Lublin. Oskarżeni w sprawie Teatru Starego
Koniec prokuratorskiego śledztwa w sprawie Teatru Starego [na zdjęciu: widok zascenia]. Waldemar M. i Jan K., prezesi Fundacji Galeria na Prowincji, odpowiedzą przed sądem za doprowadzenie zabytku do ruiny. Grozi im od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.
Wczoraj [4 stycznia] Prokuratura Okręgowa w Lublinie na konferencji prasowej przedstawiła szczegóły aktu oskarżenia przeciwko prezesom fundacji, który trafi dziś do sądu.
Waldemarowi M., prezesowi fundacji, i jego zastępcy Janowi K. przedstawiła dwa zarzuty:
* sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa zawalenia obiektu, co mogło skutkować zagrożeniem życia lub zdrowia ludzi oraz mienia w wielkich rozmiarach, za co zgodnie z art. 164 kodeksu karnego grozi od sześciu miesięcy pozbawienia wolności do ośmiu lat.
* zaniechania prac remontowych, co spowodowało znaczne uszkodzenie budynku (według ustawy z 2003 r. o ochronie zabytków za to grozi kara do roku pozbawienia wolności).
Pierwszy zarzut obejmuje okres od czerwca 2002 r., kiedy nadzór budowlany z powodu złego stanu technicznego wydał decyzję o wyłączeniu gmachu Teatru Starego z użytkowania, do grudnia zeszłego roku. W tym czasie jego właściciel Fundacja Galeria na Prowincji na budynku nie wystawiła nawet tabliczek, które ostrzegałyby o niebezpieczeństwie. Drugi zarzut dotyczy okresu od listopada 2003 r., kiedy weszła w życie ustawa o ochronie zabytków, do grudnia 2004 r. Waldemar M. i Jan K. nie przyznali się do stawianych zarzutów i odmówili składania wyjaśnień.
Andrzej Jeżyński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie, poinformował, że w toku innego postępowania śledczy zbadają sposób przekazania obiektu fundacji (kupiła gmach od skarbu państwa za symboliczne 100 zł).
Dziesięć lat z życia teatru
Gmach Teatru Starego trafił w ręce Fundacji Galeria na Prowincji w 1994 r. W akcie notarialnym fundacja zobowiązała się wyremontować zabytkowy budynek w dwa lata. Słowa nie dotrzymała. Fundacja nie była w stanie zebrać pieniędzy wystarczających na remont obiektu (w grę wchodziło co najmniej 2 mln euro). Dotychczasowe prace polegające na remoncie tzw. zascenia pochodziły z kasy ratusza i od konserwatora zabytków. Wojewódzki konserwator zabytków dwukrotnie w 2000 i 2003 r. występował o wywłaszczenie nieudolnego właściciela teatru. Prezydent Lublina odmawiał, argumentując, że fundacji trzeba wypłacić odszkodowanie, a w kasie miasta nie ma pieniędzy na remont całego obiektu.