Przedstawienia

Trwa wczytywanie

Jan Wilkowski

Spowiedź w drewnie

utwór
Spowiedź w drewnie (Jan Wilkowski)
miejsce premiery
Teatr Lalek „Pleciuga”, Szczecin
data premiery
8 października 1983
uwagi
Grane z "Żywotami świętych" Jędrzeja Wowry.
reżyseria
Jan Wilkowski
inscenizacja
Jan Wilkowski
scenografia
Adam Kilian
lalki
Adam Kilian
muzyka
Jan Szyrocki
asystent reżysera
Ewa Sokół Lech Chojnacki
Obsada
Świątkarz
Marian Ołdziejewski
Frasobliwy
Mirosław Lewandowski
Św. Genowefa
Anna Oleksy
Matka Boska
Danuta Kamińska
Św. Zwodzijos
Dariusz Kamiński
Św. Emil
Adam Pfeiffer
Św. Semon
Lech Chojnacki
Św. Jerzy
Zbigniew Niecikowski
Anioły
Barbara Niecikowska
 
Danuta Szewielenko
 
Danuta Kamińska
Kukaśka
Hanna Mielcarek

Opis przedstawienia

 

Jędrzej Wowro przy pracy nad świecznikiem przedstawiającym kapelę anielską. Na dole z lewej widoczny fragment rzeźby Chrystus Frasobliwy.
Fot. W. Miedniak. Źródło: NAC

Jędrzej Wowro (1864–1937) to niepiśmienny chłop z Gorzenia Dolnego w powiecie wadowickim, który zasłynął samorodnym talentem rzeźbiarskim. Twórca odpustowych ptaszków oraz świątków struganych w drewnie przeszedł do historii sztuki polskiej zwłaszcza jako autor przejmującej figury Chrystusa Frasobliwego, kopiowanej potem w licznych wersjach i ustawianej w przydrożnych kapliczkach. Odkryty i „wylansowany” przez Emila Zegadłowicza, stał się obiektem zainteresowania historyków i kolekcjonerów sztuki oraz badaczy i miłośników folkloru. Zauroczony Wowrą i zainspirowany poświęconą mu książką Tadeusza Seweryna [1963], Wilkowski napisał w roku 1969 sztukę Spowiedź w drewnie, w której zawarł nie tylko zadumę nad losem beskidzkiego snycerza, ale także nad losem artysty i losem lalkarza – swoim losem. Spowiedź w drewnie nazywano „spowiedzią Wilkowskiego”, a on sam wyznał: „czułem, że przemieniam się w samego Wowrę. Jędrzej Wowro wstąpił we mnie. Pisząc dramat jego językiem stawałem się nim. To było powiązanie naszych osobowości. […] w słowa wypowiedziane przez Jędrzeja Wowrę włożyłem tyle siebie, zmieściłem wiele prawdy o twórczości w ogóle, o twórczości ludowego rzeźbiarza, wykształconego pisarza, plastyka i lalkarza. Pisanie Spowiedzi w drewnie było w moim życiu czymś zupełnie wyjątkowym” [Damulewicz 2002, s. 86].

Rzeczywiście, proces rzeźbienia postaci w drewnianym klocku przypomina proces wytwarzania lalki, a ożywanie Wowrowych rzeźb na scenie to kwintesencja teatru lalek. Także i w tym sensie Świątkarz – Jaś/Jędrzej – stał się bliskim krewnym Jana (Wilkowskiego). „Najgłębszy sens Spowiedzi w drewnie tkwi w jego «lalkowości» – w dialogu człowieka i przedmiotu, rzeźbiarza i kreowanej figury, artysty i jego dzieła, człowieka i Boga” [Waszkiel Halina 2013, s. 76].

Być może właśnie z uwagi na osobisty charakter sztuki Wilkowski długo zwlekał z jej wystawieniem. Prapremiera nie wyszła spod jego ręki: miała miejsce 12 maja 1972 we Wrocławskim Teatrze Lalek, gdzie Spowiedź w drewnie wyreżyserował Wiesław Hejno, we współpracy z Jerzym Chodurskim (scenografia) i Zbigniewem Karneckim (muzyka).

Okładka programu autorskiej premiery „Spowiedzi w drewnie”

Dopiero jedenaście lat później, 8 października 1983, odbyła się premiera przygotowana osobiście przez Jana Wilkowskiego. Przedstawienie zrealizowane w Teatrze „Pleciuga” w Szczecinie, zatytułowane Rzecz o Jędrzeju Wowrze, obejmowało dwie sztuki – obok Spowiedzi w drewnie także Żywoty świętych według opowiadań Wowry.

Po podniesieniu kurtyny na scenie ukazywała się widzom biedna izba, zainscenizowana przez Adama Kiliana zgodnie z zaleceniami didaskaliów: „Prosty, sosnowy stół. Na stole kloc drzewa z grubsza obrobiony, z ledwie zarysowaną Figurą Frasobliwego. Rzeźbiarz zdążył wydobyć z kloca jedynie głowę, reszta jest jeszcze tylko drewnem. Za stołem stoją półki, a na nich gliniane naczynia, bochen chleba zawinięty w lnianą szmatę i zgliwiały kawał sera. W rogu izby, na skrzyni, siedzi chłop prymitywny i niedokończony jak jego dzieło. Ostrzy na brusie nóż; robi to sumiennie i cierpliwie, choć z widocznym wysiłkiem” [Wilkowski 1970, z tego wydania wszystkie cytaty]. Gdy Świątkarz westchnął ciężko: „Boze, Boze…”, Frasobliwy odpowiedział z troską, i tak zaczęła się ich rozmowa. Chrystus chciałby być wyrzeźbiony „na krzyzu”, „ubicowany”, „na stojącke z podniesionom rąckom, jak ksiądz prebosc przy ołtazu”, lecz rzeźbiarz tłumaczy mu własny zamysł, wynikający z materiału – drewno jest „przykrótkie” i z sękami, dlatego będzie to figura Frasobliwego. „Frasobliwy? A bez co?” – dziwi się Bóg, zaś człowiek tłumaczy: „A bez syćko… Bez ludzi… Bez świat… Bez to, ze nie jes tak, jakoby mogło być…”. Na razie Frasobliwy podśpiewuje wesoło, co Świątkarz komentuje: „tero jesce w Tobie drewno zywicne, wesołe, nieobeschłe…”.

Zasadą inscenizacyjną Spowiedzi w drewnie była ukryta animacja Frasobliwego oraz kolejnych drewnianych rzeźb i żywoplanowa obecność Świątkarza. Dzięki temu uobecniała się magia teatru lalek, silnie odczuwana przez widzów. Drewniane figury ujawniały własne „życie” i wchodziły w dialog z człowiekiem – ich twórcą. Dla pobożnego górala nie było w tym niczego szczególnego. Przywykł on, samotny przez niemal całe życie, by gawędzić i ze świętymi, i z samym Panem Bogiem.

W szczecińskim przedstawieniu starego Świątkarza zagrał młody aktor, Marian Ołdziejewski, świeżo upieczony absolwent białostockiego Wydziału Lalkarskiego PWST, uczeń Wilkowskiego. Jak wspominała asystentka Wilkowskiego, Ewa Sokół-Malesza (drugim asystentem był Lech Chojnacki): „Odpowiedzialność Mariana [Ołdziejewskiego] była wielka i zdawał sobie z niej sprawę. To nieproste – zagrać człowieka starego, chorego, w ostatnim dniu życia, zagrać również jego śmierć, gdy się ma lat 25. […] Nie bez powodu po każdej prawie próbie biegł jeszcze na górę do pokoju gościnnego, w którym przemieszkiwał Jan Wilkowski, by z nim porozmawiać. Dotyczyło to zresztą również innych aktorów” [Sokół-Malesza 1984, s. 16]. Roli towarzyszyły rozliczne problemy techniczne, związane z grą ciężkimi lalkami oraz współpracą z ukrytymi animatorami. Ostatecznie reżyser podjął decyzję, by Ołdziejewski nie odgrywał starca, lecz człowieka w sile wieku, choć stojącego nad grobem.

Zasadą inscenizacyjną Spowiedzi w drewnie była ukryta animacja Frasobliwego oraz kolejnych drewnianych rzeźb i żywoplanowa obecność Świątkarza (Marian Ołdziejewski)

Lalkę Frasobliwego animował Mirosław Lewandowski. Grał on „«w podziemiu» (pod podłogą scenki) przy utrudnionej wentylacji, animował bardzo ciężką lalkę w pozycji trudnej, bo na kolanach, przy zwiększonym wysiłku głosowym. Poprowadził jednak lalkę wyjątkowo precyzyjnie, wykreował postać wzruszającą” [Sokół-Malesza 1984, s. 16].

Lalki, zaprojektowane przez Adama Kiliana, nawiązywały do oryginalnych rzeźb Jędrzeja Wowry. Do ich realizacji wykorzystano specjalną odmianę drzewa sosnowego z okolic Zakopanego, a wykonanie powierzono tamtejszej szkole plastycznej. Gdy lalki dotarły do Szczecina, okazało się, że rzeźba Frasobliwego „nie nadaje się do spektaklu (niewłaściwe proporcje). Wykonania nowej rzeźby podejmuje się niedawno zatrudniony w teatrze młody pracownik teatralnej stolarni. Powstaje rzeźba wyjątkowej urody” [Sokół-Malesza 1984, s. 14]. „W zaaranżowaniu przestrzeni scenicznej Kilian usunął się w cień, poprzestając na najbardziej skromnym, funkcjonalnym sztafażu; parę regałów ze świątkami i zielona skrzynia, taka na jakiej Wowro niemal wszystkie je wyrzeźbił” [Puget 1984].

Początkowa partia sztuki to dialog Świątkarza i Frasobliwego. Gdy jednak okazuje się, że stary rzeźbiarz umiera, rozpoczyna się scena spowiedzi, podczas której artysta wyjmuje ze skrzyni kolorowe figury świątków i ustawia je na półce, komentując, że to całe jego „zywobycie”. Frasobliwy zachwyca się: „Rany boskie! Aleś nastrugoł tych Ponbogów, Jasiu! Aleś nastrugoł! I Emile święte, i Kaźmirki, i Krzystopony, i Barbórki!”. Ustawieni na półkach święci włączają się w spowiedź, wytykając Świątkarzowi grzechy. Najwięcej pretensji mają o swój wygląd. Święty Emil skarży się: „A przyspatrz sie na moje rence, Poniejezu! To to – to nie grzych? Jedna renka potela, druga potela – aże sie wstyd światu pokazać!”. Święty Jerzy krzyczy: „Abo tyn mój kóń! Lo śmichu ześ mnie na tygo kónia wsadził, cy na kwałe boskom, co?” Święty Emil atakuje rzeźbiarza najboleśniej, mówiąc: „Po cóżeś sie, niezguło, brał do ty roboty, kiej ześ nie mioł talentu?”.

Rzeźby wyjęte ze skrzyni najwyraźniej nie zostały sprzedane, bo nie podobały się ani księdzu proboszczowi zamawiającemu u Świątkarza potrzebne do kościoła figury, ani nikomu innemu, bo kupiec trafiał się rzadko w skrajnie biednym i głodnym żywocie ludowego artysty. Frasobliwy broni Jasia przed atakami świętych: „to troche nieładnie, ze sie nawet to dzieło prociw cłekowi obraca”. Rozgrzesza starego, bo „naturbował sie doś, nawycirał rózny biydy, niek se umiyro w spokoju i dostąpi scyńśliwości na wysokościach amen”. Oburzeni zawistnicy (zwłaszcza „święty Zwodzijos-Bicownik”) wzmacniają atak, wyrzucając artyście, że klocek drewna planowany na figurę św. Magdaleny poświęcił na rzeźbienie „gołej baby”, Kukaśki. Okazuje się, że ten jeden raz rzeźbiarz chciał zrealizować swoje największe marzenie artystyczne: w statycznej rzeźbie uchwycić ruch. „Jakek te Kukaśke obacył, pomyślałek se: ej, miły Boze!… Zeby to takom wycionć!... Jak sie ruso, idzie, biedrami gibo, a śmieje sie, zaraza, aze sie płakać ze scyńscia kce…” – wyznaje Jaś. Frasobliwy nie widzi w tym żadnej winy, odwrotnie niż rozwścieczeni święci dewoci. Wszyscy jednak zgodnie twierdzą, że cel nie został osiągnięty – nie ma w figurce ruchu. Świątkarz mówi z rozpaczą: „Nie giba… Jezusie Nazaryński, jak zamkne ocy, to widze: idzie… I juz prawie biere zachwyt… i cucie… I juz wiym… a pote znowu nic i nic!...”. W końcu wypowiada zdanie zawierające w sobie całą mękę wszystkich artystów – mękę niedoskonałości: „Dołeś mi, Ponieboze, spryt w renkach i cucie… ale lo cego taki mały!...”

Figury świętych jeszcze dotkliwiej naigrawają się z rzeźbiarza, powtarzając wielokrotnie „nie gibo!”, na co on wpada w furię:

„ŚWIĄTKARZ: Cicho! Cicho bądźta na rany boskie, bo wos wsyćkik porembie!…
Zaczął bić pięściami w deski oparte o szafę i krzyczeć. Deski osunęły się na podłogę i z półek posypały się na chłopa świątki.
ŚWIĄTKI: Bluźni! W łeb go! W łeb! Ukamienować! Przyrznijcie mu fest! Dejcie mu w łeb świynta Genowefo!… […]
Rzeźbiarz runął na podłogę, a na nim spiętrzyły się jego dzieła.

Rozegranie tej sceny było prawdziwie niebezpieczne dla aktora. Figury były ciężkie i Marian Ołdziejewski musiał bardzo uważać, „by nie zdemolować małej scenki i samemu przy okazji nie ponieść szwanku” [Sokół-Malesza 1984, s. 16].

Po śmierci Jasia, święci podejmują łacińskie modły, a Chrystus wzdycha: „No i skońcyło sie… Ej, świecie, świecie… To ty po to, cłeku, marzys i staros sie, coby syćko było jak najgeltowniejse, zeby se własne zywobycie zapaskudzić? Po to sam sobie przykazonia składos, zeby cie potem zabiły?... Ej, Jasiu, Jasiu!... Nasarpołeś sie, diobeł wi na co, utrudziłeś nadaremno, a syćko, co po tobie ostało, to troche farbów na drewnie, tyn klocek, co sie nie gibo, i jo… niedostrugany Ponbóg na wzór i podobieństwo twoje… To jus wiym, bez cok je Frasobliwy… Juz teraz wiym… Przyłożył rękę do twarzy i zasmucił na zawsze.” Nutę optymizmu wnosił do przedstawienia fakt, że pierwowzorem Jasia była wspomniana postać autentyczna: Jędrzej Wowro, artysta nadal ceniony i pamiętany.

Poza parą protagonistów, w przedstawieniu Spowiedzi w drewnie wystąpili aktorzy, animujący lalki z ukrycia. Szczególnie zwrócono uwagę na wyrazistą rolę Anny Oleksy, animującej lalkę kłótliwej św. Genowefy.

Muzykę towarzyszącą spektaklowi, opracowaną przez Jana Szyrockiego, Jan Puget określił jako „oszczędną i funkcjonalną” [Puget 1984]. „Prolog otwierał motyw Kiedy ranne wstają zorze, wyciągany na skrzypcach jakby przez nieudolnego wiejskiego grajka, potem powtórzony z towarzyszeniem bębenków, potem oszczędnie zorkiestrowany. Znamienne jest dyskretne wejście muzyczne, gdy wyłożone na półkach świątki zaczynają grać na swych instrumentach” [Puget 1984].

Jędrzej Wowro „Żywoty świętych”, reż. Jan Wilkowski i Bohdan Głuszczak, scen. Adam Kilian, Teatr Lalek Pleciuga, Szczecin, prem. 8 października 1983.
Fot. B. Hulej. Źródło: Marek Waszkiel, „Dzieje teatru lalek w Polsce 1945–2000”

Po Spowiedzi w drewnie następowała druga część przedstawienia, zatytułowana Żywoty świętych, wyreżyserowana wspólnie przez Jana Wilkowskiego i Bohdana Głuszczaka. Tekst stanowiły opowieści Jędrzeja Wowry o świętych, które spisał Tadeusz Seweryn. Wilkowski „dodał pieśni ze starych śpiewników, wykonywane przez chór na proscenium przed każdym z żywotów” [Puget 1984]. Aktorzy grali w maskach oraz kostiumach stylizowanych na świątki. Wyglądali jak rzeźby ludowe w powiększeniu. Zmieniająca się postać Opowiadacza oraz komentarze Chóru łączyły w całość kolejne „żywoty” świętych. Z boku, na proscenium, ustawiona była figurka Frasobliwego ze Spowiedzi w drewnie, przed którą kłaniali się lub przyklękali kolejni Opowiadacze.

Podczas XI Ogólnopolskiego Festiwalu Teatrów Lalek w Opolu (1983) przedstawienie uzyskało Grand Prix za spektakl i I nagrodę za reżyserię i inscenizację. Wilkowski wyznał: „naprawdę w pełni usatysfakcjonowany byłem realizacją tej sztuki tylko raz. Było to w Szczecinie. […] To była wspaniała robota” [Damulewicz 2002, s. 87].

Szczecińska, autorska inscenizacja Spowiedzi w drewnie przeszła do historii polskiego teatru lalek jako jedno z najznakomitszych przedstawień. Sam dramat jest utworem wybitnym i wracano do niego w kolejnych latach. Reżyserii podejmowali się m.in.: Stanisław Ochmański (Teatr Lalek „Rabcio”, Rabka 1993), Krzysztof Rau (Białostocki Teatr Lalek, 2003), Krystian Kobyłka (Opolski Teatr Lalki i Aktora, 2007). Sam Wilkowski wznowił szczecińską inscenizację w Warszawie, z zespołem aktorskim Teatru „Lalka” w roku 1995.

Bibliografia

  • Damulewicz Piotr, Spowiedź w drewnie, czyli rzecz o Janie Wilkowskim, Białystok 2002;
  • Domańska Wiesława, Dramaturgia inna, „Teatr Lalek” 1970, nr 4;
  • Jan Wilkowski. Dokumentacja działalności, oprac. Marek Waszkiel, Łódź 1995;
  • Puget Jan, Spowiedź w drewnie i poczynania świętych, „Teatr Lalek” 1984, nr 5 (przedruk w: 100 przedstawień teatru lalek. Antologia recenzji, 1945–1996, pod red. Marka Waszkiela i Lucyny Kozień, Łódź 1998);
  • Seweryn Tadeusz, Świątkarz powsinoga, Warszawa 1963;
  • Sokół-Malesza Ewa, Spowiedź z prób, „Teatr Lalek” 1984, nr 6;
  • Waszkiel Halina, Dramaturgia polskiego teatru lalek, Warszawa 2013;
  • Waszkiel Marek, Dzieje teatru lalek w Polsce 1944–2000, Warszawa 2012 [wersja cyfrowa];
  • Waszkiel Marek, Jan Wilkowski, http://www.marekwaszkiel.pl/2017/11/19/jan-wilkowski/;
  • Wilkowski Jan, Spowiedź w drewnie, „Teatr Lalek” 1970, nr 4 (przedruk w: Antologia klasycznych tekstów teatru lalek, wybrał i opracował Henryk Jurkowski, t. III: W kręgu polskich tradycji, Wrocław 2003);
  • Wiśniewska Jolanta Ewa, W poszukiwaniu „złotego klucza”. Polska twórczość dramatyczna dla teatru lalek (1945–1970), Łódź 1999;
  • Zegadłowicz Emil, Powsinogi beskidzkie. Dziesięć obrazów scenicznych w inscenizacji autora, Warszawa 1938 (obraz czwarty: O czwartym powsinodze beskidzkim świątkarzu, o Bogu prawdziwym i Chrystusie Frasobliwym, rzeźbiącym świętego Wowrę); książka ozdobiona pięcioma oryginalnymi drzeworytami Jędrzeja Wowry [wersja cyfrowa];
  • Zegadłowicz Emil, Kozikowski Edward, O Jędrzeju Wowrze snycerzu beskidzkim: wspomnienia, szkice, wiersze i opowiadania, Warszawa 1957.

Halina Waszkiel (2018)

1 zdjęcie w zbiorach :+

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji