Czas akcji: pierwsza połowa XX wieku.
Miejsce akcji: prowincjonalne francuskie miasteczko Gray, potem Paryż.
Obsada: 10 ról męskich, 5 ról kobiecych.
Druk:
Farsa w trzech aktach.
Akt I
W domu Tricointe'a - prezesa sądu w Gray, jego podwładni grają w karty, przy okazji z niejakim rozmarzeniem wspominając wczorajsze występy francuskiej grupy teatralnej, a spośród niej w szczególności jedną z aktorek - wyjątkowo uroczą pannę Gobette, z którą jeden z nich spędził niezwykle przyjemnie ostatnią noc. Tricointe jest oburzony takim zachowaniem, zwłaszcza wobec wydanego przez nowego ministra sprawiedliwości Cypriana Gaudet okólnika o surowym przestrzeganiu zasad moralności u władz sądowych. Sam, jako prezes sądu, stara się świecić przykładem, jest wierny mężem swojej żony Aurory i troskliwym ojcem dorastającej córki Dyonizji. "Od kiedy ożeniłem się ze swoją dawną kucharką - mówi - straciłem co prawda dobry humor, kucharkę i apetyt, ale za to zyskałem nieskazitelną opinię."
Rozmowę przerywa im wtargnięcie do salonu przejętej Aurory, która już wcześniej swą manią czyszczenia bez względu na okoliczności wszystkich mosiężnych przedmiotów i umiłowaniem anegdot o gotowaniu uczyniła nieco zamieszania. Tym razem, wyczytawszy właśnie w gazecie wiadomość, że nowy minister planuje przesunięcia w personelu w swoim departamencie, postanowiła skłonić męża do wykazania choćby odrobiny dbałości o własną karierę. Ten jednak odmawia, choć zdaje sobie sprawę, że wielu jego dużo mniej zasłużonych kolegów po fachu dawno awansowało, podczas gdy on wciąż tkwi w prowincjonalnym Gray. Mówi, że ewentualny awans chce zawdzięczać tylko i wyłącznie własnej zasłudze. Mimo jego protestów, Aurora postanawia w drodze do swego wuja, do którego nazajutrz wybiera się wraz z córką, zatrzymać się w Paryżu i przy okazji odwiedzić nowego ministra. Jest pewna, że jej znakomity przepis na pulardę, przekona go, by awansował jej męża.
Kiedy Tricointe wychodzi wraz z żoną i córką, by odprowadzić je na dworzec, w jego domu zjawia się niespodziewany gość, który wprawia w osłupienie pozostałych w salonie prawników. To panna Gobette. Na polecenie prezesa Triconta, do którego dotarły skargi jej hotelowych sąsiadów, została wyrzucona z hotelu za nocne hałasy dochodzące z jej pokoju. Ponieważ jej trupa wyjechała poprzedniego dnia - dziewczyna została bez dachu nad głową, gdyż ów hotel jest przecież jedynym hotelem w miasteczku. Przyszła, by osobiście prosić prezesa o cofnięcie decyzji.
Prawnicy postanawiają spłatać swemu pruderyjnemu prezesowi pewien figiel i proponują Gobette, by - korzystając z nieobecności pani domu - przenocowała w sypialni pani Tricointe. Gobette godzi się chętnie, uważając taką wymuszoną gościnę za słusznie się jej należącą rekompensatę za wyrzucenie z hotelu. Przy okazji może uda jej się wyświadczyć przysługę swoim wielbicielom i sprawić, by ich przełożony nigdy więcej nie miał już podstaw do prawienia im morałów. Kiedy wraca Tricointe, ku swemu zdziwieniu nie zastaje już żadnego ze swoich podwładnych, kiedy jednak siada do pracy, okazuje się, że nie jest w domu sam. Nagle bowiem słyszy rozbrzmiewającą w pokoju jego żony frywolną piosenkę, a chwilę później widzi, że wychodzi stamtąd młoda, ubrana jedynie w elegancki negliż kobieta, która przedstawia mu się jako gwiazda kabaretu Gobette i oznajmia, że zamierza dziś przenocować w jego domu.
Tricointe najpierw reaguje oburzeniem, potem widząc, że Gobette zaczyna go podrywać, wpada w panikę. Ta niezrażona zbliża się do niego i całuje namiętnie w usta. To łamie w nim ostatnie opory i prosząc o choćby jeszcze jeden pocałunek, Tricointe zgadza się, by Gobette została w jego domu na noc. Gdy ta znika w sypialni, pojawia się niezapowiedziany i najmniej pożądany gość - minister sprawiedliwości - Cyprian Gaudet, ten sam, który zdążył już zasłynąć ze swej dbałości o moralną prawość swych podwładnych, ogłaszając, że jeśli u którego urzędnika sprawiedliwości wyjdzie na jaw najmniejszy romans - wyleci natychmiast z pracy. Traf chciał, że akurat w Gray zepsuł się automobil, którym wracał z inspekcji i w związku z tym, że w hotelu zabrakło miejsc, zmuszony jest prosić prezesa sądu o gościnność.
Tricointe jest przerażony, a jego panika rośnie niebotycznie, gdy po chwili - nieświadoma niczego Gobette - wchodzi w negliżu do gabinetu. Cyprian bierze ją za żonę Tricointa, a Gobette - momentalnie orientując się w sytuacji - doskonale wciela się w rolę idealnej pani domu i małżonki odpowiedniej dla prezesa sądu i - jak wzorowa małżonka - wychwala liczne zalety i zdolności Tricointa, skromnie zbywając kolejne komplementy Cypriana. Jej wykwintne maniery, ujmujący sposób bycia i uroda - robią na Cyprianie olbrzymie wrażenie i kiedy potem znajdują się sam na sam przed drzwiami do jego sypialni, Cyprian - nieświadomy, że został do tego w wyrafinowany sposób sprowokowany - namiętnie całuje domniemaną panią domu.
Akt II
Cyprian powrócił już do Paryża i pierwsze co robi, po powrocie do swego ministerialnego gabinetu, to każe odnaleźć akta osobiste pana Tricointe. Chce go jak najszybciej awansować i przenieść na posadę w Paryżu. Czuje, że zakochał się w pani Tricointe i pragnie mieć ją jak najbliżej przy sobie. Jego sekretarz, Oktaw, uświadamia mu jednak, że taki nagły awans sędziego z prowincji, mógłby wywołać nieprzychylne sugestie w prasie i sugeruje, by przenieść Triconte'a raczej do jakiejś miejscowości pod Paryżem. Zaczynają rozważać, gdzie by go tu umieścić, okazuje się jednak, że wszystkie posady zostały już komuś obiecane albo zarezerwowane dla protegowanych rozmaitych wpływowych osobistości. Wreszcie decydują się na pierwsze lepsze miasto, byle jak najbliżej Paryża i kiedy wraca Biennasis - urzędnik, któremu wcześniej kazał odnaleźć akta Tricointe'a i przygotować dla niego nominację do Paryża, Cyprian nakazuje mu przepisać dekret jeszcze raz, ale tym razem zamiast Paryża wpisać Tour.
Załatwiwszy tę sprawę Cyprian rusza na posiedzenie komisji budżetowej, wydając wpierw polecenie, że gdyby przybyła dama o nazwisku Tricointe, należy go natychmiast zawiadomić. Spodziewa się jej przyjazdu, ponieważ przy rozstaniu w Gray obiecała mu, że zjawi się u niego pod pozorem zakupów w Paryżu. Minister jest przekonany, że jego romans nie wyjdzie na jaw, nie docenia jednak swego woźnego - Mariusza, który niejednego ministra przetrzymał już na swej posadzie i bez trudu domyśla się wszystkiego. W dodatku nie lubi swojego przełożonego i znajduje dużą przyjemność w wyświadczaniu mu wyrafinowanych złośliwości. Tym razem, przewidując, że roznamiętniony minister - jak wszyscy jego poprzednicy - usiądzie ze swą kochanką na kanapie, kładzie tam pod poduszką dzwonek elektryczny.
Nagle zjawia się Aurora i przedstawia się - zgodnie z prawdą - jako żona pana Triconte'a. Woźny przygląda się niezbyt urodziwej kobiecie zdumiony, ale zgodnie z poleceniem ministra, zaprasza ją do gabinetu i wzywa Cypriana. Gdy ten pospiesznie wchodzi do gabinetu, zastaje Aurorę przy czyszczeniu szmatką jego mosiężnej popielniczki, którą Mariusz - w ramach swych drobnych złośliwostek wobec ministra - od tygodni pozostawiał nie czyszczoną. Widząc pracującą kobietę, bierze ją za sprzątaczkę, do popielniczki dokłada jej jeszcze inne mosiężne przybory z biurka i nakazuje wyczyścić je w korytarzu.
Tymczasem zjawia się, podająca się wciąż za panią Triconte Gobette. Zjawiła się tu - mówi Cyprianowi - tylko po to, by prosić go, by więcej nie przyjeżdżał do Gray. Cyprian bez trudu się godzi i oznajmia, że postanowił przenieść jej męża do znajdującego się bliżej Paryża - Tour, by móc ją tam jak najczęściej odwiedzać. Gobette zabrania mu jednak takich wizyt, a Cyprian obiecuje podporządkować się temu życzeniu, pod warunkiem, że ona będzie go w zamian za to odwiedzać w Paryżu. Gobette się zgadza, a uszczęśliwiony Cyprian usiłuje ją pocałować i zaczyna rozpinać jej bluzkę. Robi to jednak tak niezgrabnie, że ją rozrywa. Gobette zdejmuje bluzkę, aby spróbować ją zszyć. Widząc to, minister całkowicie traci głowę, obejmuje ją i pociąga za sobą na kanapę. W tym momencie rozlega się dźwięk ukrytego pod poduszką dzwonka, w drzwiach staje woźny Mariusz, a pół rozebrana Gobette ucieka do sąsiedniego pokoju, porzucając bluzkę i kapelusz.
Minister jest wściekły, ale Mariusz udając niewinność, wmawia mu, że dzwonek znalazł się na kanapie przez przypadek, zsuwając się zapewne z biurka. Niestety przerwanego tte tte nie sposób już kontynuować, gdyż minister musi udać się na spotkanie z prokuratorem generalnym. Kiedy wychodzi, Mariusz nakazuje - zgodnie z powtarzanym przez ministra od tygodni poleceniem - wynieść znajdującą się w gabinecie skrzynię. Przedtem jednak wrzuca doń, porzuconą przez Gobette bluzkę i kapelusz. Gdy ta wychyla się z przyległego do gabinetu pomieszczenia, zamiast Cypriana, zastaje tam jego asystenta - Oktawa. Prosi go by podał je leżącą tam gdzieś zapewne bluzkę. Chłopak szuka przez jakiś czas bezskutecznie, ale jednocześnie nie może powstrzymać spojrzeń na nagie ramiona i szyję Gobette. Ta, widząc, że robi na nim wrażenie, zaczyna go podrywać. Oktaw opiera się, tłumacząc, że jest zakochany w pewnej młodej Angielce, którą poznał dziesięć dni temu, wychodzi z nią jednak, aby szukać dalej w innym pomieszczeniu.
Gdy minister wraca z posiedzenia, zastaje tylko Aurorę, która przyniosła wyczyszczone, błyszczące przybory. Zniecierpliwiony, podaje jej jeszcze narzędzia do rozpalania kominka i odsyła z powrotem na korytarz. Po jej wyjściu do gabinetu wraca zaczerwieniony Oktaw, którego garderoba znajduje się w lekkim nieładzie. Widząc, że minister zamierza podpisać dekret o przeniesieniu pana Tricointe od Tours, zaczyna go gorąco przekonywać, że to jednak zdecydowanie za daleko i należy go przenieść prosto do Paryża. Cyprian bez trudu daje się przekonać i po raz kolejny odsyła pana Biennasisa, by przepisał dekret jeszcze raz, na nowo.
Sam wyrusza do hotelu, w którym zatrzymała się pani Tricointe, by osobiście oddać jej pozostawioną u niego torbę. Nie wie, że torba ta należy do Aurory, a nie do Gobbette. Oktaw natomiast rusza na poszukiwanie wywiezionej wraz ze skrzynią bluzki. Gdy wychodzą, w gabinecie ministra, zjawia się pan Tricointe we własnej osobie. Przybył, aby przyznać się ministrowi do oszustwa, jakiego dopuścił się przedstawiając aktorkę jako swoją żonę i przyjechał prosić o zwolnienie z posady. Mariusz początkowo próbuje go zbyć niczym, ale gdy słyszy jego nazwisko, momentalnie zmienia zdanie i zaprasza gościa do gabinetu, licząc, że w ten sposób znowu uda mu się zrobić ministrowi na złość. Gdy Cyprian wraca, nie zastawszy swej wybranki w hotelu, zastaje go w swoim gabinecie. Triconte usiłuje wyznać mu swoją winę, Cyprian jednak nie chce o niczym słyszeć i oznajmia, że aby docenić jego wieloletnią, uczciwą pracę, postanowił mianować go szefem biura ministerstwa sprawiedliwości, po czym odsyła zdumionego Tricointe'a, by poznał swój personel.
Po jego wyjściu, przywołuje ukrytą wciąż w pokoju obok Gobette. Musi znaleźć dla niej jakąkolwiek bluzkę, by mogła opuścić jego gabinet. W końcu przypomina sobie o kobiecie, która czyści mosiądz. Dając Aurorze sto franków, nakazuje jej zdjąć bluzkę. Kobieta targuje się jeszcze o awans dla męża i gdy uzyskuje obietnicę, że jeśli zdejmie bluzkę, mąż awans otrzyma - zgadza się. Jest gotowa poświęcić swoją cnotę dla dobra męża. Cyprian bierze jej bluzkę i wychodzi do Gobette, tymczasem do gabinetu wchodzi Mariusz, szuka pani Tricointe. "To ja" - oznajmia ku jego zdumieniu półnaga Aurora. Mariusz nakazuje jej zostać na miejscu i zadowolony rusza po pana Tricointe, aby zaprosić go do gabinetu ministra. Licząc na skandal, gdy ten zastanie u ministra swoją półnagą małżonkę. Na szczęście Tricointe'a uprzedza Cyprian, który nakazuje Aurorze przenieść się do pokoiku obok i tam poczekać, po czym żegna się z ubraną w bluzkę Aurory Gobette. Ta uświadamia mu, że praca jej domniemanego męża w tym samym gmachu, gdzie sam urzęduje, utrudni im kolejne spotkania. Nie mając wyjścia (zdegradować go przecież nie może) Cyprian postanawia mianować Tricointe'a prezesem sądu apelacyjnego, dzięki czemu będzie on pracował w innej dzielnicy.
Wtedy wchodzi Tricointe. Cyprian, ukrywając Gobette za swoimi plecami, odprowadza ją do drzwi, po czym oznajmia przybyłemu, że po raz kolejny awansował i pospiesznie wychodzi na posiedzenie rady ministrów. Wtedy Mariusz wprowadza do gabinetu pozbawioną bluzki i kapelusza Aurorę. Tricointe widząc ją w tym stanie wyciąga jedyny nasuwający się w tej sytuacji wniosek: to dzięki niej awansował.
Akt III
Tym razem znajdujemy się w holu hotelu, w którym zatrzymała się pani Tricointe wraz ze swoją córką Dyonizą. Córka zaniepokojona wielogodzinną nieobecnością matki, usiłuje dowiedzieć się od pokojówki, czy matka przypadkiem już nie wróciła. Jednak, ponieważ wykształcona w Londynie Dyoniza, porozumiewa się wyłącznie po angielsku, więc pokojówka, która nie rozumie jej ani w ząb, całkowicie ją ignoruje.
Tymczasem do hotelu przybywa Oktaw, szukając pani Tricointe. Ku swemu zaskoczeniu dowiaduje się, że ma ona całkiem już dorosłą córkę, a jego zaskoczenie rośnie jeszcze bardziej, gdy spotyka ową Angielkę, w której zakochał się na parowcu. Dziewczyna również go rozpoznaje, jednak aby się porozumieć, potrzebują tłumacza. Na szczęście portier Dominik ofiarowuje się z pomocą. Szczęśliwy Oktaw oświadcza dziewczynie swą miłość i prosi ją o rękę. Dziewczyna się zgadza, ale zastrzega, że musi jeszcze uzyskać zgodę swoich rodziców, a najpierw przybyłej tu razem z nią matki - pani Tricointe. Oktaw truchleje, uświadamiając sobie, że nie tak dawno całował się z matką swojej ukochanej.
Tymczasem do hotelu wraca załamany pan Tricointe. Gadatliwy portier dobija go jeszcze, mówiąc o tym, że sekretarz ministra również doświadczył łask jego małżonki, a teraz oświadczył się o rękę jego córki i został przyjęty. Wtedy wraca Aurora. Mąż czyni jej ostre wyrzuty, a ta - nie rozumiejąc dlaczego ma do niej aż takie pretensje - opowiada mu jak to musiała się poświęcić, aby uzyskać dla niego awans. Ciąg nieporozumień sprawia, że jej opowieść tylko utwierdza Tricointe'a w przekonaniu o wiarołomstwie małżonki i w rezultacie postanawia opuścić ją i wystąpić o rozwód. Wobec takiego obrotu sprawy Aurora postanawia prosić ministra, aby osobiście zaświadczył o jej niewinności.
Gdy znika, do hotelu przybywa Gobette, która umówiła się tu na spotkanie z impresariem, który chce jej zaproponować kontrakt na występy w Chicago. Gdy spotyka Tricointe'a uświadamia mu, ile dziś zrobiła w ministerstwie dla jego awansu. Tricointe z ulgą pojmuje, że posądził swą żonę bezpodstawnie. Chwilę później przypomina sobie, że przecież przed chwilą wysłał do ministerstwa gońca ze swoją rezygnacją. Przekonany przez Gobette, że prostą i uczciwą drogą, nigdy by takiej pozycji nie osiągnął, a jeśli on zrezygnuje na jego miejsce z pewnością trafi jakiś karierowicz - rusza w pościg za gońcem, aby odzyskać niefortunny list.
Tymczasem do hotelu wraca Aurora i natyka się na Gobette. Każda rozpoznaje na drugiej własną bluzkę i kapelusz. Gobette ku zdumieniu i oburzeniu Aurory przedstawia się jej jako pani Tricointe. Aurora pojmuje, że jej mąż musi być bigamistą, przed pobiciem Gobette powstrzymuje ją tylko myśl, że oto ma do czynienia z "żoną swego męża". Wtedy wraca Tricointe. Jego szczęście, że udało mu się dogonić posłańca i odebrać pismo ze swoją rezygnacją, wyparowuje momentalnie jak kamfora, gdy widzi Aurorę obok Gobette. Nie mogąc wymyślić nic lepszego, wypiera się przed żoną znajomości z Gobette. Ta podtrzymuje tę fikcję i podaje się za biedną dziewczynę, która chcąc wyprosić posadę, udała się dziś rano do ministerstwa. Gdy tam dowiedziała się, że minister nie przyjmie nikogo poza panią Tricointe, za nią właśnie się podała. Naiwna Aurora wierzy jej bez zastrzeżeń i wybacza wszystko. Oznajmia jednak, że tak tej sprawy nie zostawi i skłoni ministra - który za moment ma na jej prośbę przybyć do hotelu - by wynagrodził Gobette wszystkie krzywdy, jakich od niego doznała.
Spodziewając się katastrofy, Tricointe usiłuje odesłać żonę do pokoju, zapewniając, że sam wszystko załatwi. Nie mogąc jej przekonać, podsuwa jej w końcu pod nos celowo ubrudzoną mosiężną tacę i zgodnie z jego przewidywaniem, Aurora widząc takie niedopatrzenie, postanawia zabrać tacę do pokoju, by ją wyczyścić. Na wszelki wypadek Tricointe zamyka ją na klucz i wraca, by spotkać się z ministrem. Tymczasem jednak Cyprian, który zdążył już przybyć, dowiaduje się od gadatliwego portiera, który nie wie, że ma do czynienia z ministrem, że pan Tricointe wie o zdradzie i postanowił złożyć dymisję, zaś pani Tricointe - "frontowa kobieta" - ma nie jednego, ale aż dwóch amantów: ministra sprawiedliwości i jego sekretarza. Zrezygnowany Cyprian nakazuje przybyłemu po raz kolejny urzędnikowi, wymazać z dekretu o nominacji Tricointe'a "Paryż" i wpisać zamiast tego "Gray". Biennasis wychodzi, by wykonać polecenie, a wtedy zjawia się sam pan Tricointe i Cyprian po kilku zamienionych z nim słowach orientuje się, że ten - wbrew słowom portiera - najwyraźniej o niczym nie wie. Na nieszczęście w tym momencie wraca Biennaise z zmienionym dekretem. Cyprian oczywiście głośno oskarża go o niedbalstwo i każe w nominacji Tricointe'a ponownie wpisać "Paryż".
Gdy zarówno Cyprianowi jak i Tricointe'owi wydaje się, że niebezpieczeństwo zostało ostatecznie zażegnane, niespodziewanie zjawia się Gobette, a chwilę później z pokoju Tricointe'a rozlega się nawoływanie Aurory. Pokojówka rusza by ją wypuścić, na pytanie Cypriana odpowiadając, że to krzyk pani Tricointe. Ratując sytuację Gobette oznajmia, że to jej teściowa i wysyła Tricointe'a, aby dowiedział się czego chce jego mama.
Znów wydaje się, że wszystko dobrze się skończyło, gdy pojawia się portier i widząc znaną sobie aktorkę, wita się z nią uprzejmie wymieniając przy tym jej prawdziwe nazwisko. Na zdumione pytanie Cypriana odpowiada, że stojąca przy nim kobieta, to nie żadna pani Tricointe ale sławna panna Gobette z teatru Scala. Jedynym, który cieszy się z odkrycia tej tajemnicy jest Oktaw, który oddycha z ulgą, że nie całował się bynajmniej z matką swej ukochanej. Uświadamiając sobie, że awansowanie Tricointe'a nie ma w tej sytuacji najmniejszego sensu, po raz kolejny nakazuje zmienić Biennasisowi treść nominacji.
Tym razem napotyka jednak niespodziewanie na stanowczy sprzeciw urzędnika, który zmarnował cały dzień, zmieniając osiem razy ten sam dekret, przez co złamał słowo dane własnej żonie i zamiast rano pojawić się na dworcu, naraził ją na to, że cały dzień musiała na niego czekać i teraz z pewnością wystąpi o rozwód. Dlatego teraz Biennasis odmawia ponownego przepisania dekretu, składa dymisję i odchodzi pogwizdując "Marsyliankę".
Cyprian chce samodzielnie zmienić dekret, ale Gobette odwodzi go od tego, przypominając, że to właśnie Tricointe'owi zawdzięczają swe spotkanie. Cyprian daje się jej przekonać i podpisuje wreszcie, a chwilę później wręcza Tricointe'owi nominację na prezesa sądu w Paryżu.
Ukryj streszczenie