Artykuły

Łódź. Dwa festiwale zagrożone?

Zagrożone są dwa czołowe łódzkie festiwale Camerimage i Festiwal Dialogu Czterech Kultur. To absurd w mieście, które stara się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury.

Zagrożenia dla obu festiwali wiążą się, choć w różny sposób, z finansami. Marek Żydowicz, twórca festiwalu operatorów filmowych Camerimage uzależnia pozostawienie imprezy w Łodzi od wybudowania centrum festiwalowo-kongresowego za 0,5 mld zł. Finansowe kłopoty Festiwalu Dialogu Czterech Kultur doprowadziły do przejęcia przez komornika prawa do nazwy, produkcji i logotypu festiwalu. Kolejnym krokiem może być licytacja tych dóbr.

To, że nazwę i markę festiwalu można wycenić, pokazał nam Marek Żydowicz, który dokonał tego przed podpisaniem z miastem umowy o zawarciu spółki Camerimage Łódź Center. Wartość znaku Camerimage wyceniono na 12 mln zł rocznie, za prawo używania nazwiska współpracującego z Żydowiczem amerykańskiego reżysera Davida Lyncha w promocji miasta, przez analogię z innymi znanymi postaciami w rodzaju zagranicznych aktorów, wyceniono na 2 mln zł rocznie.

W przypadku Festiwalu Dialogu Czterech Kultur, do którego prawa ma Fundacja Festiwalu Dialogu 4 Kultur, możemy się domyslać, że komornik zajął dobra niematerialne, kiedy zabrakło materialnych. Kolejnym logicznym krokiem może być ich spieniężenie. A jak się mówi w środowisku, chętni na te prawa by się znaleźli i to niekoniecznie w Łodzi, ale także chociażby w Warszawie.

Jeszcze nie rozstrzygnięta została sprawa budowy Camerimage Łódź Center. Rozmowy pomiędzy Żydowiczem, a komisarzem Tomaszem Sadzyńskim nie przyniosły rozstrzygnięcia.

- Do tej pory nie dostałem zaproszenia na zapowiadaną przez komisarza Sadzyńskiego drugą część rozmów, a właśnie mijają dwa tygodnie, czyli termin, o jakim wspominał pan komisarz - aktualizuje sytuację szef Camerimage.

Żydowicz twierdzi, że ma propozycje z innych polskich miast zainteresowanych festiwalem, a nawet z niemieckiego Monachium. Jeśli Łódź nie będzie zainteresowana budową centrum festiwalowo-kongresowego, wyprowadzi festiwal z miasta.

Nikt nie podważa tego, że Camerimage jest jedną z najlepszych wizytówek miasta. Nawet radni PO i SLD, którzy najpierw zablokowali przegłosowanie ustawy umożliwiającej zamówienie projektu u Franka Gehrego, a potem zdecydowali o wykreśleniu inwestycji z wieloletniego planu inwestycyjnego miasta, podkreślają, że festiwal jest dla miasta cenny. Koszty Camerimage Łódź Center według projektu Gehrego szacuje się na 0,5 mld zł, przy czym jest szansa, aby połowę z tego pozyskać z funduszy Unii Europejskiej. Ale kwota ta wzbudziła w radnych daleko idącą ostrożność.

W tym tygodniu pojawiły się, a raczej powróciły, kontrowersje wokół Festiwalu Dialogu Czterech Kultur, kolejnej dużej łódzkiej imprezy. Najbardziej łódzkiej, jak często się podkreśla, bo trudno byłoby festiwal oparty na historii Łodzi i tradycji mieszania się kultur polskiej, niemieckiej, żydowskiej i rosyjskiej, organizować w innym mieście. Festiwal wymyślony przez nieżyjacego już Witolda Knychalskiego ma dobrą idee, ale od początku istnienia ciągną się za nim długi. Dyskusyjne są także walory artystyczne kolejnych edycji i ich powiązań z ideą festiwalu.

Obecnie festiwal organizowany jest przez instytucję Miejską Miasto Dialogu, w której 98% udziałów ma miasto, a 2% fundacja Festiwalu Dialogu Czterech Kultury Barbary Knychalskiej, wdowy po założycielu i pomysłodawcy przedsięwzięcia. Dyrektorem artystycznym Miasta Dialogu jest Katarzyna Knychalska, córka inicjatora festiwalu.

Na finansowe problemy Festiwalu Dialogu Czterech Kultur składają się trzy, a nawet cztery odrębne sprawy. Pierwszą jest zadłużenie ubiegłorocznej edycji festiwalu na kwotę 274 tys. zł. Drugą niewyjaśniona sprawa przejęcia 50 tys. zł od sponsora. Pieniądze przeznaczone na festiwal zamiast do Miasta Dialogu wpłynęły bowiem do fundacji Barbary Knychalskiej, a Katarzyna Knychalska, jako szefowa miejskiej instytucji, nie wystąpiła o ich zwrot. Trzecią przyczyną problemów jest spór z Ryszardem Maciejem Okuńskim, byłym dyrektorem Festiwalu Dialogu Czterech Kultur, współpracownikiem Witolda Knychalskiego. Okuński domaga się od fundacji Barbary Knychalskiej zapłaty za ostatni rok pracy i finansowego odszkodowania za przedterminowe zerwanie umowy na prowadzenie festiwalu. Wygrał proces sądowy, w wyniku którego uzyskał część roszczeń. Komornik zajął także prawo do nazwy, produkcji i logotypów festiwali. Ostatnia sprawa - w 2008 i 2009 roku festiwal finansowany był w wysokości 1,5 mln zł przez miasto. Od stycznia 2010 roku 2% festiwalowego budżetu w ratach miesięcznych miała do Miasta Dialogu przekazywać Fundacja Festiwalu Dialogu Czterech Kultur, czego nie robi.

- Zlecona przez urząd miasta kontrola w listopadzie 2009 roku wykazała, nieprawidłowości i uchybienia finansowe - mówi Magdalena Sosnowska, rzecznik prasowy urzędu miejskiego w Łodzi. - Zadłużenie poprzedniej edycji festiwalu spłacono z budżetu tegorocznego festiwalu, a dyrektor Miasta Dialogu - Katarzyna Knychalska została zobowiązana do niezaciągania w przyszłości zobowiązań bez pokrycia.

Dyrektor Katarzyna Knychalska tłumaczy, że budżet przekroczono, ponieważ w ostatniej chwili wycofał się jeden ze sponsorów festiwalu. Jej zdaniem przekroczenie ram finansowych o 10% mieści się w granicach dopuszczalnego błędu.

- 50 tysięcy złotych od sponsora nie wpłynęło na konto fundacji. Zostało bezpośrednio od sponsora przejęte przez komornika i wypłacone panu Okuńskiemu jako zaspokojenie jego roszczeń - tłumaczy.

Ryszard Maciej Okuński, były dyrektor festiwalu, żądał wypłaty 50 tys. zł za ostatnią zrealizowaną przez niego edycję festiwalu w 2007 i odszkodowania za przedterminowe zerwanie pięcioletniej umowy, także w wysokości 50 tys. zł. Ostatecznie obie strony zaakceptowały łączną sumę 100 tys. zł. Sąd zasądził 50 tys. zł, które Okuński otrzymał. Były dyrektor domaga się kolejnych 50 tys. zł, suma wzrosła o odsetki i koszty komornicze do 70 tys. zł. Zdaniem Katarzyny Knychalskiej, fundacji zostało do spłacenia Okuńskiemu nieco ponad tysiąc złotych.

- Oświadczenie o zajęciu przez komornika znaku towarowego festiwalu wpłynęło do urzędu miasta w ubiegłym roku - mówi Magdalena Sosnowska. - To oznaczało, że festiwal nie mógłby się odbyć bez zgody pana Okuńskiego. Zawiadomienie wpłynęło jednak na tyle póżno, że nie mogło wpłynąć na organizację festiwalu. A skoro festiwal odbył się w zeszłym roku, to i w tym roku się odbędzie.

Katarzyna Knychalska potwierdza, że komornik sądowy wszczął postepowanie egzekucyjne z praw majątkowych do produkcji festiwalu, jego nazwy i znaku graficznego.

- Zajęcie oznacza niemożność realizowania zajętego prawa. W praktyce oznacza to zajęcie wszelkich należności finansowych uzyskanych w związku z ich eksploatacją, czyli na przykład pieniędzy pozyskanych na organizację festiwalu - dodaje dyrektor Miasta Dialogu. - Postępowanie egzekucyjne zostanie umorzone z chwilą wpłaty na konto komornika pozostałej do uregulowania kwoty 1152,48 złotych.

Inaczej na tę rzecz zapatruje się przewodniczący komisji kultury rady miasta.

- To jest egzekucja, która formalnie dotyczy tylko Fundacji Dialogu Czterech Kultur. Ale sytuacja jest taka, że kiedy ja od firmy x wynajmuję samochód i jeżeli komornik im zabierze samochód, to również ja go stracę jako najemca, ponieważ nie ma przedmiotu najmu - obrazowo opisuje sytuację miejskiej instytucji Miasto Dialogu Maciej Rakowski, prawnik z wykształcenia.

- Festiwal Dialogu Czterech Kultur dostaje taką samą dotację, jak festiwal Camerimage, półtora miliona złotych rocznie, a jest imprezą do Camerimage niewspółmierną - dodaje Agnieszka Nowak, radna komisji kultury. - Niepokoi mnie, jak lekką ręką szasta się publicznymi pieniędzmi. Zdumiewa mnie też niefrasobliwość dyrektor Knychalskiej w kontekście pieniędzy przejętych od sponsora.

Na poparcie swoich słów Agnieszka Nowak cytuje umowę między miastem a fundacją, w której zapisano, że wszystkie zewnętrzne środki finansowe przeznaczone na organizację festiwalu będą pozyskiwane w imieniu Miasta Dialogu i dla tej organizacji.

Oboje radni przyznają, że dla nich najbardziej niebezpieczna wydaje się sytuacja, w której dochodzi do łączenia interesów publicznych i prywatnych w ręku jednej osoby lub rodziny.

- Za rządów prezydenta Kropiwnickiego dopuszczono do niejasnej sytuacji. Zresztą Festiwal Dialogu Czterech Kultur to kolejny tego typu przypadek. Poprzedni był związany z Camerimage, gdzie pan Żydowicz reprezentował zewnętrzny wobec miasta podmiot, a sam był pełnomocnikiem prezydenta. To może prowadzić do konfliktu interesów- mówi Rakowski radny SLD.

Nieoficjalnie mówi się, że do licytacji praw do festiwalu jednak nie dojdzie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji