Czas akcji: współcześnie.
Miejsce akcji: pokój pisarza.
Obsada: 9 ról męskich, 3 role kobiece oraz kilkanaście epizodów.
Druk: "Dialog" nr 9/1971; Tadeusz Różewicz "Sztuki teatralne", Wrocław 1972.
Sztuka w dwóch (sześciu obrazach) z epilogiem.
Pisarz Laurenty bawi się na podłodze kolejką elektryczną. Jest zły, bo kolejka się psuje. Z przykrością przyjmuje wizytę umówionej wcześniej Dziewczyny, piszącej dysertację naukową na temat jego twórczości. Gdy Dziewczyna wchodzi do pokoju, pisarz wita ją na czworakach. Zachowuje się jak pies obwąchujący nowego gościa. Dziewczyna (o imieniu Małgorzata) stara się niczemu nie dziwić. Zadaje przygotowane pytania, z zachwytem ogląda wszystko w pokoju, nieustannie komplementuje mistrza. W trakcie rozmowy Dziewczyna także opada "na cztery łapki" i dopiero wówczas nawiązuje z pisarzem bliższy kontakt. Udaje się jej nawet zapisać w notesiku nowy wiersz, zaimprowizowany przez Laurentego, a następnie uzyskać odpowiedź na istotne pytanie: czy ważniejsza jest forma, czy treść. Otóż, Laurenty stwierdza, że "dzieło sztuki jest kącikiem natury widzianym przez temperament autora".
Zmęczona Dziewczyna układa się na stole i usypia ("ofiarne cielątko"), zaś pisarz przeżywa sen na jawie. Widzi pokój przemieniony w słoneczną łąkę i psa, Pudla, mówiącego różnymi językami, którego oferuje Laurentemu Dziewczynę, jak niegdyś Mefistofeles Faustowi Małgorzatę. Pisarz odgania Pudla i nie chce z nim dyskutować.
Do pokoju wchodzi stary Sitko, dawny kolega szkolny, także pisarz. Obaj panowie wytykają sobie wzajemnie własną starość. Tymczasem Pudel powraca i ponawia swe propozycje. Dialog pisarza z psem toczy się wierszem. W senną scenerię wdziera się wulgarny głos gospodyni Pelasi: "Zupa na stole!"
Do Laurentego przychodzi Dr Racapan i długo, po polsku i po łacinie, wymienia i omawia dolegliwości bohatera. Troskliwa Pelasia skarży się lekarzowi: "Kaprysi po nocach, nie śpi, jakieś sztuki pitrasi bez końca, herbata mu kwaśna, estetyka też, czy to tak już zostanie?" "Wszystko jeszcze przed nami" - odpowiada Racapan. Natomiast chodzenie na czworakach, które Pelasia interpretuje jako "manifestację w stosunku do otoczenia", doktor uznaje za skutek starczych zaburzeń ruchowych.
Do pisarza przychodzą trzej panowie w cylindrach, przynosząc w darze medale. Pelasia skłania ich do opuszczenia się na czworaki, by nie urazić zdziwaczałego gospodarza. Tymczasem Laurenty wkracza do pokoju we fraku, wyprostowany i majestatyczny. Po chwili i on - dla towarzystwa - zniża się na czworaki i panowie z trudem zawieszają mu pod brzuchem sześć medali, wyrażając "wdzięczność cześć za twoje dla nas nasze dla ciebie ten tego do głębi".
Następny gość, Ojciec Hermafrodyt, to "kapłan bliżej nie określonej wiary i obrządku". Przemawia kwieciście o gwiazdach, cnocie i dziewictwie. Obudzona Dziewczyna z zachwytem słucha niezrozumiałych, lecz pięknie brzmiących wywodów. Jednocześnie Pudel sączy w uszy Laurentego kuszące propozycje.
Do grona dołącza Sitko, zaś Strażnik usiłuje wypchnąć ze sceny postacie, których rola już się skończyła. Laurenty użala się nad swoim życiem, myśli o samobójstwie i powtarza, że "dla liryka najlepszy wiek do odstrzału" to "trzydziestka".
Pelasia wjeżdża do pokoju zamieniona w stolik-bufet na kółkach, trzymając na plecach tacę z talerzem zupy. Laurenty, jedząc, prosi Pelasię, by zaprzyjaźniła się z Dziewczyną, bo chciałby się z nią ożenić. "Ady J a przecie jeszcze żyje!" - protestuje kobieta i, wstając, zrzuca stolik na podłogę, "groźna i wspaniała".
Akt II rozgrywa się po śmierci Laurentego. Jego pokój zamieniono w urządzone z wielkim pietyzmem muzeum, a sam pisarz siedzi przy biurku jako eksponat. W oszklonych gablotach znajdują się "koledzy, kochanki, rękopisy, fotokopie, dokumenty, drobiazgi". Pelasia, w fartuchu, odkurza eksponaty, zaś energiczna i elegancka Wdowa kieruje muzeum i oprowadza zwiedzających.
Pojawia się kilkunastoosobowa wycieczka młodych ludzi, w obowiązkowych filcowych kapciach. Wdowa patetycznie opowiada o życiu pisarza, od chwili jego narodzin. Przedstawia dzieje kolejnych pamiątek, wśród których znajduje się talerz zupy i "jajko którego nie zdążył".
Kolejnym zwiedzającym jest Sitko. Stary zazdrośnik nie może znieść, że Laurenty tak "zmarmurzał", że ma muzeum, a w antologiach i podręcznikach jest publikowanych więcej wierszy niż jego, Sitki, który "kładł podwaliny" i jest większym poetą. Ze złości Sitko zaczyna "toczyć pianę" i Strażnik musi go wyprowadzić.
W "Epilogu" pokorny Laurenty, w opiętym cielistym trykocie, jest dyscyplinowany przez Pelasię ubraną w strój pogromczyni. Groźna Pelasia biczem zmusza mężczyznę do pisania, a potem przywiązuje mu do rąk białe pióra. Poeta-ptak usiłuje unieść się w powietrze, a chór śpiewa Pieśń XXIV Jana Kochanowskiego: "Niezwykłym i nie lada piórem opatrzony / Polecę precz, poeta"
Ukryj streszczenie