W Studio jak na Broadwayu
- Gershwin - mówi Michael Hackett - kojarzony jest u was zwykle z salami koncertowymi. Jest jednak jeszcze inny Gershwin, znany m.in. z interpretacji Franka Sinatry czy Elli Fitzgerald. Choć songi te kładą nacisk na słowa, nie na muzykę, to przecież muzyka ta jest piękna, linia melodyczna - wspaniała. Co najważniejsze, nie jest to teatr dla elit. Każdy widz zrozumie jego treść. Na tym polega geniusz Gershwinów.
- Niedawno zrealizował Pan "Metamorfozy" Owidiusza w Teatrze Dramatycznym, teraz musical w STUDIO. Zadomowił się Pan w Pałacu Kultury i Nauki mimo bariery językowej...
- To bardzo ekscytujące. Najpierw miałem okazję pracować z Ryszardą Hanin, która jest aktorką-marzeniem dla mnie jako reżysera, a teraz trafiłem na wspaniały zespół. Aktorzy dramatyczni wnoszą do musicalu niesamowitą, charakterystyczną dla siebie, intensywność interpretacji.
- Przedstawienie z takim rozmachem na małej scenie?
- To nie przypadek. Chcę, żeby publiczność poczuła delikatność tej muzyki, posmakowała pysznych rytmów i dźwięków. Ze względu na bogactwo detali, subtelność muzyki, tekstów, chciałem zbliżyć widza do aktorów. Przecież stare teatry na Broadwayu są właśnie zadziwiająco małe i intymne.