Artykuły

Podlasie. Wertep czyli festiwal wędrujący

Zaraz po żniwach w kilku przygranicznych miejscowościach zapowiada się wielkie świętowanie. Do Hajnówki, Białowieży i Kleszczel zawita festiwal teatralny, jakiego współczesne Podlasie nie miało. Festiwal wędrujący, przywracający tradycję teatru na rubieżach, tzw. wertep.

- Udało się! Uparliśmy się jak osły, ale było warto - cieszy się Dariusz Skibiński ze Stowarzyszenia Pocztówka w Policznej, mózg całego przedsięwzięcia. O pomyśle festiwalu "Gazeta" pisała kilka miesięcy temu, ale wtedy organizacja była pobożnym życzeniem. Teraz wiadomo - festiwal odbędzie się 21-23 sierpnia dzięki dotacji od ministra kultury, który dał stowarzyszeniu 60 tys. zł, oraz współpracy z miejscowymi samorządami.

Wertep to unikalna inicjatywa. Dużych, widowiskowych festiwali, i to w większych miastach w regionie, jest dostatek. Ale kameralna (choć angażująca kilka zespołów z Polski i Białorusi) impreza, nawiązująca do tradycji sprzed kilkudziesięciu lat - to rzadkość. Plan jest taki: osiem spektakli, do tego koncerty i wspólna zabawa - wszystko to w ciągu jednego dnia, godzina po godzinie, w jednej miejscowości. Następnego dnia festiwalowa ekipa przemieszcza się do kolejnej miejscowości, powtarza repertuar, i trzeciego dnia, w trzeciej osadzie - to samo. W ten sposób Skibiński chciałby przywrócić dawną tradycję teatru na rubieżach, zwanego wertep, grającego w wioskach w okolicach świąt ludowych. Jeszcze kilka lat po wojnie spektaklami w remizach, w wykonaniu takiego amatorskiego ruchu teatralnego żyła cała okolica. Potem tradycja zanikła.

- Chcemy wyjść do mieszkańców, kiedy skończą się już ich najcięższe prace. Zazwyczaj nie mogą sobie pozwolić na wyjście do teatru, więc teatr przyjedzie do nich - mówi Skibiński, aktor, niegdyś Teatru Cinema, teraz A3, człowiek orkiestra, współpracujący z najróżniejszymi prestiżowymi instytucjami i zespołami, autor wielu edukacyjnych projektów teatralnych. - Chodzi o fajne teatralno-muzyczne spotkanie, bez onieśmielającej pompy, artystowskiego blichtru, zadęcia. By każdy się tam czuł dobrze. Rano spektakle dla dzieci, potem dla starszych, na końcu wspólna zabawa, tak jak to kiedyś bywało.

Całość na wysokim poziomie - bo spektakle (w tym sporo plenerowych) pokażą profesjonalne teatry. I to za darmo.

- Robimy to wszystko tzw. "sumptem przyjaciół". Teatry zgodziły się zagrać za najniższe honoraria. Przyjeżdżając do nas, pozbawiły się możliwości zarobienia większych pieniędzy na jakichś komercyjnych imprezach w sezonie - tłumaczy Skibiński.

Najniższe honoraria (na nie pójdzie dotacja od ministra) to jedno, ale noclegi, wyżywienie to drugie. Gdyby stowarzyszeniu przyszło i za to zapłacić - festiwal kosztowałby dwa razy tyle, ok. 120 tys. zł. Skibiński z tym sobie poradził - wciągając do współpracy miejscowych decydentów. Okazało się, że pospolite ruszenie jest możliwe.

- Bałem się trochę miejscowej administracji, w końcu mnie tu nie bardzo znają. Ale wszyscy zachowali się fantastycznie, do sprawy podeszli z wielką życzliwością - mówi Skibiński. - Jak już nakreśliłem, o co chodzi, starając się udowodnić, że to też ich interes - i w Białowieży, i Hajnówce, i Kleszczelach - usłyszałem tylko: - Dobrze, czego pan potrzebuje? Ja: - Przenocujcie zespoły, dajcie jeść, udostępnijcie sprzęt. I wszyscy bez żadnych problemów się zgodzili.

Festiwal może stać się atrakcją turystyczną, przyciągającą do poszczególnych miejscowości wielu widzów. Starostwo powiatowe w Hajnówce zapłaciło za wszelkie druki, plakaty, ulotki. Swoją przestrzeń na potrzeby spektakli użyczy Białowieski Park Narodowy. Wielkie wsparcie dają urzędy gminy: w Kleszczelach, Hajnówce i Białowieży. Na spektakle do Kleszczel chcą jechać starsi mieszkańcy Policznej - nie ma problemu, burmistrz podstawi gimbus.

- Pomysł z festiwalem jest wspaniały, więc czemu nie pomóc? - pyta Aleksander Sielicki, burmistrz Kleszczel. - My jesteśmy otwarci na takie inicjatywy. Zwłaszcza że stowarzyszenie wyszło naprzeciw moim oczekiwaniom. Do tej pory Kleszczele kojarzyły się raczej z zespołami folklorystycznymi, z teatrem nic nie zwojowaliśmy, choć chodziło mi już co nieco po głowie. Mam nadzieję, że to, co zdarzy się teraz, w następnych latach rozszerzy się na tereny innych miejscowości. A poza tym będzie to transakcja wiązana. Myśleliśmy o tym, by zająć naszą młodzież i zorganizować im z czasem warsztaty teatralne w ośrodku kultury. Pan Darek obiecał, że pomyśli.

Przy festiwalu pomagają młodzi wolontariusze z okolic.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji