Warszawa. Konferencja "Kultura Niezależna w PRL"
Kultura niezależna w Polsce odegrała ogromną rolę w przemianach historycznych, jakie zaszły w całej Europie. Dzięki temu, że powstały niezależne pisma, wydawnictwa, kolportaż, ludzie organizowali się, mogli przełamywać monopol państwa i cenzurę - mówił Wojciech Borowik, prezes Stowarzyszenia Wolnego Słowa podczas wtorkowej sesji "Kultura niezależna w PRL".
Kultura niezależna przełamywała w czasach PRL "monopol państwa na zawłaszczanie idei, prawdy i informacji". Borowik przypomniał, że w działalność kultury niezależnej włączyła się cała ówczesna elita intelektualna kraju, a jej działalność odbywała się zarówno w sferze oficjalnej, jak i w podziemiu.
- Musimy pamiętać, że pewne dzieła, takie jak choćby "Człowiek z marmuru", czy kultura studencka i działalność teatrów nie mogły powstać w podziemiu i nie powstałyby, gdyby nie wydarcie środków oficjalnym gremiom. Trzeba przyznać, że bez tej przestrzeni publicznej, kultura niezależna powstałaby pewnie z dużym opóźnieniem i nie na taką skalę - powiedział prezes SWS.
Borowik podkreślił też wagę działalności wydawców prasy niezależnej, teatrów domowych oraz protestu aktorów w stanie wojennym. - Istotną rolę odgrywały także duszpasterstwa, odprawiane za ojczyznę msze czy pielgrzymki środowiskowe. Były to przedsięwzięcia na wielką skalę, umacniające opór. Polskie teatry domowe były ewenementem w skali europejskiej, jedynymi działającymi poza strukturami państwa, w domach czy kościołach. Takie nazwiska jak Ewa Dałkowska, Andrzej Piszczatowski czy Emilian Kamiński dawały literatom nadzieję, że ich działa nie tylko będzie można przeczytać, ale również zobaczyć na scenie teatralnej z uznanymi aktorami - zaznaczył.
Twórca Kabaretu pod Egidą Jan Pietrzak (na zdjęciu) opowiadając o swojej działalności w ramach kultury niezależnej wspominał, że zaczynał na przełomie lat 60. i 70. - Była to wówczas jedyna opozycyjna placówka, bo takich rzeczy jak w naszym kabarecie nikt od Łaby do Władywostoku nie mówił. (...) Pomogła nam bardzo nowa wówczas technologia, a konkretnie tzw. kasetowce, które się wówczas upowszechniły, na których nagrywano nasze teksty i w 1980 roku te wszystkie nagrania poszły na radiowęzły fabryczne - mówił Pietrzak. - Te kabaretowe żarty trafiały dokładnie w zainteresowania młodych ludzi szukających w komunizmie sensu, ładu czy porządku, zamiast których widzieli jakiś obłęd totalny. Atrakcyjność, nie tylko mojego kabaretu, ale także Teda czy Salonu Niezależnych, polegała na docieraniu do wszystkich i przekazie wiedzy o rzeczywistości w sposób pełen humoru, dając podstawę do budowy struktur niezależnych. To była ważna dla psychiki społecznej działalność - powiedział satyryk.
- Choć cenzura i bezpieka nie pozwalały, to ja sobie brałem sam to prawo do wolnego słowa, bo chciałem być człowiekiem wolnym, a że ich kiwałem przy okazji, to cóż. Uważałem, że warto to robić, bo dawało to szansę wpływania na myślenie, było pasjonujące i stanowiło wielkie wyzwanie, poczucie, że robimy coś ważnego, że warto to robić. Dotykaliśmy najbardziej istotnych problemów - podsumował Pietrzak.
Rok od maja 2009 do maja 2010 roku został ogłoszony przez IPN Rokiem Kultury Niezależnej. Stowarzyszenie Wolnego Słowa swoją konferencją wpisuje się w to wydarzenie.