autor sztuki pt. Fifi, a także twórca literackiego kabaretu Figliki. Na gruncie warszawskim jako homo novus Szyfman doznał wielu przykrości ze strony części stołecznej prasy, atakowany za żydowskie pochodzenie i nazywany obraźliwie „geszefciarzem”, „pachciarzem”, „chodatajem”. Znalazł jednak sprzymierzeńców wśród arystokracji, przemysłowców i finansistów. Założył Towarzystwo Udziałowe z kapitałem 100 tysięcy rubli, przekształcone następnie w Towarzystwo Akcyjne. Doprowadził do zakupienia placu pod budowę teatru na tyłach tzw. Pałacu Karasia przy Krakowskim Przedmieściu i Oboźnej, wreszcie – przedstawił plany urządzenia gmachu wg projektów architekta Czesława Przybylskiego i plastyka Edwarda Trojanowskiego (wystrój wnętrz). Nowoczesne urządzenia techniczne przyszłego gmachu (m.in. pierwsza w polskich teatrach scena obrotowa o średnicy 17 m, półokrągły horyzont panoramiczny, mechaniczna sznurownia, najnowsze urządzenia elektrotechniczne, jak lampa systemu Schwabego o sile 60 tysięcy świec) zaprojektował Rudolf Dworsky, inspektor sceniczny teatru Maksa Reinhardta w Berlinie. Uroczyste poświęcenie kamienia węgielnego teatru i zamurowanie w fundamentach aktu erekcyjnego nastąpiło 10 kwietnia 1912. Wkrótce potem Szyfman skompletował zespół artystyczny.
Premierą inauguracyjną miał być Irydion Zygmunta Krasińskiego w inscenizacji i reżyserii dyrektora, w dekoracjach i kostiumach Karola Frycza, ze specjalnie zamówioną muzyką Ludomira Różyckiego. Prasa warszawska systematycznie towarzyszyła przygotowaniom do inauguracyjnego wieczoru. W przeddzień premiery „Kurier Warszawski” donosił, że „próba jeneralna wypadła świetnie”. W dniu premiery zapowiedzi „Kuriera Warszawskiego” nastrojone były na najwyższy ton: „Teatr Polski otwiera swoje podwoje, by poprowadzić publiczność na mistyczną biesiadę ducha. Święto poezji polskiej!” [„KW” numer 29 z 29 stycznia 1913, dod. poranny]. Podano też treść barwnego, dwujęzycznego afisza, w językach polskim i rosyjskim, wydrukowanego przez teatr (ponadto teatr wydał program przedstawienia i Komentarz do „Irydiona” napisany przez Gustawa Olechowskiego). Nazajutrz po premierze „Kurier Warszawski” donosił, że nastrój wieczoru był „podniosły”, publiczność „wytworna”, zaś akustyka sali „idealna”; po przedstawieniu odbył się bankiet w sali lustrzanej hotelu Bristol.
*
Teatr Polski. Do góry wznosi się zasłona,
Pierwszy wieczór. Na scenie dramat Irydiona.
Piersi tłumu przebiegło jakieś dziwne drżenie:
Burza wielkiej poezji, wolności marzenie.
W parterowych fotelach, gdzie głowa przy głowie,
Obok literatury – z cenzury panowie;
Zda się, nikt tej łączności już nigdy nie zatrze:
Pieśń szpieguje się wszędzie… Dopieroż w teatrze!
Ta strofa z popularnego w swoim czasie wiersza Or-Ota [Artura Oppmana] dobrze oddaje nastrój inauguracyjnego wieczoru. Poemat dramatyczny Zygmunta Krasińskiego, nazwany wiele lat później przez Stefana Treugutta „rzymskim dramatem o polskim powstaniu” [Treugutt 1958], spełnił oczekiwania publiczności. Pisano, że ta opowieść o „synu zemsty”, który dla wolności gotów jest poświęcić życie, „przynosi zaszczyt nowemu przybytkowi sztuki polskiej” [Bukowiński 1913]. Szyfman, co doceniono, starał się przenieść na scenę utwór Krasińskiego w jego kształcie integralnym, czego świadectwem są dwa egzemplarze, cenzorski i suflerski, zachowane w Muzeum Teatralnym w Warszawie (sygnatury: MT/TP/1, MT/TP/2). Respektował kolejność scen pierwowzoru, ale niektóre z nich skrócił i połączył, z innych zrezygnował (np. ze sceny Heliogabal – Elsinoe w części pierwszej utworu, czy sceny w obozie pretorianów w części trzeciej). Ostatecznie Szyfman wykroił z całości 14 obrazów. Uwzględnił też w scenariuszu Dokończenie poematu dramatycznego Krasińskiego, które rozpisał na dialog pomiędzy czterema postaciami (Irydion, Geniusz, Masynissa, Anioł – duch Kornelii). Geniusz, stanowiący jakby porte parole samego Krasińskiego, wypowiadał ostatnie słowa przedstawienia: „Idź i czyń, choć serce twoje wyschło w piersiach twoich […] staniesz się wolnym Synem Niebios”. Według wyliczenia samego Szyfmana tekst pierwszej części zaplanowanego na 4 godziny przedstawienia, zajął „70 stron druku scenariusza”. Natomiast części drugiej – „45 stron” [Szyfman 1964, s. 128].
Pierwsze słowa, które po podniesieniu kurtyny usłyszała publiczność, należały do Irydiona: „Przesunęli się jak cienie / szanując spokój ducha mojego”. Scena przedstawiała atrium w pałacu z rzędami kolumn ginących w głębi, z fontanną pośrodku i kadzidłami palącymi się w trójnogach. Po wyjściu niewolników, którzy zapalili lampy z alabastru, Irydion modlił się pod posągiem swego ojca, Amfilocha Greka. Ta wizualizacja starożytnego Rzymu zaskoczyła widzów. Nigdy jeszcze Warszawa nie oglądała podobnie nowoczesnej dekoracji, tak efektownej, i tak udanej artystycznie. Frycz, erudyta i znawca kultury minionych epok, stworzył autorską wizję dawnego Rzymu, imponującą bogactwem kolorystyki, a także oryginalnością i kunsztem stylizacji. Była to wprawdzie nadal, jeśli chodzi o technikę, dekoracja malarska, jednak scenograf uzyskał znakomity efekt trójwymiarowości zarówno architektury, jak i pejzaży. Dostrzegli tę nowość właściwie wszyscy recenzenci przedstawienia, którzy podkreślali, że w Teatrze Polskim zerwano z tradycją bylejakości dekoracyjnej, zaś inscenizacja uderza wprost „niebywałą u nas wspaniałością i artystyczną plastyką dekoracji” [Bukowiński 1913], i pod względem rozwiązań technicznych może się mierzyć z innymi scenami Europy. Tylko niektórzy z nich, jak np. Jan Lorentowicz, zarzucali dziełu Frycza nadmierny realizm, wręcz pietyzm wobec realiów przeszłości, który sprawił, że artyści „ginęli w barwach i pięknościach dekoracyjnych” [Lorentowicz 1929, s. 238]. Była to jednak opinia odosobniona. Co bystrzejsi recenzenci nie mieli wątpliwości: praca Frycza nie miała charakter werystycznej kopii, lecz stylizacji i jej znaczenie dla całości inscenizacji było nie do przecenienia. „Stolicę olśniły, ale to dosłownie, olśniły dekoracje i feerie kostiumów” – wspominał po latach Adam Grzymała-Siedlecki [1966, s. 343]. Nawet Lorentowicz, niezbyt zresztą konsekwentnie, musiał przyznać, że „Bohaterem wieczoru inauguracyjnego, obok dyrektora teatru, był dekorator, p. Frycz” [Lorentowicz 1929, s. 236]. Ale też Szyfman nie tylko stworzył odpowiednie warunki dla powstania takiego dzieła (w teatrze działała pracownia malarska pod kierunkiem Wincentego Drabika), lecz nie zawahał się wydać na ten cel kwoty 20 tysięcy rubli.
Na pierwszą część przedstawienia złożyło się w sumie 7 odsłon, każda z odrębną dekoracją. Ich płynne zmiany – w przyćmionych światłach na widowni – umożliwiła scena obrotowa, która również była nowością w Warszawie. Druga z kolei odsłona przedstawiała perystyl w domu Mammei, z ustawionym w głębi ołtarzem ofiarnym. Trzecia – świątynię w lochach pod Kapitolem, również z ołtarzem, zasłoniętym efektowną wzorzystą tkaniną; tutaj Heliogabal, odziany w bogatą szatę kapłana, odprawiał modły. Scena kolejna, która rozgrywała się na tarasie pałacu cezara, zrobiła na widzach wielkie wrażenie swoją malowniczością. „Nad marmurowymi schodami i takimże tarasem rozpięte było ciemne, granatowe niebo włoskie osiane tysiącem gwiazd lśniących i migocących nad uśpioną Romą” [Otwarcie Teatru Polskiego w Warszawie, „Gazeta Kujawska” z 31 stycznia 1913]. W następnej, piątej odsłonie „ukazywał się posąg Amfilocha na ołtarzu przykrytym wzorzystą materią, w sali z masywnymi kolumnami i zwisającymi girlandami” [Kuchtówna 2004, s. 145]. Tę część przedstawienia zamykały dwie sceny rozgrywające się w katakumbach, u chrześcijan. Były one znacznie mniej efektowne plastycznie niż poprzednie, utrzymane w mrocznym kolorycie i nastroju. W centrum obrazu znajdował się ołtarz z prostym krzyżem.
Po trwającej niemal dwie godziny pierwszej części nastąpił antrakt, który niespodziewanie przedłużył się do ponad półtorej godziny z powodu awarii technicznej przy zmianie dekoracji (dlatego, zamiast o północy, premierowy wieczór zakończył się o godzinie wpół do drugiej nad ranem). Publiczność cierpliwie czekała, by obejrzeć kolejne, wspaniałe obrazy, jak np. salę ze szmaragdowymi kolumnami w pałacu Heliogabala czy Kampanię Rzymską z fragmentem pałacu, pagórkiem z pinią oraz pięknym pejzażowym prospektem z akweduktem w tle. W obrazie trzynastym przedstawienia „na widnokręgu zapalał się świt i obrzucał coraz jaśniejszym światłem tę jedyną na całej scenie sosnę i znękanego, tulącego się do jej pnia Irydiona” [Otwarcie Teatru Polskiego, 1913]. Finał spektaklu rozgrywał się w symbolizujących upadek Rzymu ruinach Koloseum, „wśród gry świateł świtu i mgieł mistycznych” [Kuchtówna 2004, s. 146]. Bogactwa tych obrazów dopełniły kostiumy zaprojektowane przez Frycza ze znawstwem epoki, ciekawie stylizowane, współgrające z warunkami psychofizycznymi aktorek i aktorów – od prostych tunik po przebogate szaty cesarza i rzymskie zbroje.
*
Wielu z aktorów tej premiery Warszawa oglądała na scenie po raz pierwszy – przede wszystkim występującego w tytułowej roli Józefa Węgrzyna, na którego wszechstronnym talencie poznali się wszyscy stołeczni recenzenci. Przykuwał uwagę zwłaszcza jego głos „niezwykłej piękności” [Rabski 1913]. Szyfman przytacza ciekawą anegdotę – opinię Ignacego Paderewskiego: „To zjawisko fenomenalne. Posiada on niezwykły instrument głosowy. Podobnie pięknego, głębokiego i wyrazistego głosu nie słyszałem nigdy” [Szyfman 1964, s. 137]. Niemniej zgłaszano wątpliwości co do samego ujęcia roli. Zdaniem Lorentowicza Irydion „to nie był tragiczny bohater poematu, noszący największe piekło w duszy, ale nerwowy, ruchliwy, dramatyczny człowiek czynu spiskowego […]. Koturn Krasińskiego zniknął niemal zupełnie” [Lorentowicz 1929, s. 238–239]. Krytykowano też samo wykonanie – zdaniem Władysława Rabskiego Węgrzyn grał Irydiona „nierówno” [Rabski 1913], zaś według Antoniego Sygietyńskiego jego deklamacja „raziła płaczliwym tonem” [Sygietyński 1913]. Ostatecznie jednak zwyciężyło przekonanie, że aktor „dał kreację bardzo prawdziwą i pogłębioną w tonach” [Zet. 1913]. Jego sceniczny oponent, Heliogabal, grany przez Edmunda Weycherta, „słaby, chwiejny, tchórzliwy, szamocący się w napadach histerycznych, na pół szalony” [Bukowiński 1913] także należał do odkryć aktorskich wieczoru. Uwagę recenzentów przykuli również Jerzy Leszczyński jako „piękny” Aleksander Sewer i Aleksander Zelwerowicz w charakterystycznej roli Eutychiana (przy okazji przypomniano, że grał on niedawno Masynissę w Irydionie wystawionym w Teatrze Zjednoczonym w Warszawie). Szyfman powierzył rolę Masynissy Józefowi Sosnowskiemu, który grał raczej mędrca niż postać szatańską, o rysach demonicznych.
Z aktorek powszechne uznanie zdobyła Stanisława Wysocka, która „potęgą egzaltacji dramatycznej […] przemówiła w roli Kornelii” [Rabski 1913]. Podobała się również Laura Dunin jako Elsinoe, „ujmowała poezją ofiary” [tamże].
W podsumowaniach prasowych tego wieczoru silnie uwydatniło się przekonanie o jego historycznym znaczeniu. „Efekty sceniczne olśniewają – pisał Kazimierz Ehrenberg – bogactwem, smakiem pomysłowością artystyczną, świetnością kostiumów, sprawnością gry świateł. Praca artystów jest szlachetna, staranna, przygotowana reżyserią wzorowo pomyślaną w układzie scen, w kierowaniu grupami, w sytuacjach” [Ehrenberg 1913]. Wtórował krytykowi Władysław Rabski: „Oto teatr w wielkim stylu przemówił do publiczności, teatr, który posiada dobrych artystów, pierwszorzędne dekoracje, całą magię świateł elektrycznych, smak, styl i poczucie odpowiedzialności” [Rabski 1913].
Data 29 stycznia 1913 okazała się niezwykle ważna nie tylko dla rozwoju kultury Warszawy. „Tak współcześni, jak i historycy datę tę uznali za przełomową w dziejach teatru polskiego. To data graniczna dla kształtowania się nowoczesnej sztuki teatralnej, tworzenia sceny narodowej, uwolnionej od polityki, wpływów i administracji zaborcy, to «zwiastun listopada 1918», «fontanna polskości», rewolucyjny «powiew poezji scenicznej i powiew historii» – jak wówczas pisano” – podsumował Edward Krasiński, monografista sceny przy ulicy Karasia [Krasiński 1991, s. 83].
Bibliografia
- Bukowiński Władysław: „Sfinks” 1913 (wycinek w Muzeum Teatralnym w Warszawie);
- Ehrenberg Kazimierz: Inauguracyjne przedstawienie. Premiera „Irydiona”, „Kurier Poranny” z 30 stycznia 1913;
- Grzymała-Siedlecki Adam: Na orbicie Melpomeny, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1966;
- Krasiński Edward: Teatr Polski Arnolda Szyfmana 1913–1939, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1991:
- Kuchtówna Lidia: Karol Frycz, Oficyna Wydawnicza Errata, Warszawa 2004;
- Lorentowicz Jan: Dwadzieścia lat teatru, tom 1, Księgarnia F. Hoesick, Warszawa 1929;
- Oppman Artur (Or-Ot): Pierwszy wieczór. 29 stycznia 1913, „Pamiętnik Teatralny” 1982, z. 1–4, s. 4;
- Otwarcie Nowego Teatru Polskiego w Warszawie, „Gazeta Kujawska” z 31 stycznia 1913;
- Otwarcie teatru Polskiego, „Kurier Warszawski” z 30 stycznia 1913, nr 30, wyd. poranne, s. 3;
- Rabski Władysław: W nowym teatrze, „Kurier Warszawski” z 30 stycznia 1913 nr 30, wyd. popołudniowe, s. 2;
- S. [Arnold Szyfman]: Inscenizacja „Irydiona”, „Teatr Polski” 1913;
- Szyfman Arnold: Labirynt teatru, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1964 [wersja cyfrowa];
- Sygietyński Antoni: Nowy Teatr Polski. „Irydion” Krasińskiego (wycinek w Muzeum Teatralnym);
- Treugutt Stefan: Rzymski dramat o polskim powstaniu [wstęp do:] Zygmunt Krasiński, Irydion, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1958;
- Z teatru i muzyki, „Kurier Warszawski” z 28 stycznia 1913, wyd. popołudniowe, s. 3;
- Zet., , Otwarcie Teatru Polskiego, „Gazeta Poranna” z 31 stycznia 1913 (wycinek w Muzeum Teatralnym).
Archiwalia w Muzeum Teatralnym w Warszawie
- Egzemplarze Irydiona (nr inw.: MT/TP/1, MT/TP/2 ), projekty dekoracji i kostiumów Karola Frycza (nr inw. MT/TP 3101/290–3120/309), zdjęcia z przedstawienia Irydiona, wycinki prasowe dotyczące premiery.
Tekst dramatu – w serwisie Wolne Lektury
Pierwotna wersja programu: „Teatr Polski. Dwutygodnik Ilustrowany” 1913 nr 1
Barbara Osterloff (2019)