Dramat czy komedia
"Wujaszek Wania", sztuka, którą wystawia obecnie warszawski teatr ,,Ateneum", należy do najgłośniejszych i najczęściej grywanych utworów Czechowa. Podobnie jak cała twórczość tego wiel-kiego pisarza, ma ona szczególną magię, niewygasłą ciągle żywotność. Jakkolwiek osadzona w ściśle określonej rzeczywistości historycznej, odbijająca wiernie układ stosunków, obyczajowość, sposób myślenia okresu dawno minionego, obcego całkowicie generacji dzisiejszej - przemawia wciąż z niezmożoną siłą, odkrywa prawdy o problemach psychicznych, o zawikłaniach i trudnościach wewnętrznych, z jakimi boryka się człowiek, niezależnie od tego, pod jaką przebywa szerokością geograficzną i w jakich warunkach pędzi swą egzystencje. Dlatego właśnie, mimo że akcja tej sztuki przebiega w środowisku rosyjskim, mimo że jej bohaterowie należą do warstwy, z której nie zostało już żadnego śladu - warstwy ziemiańskiej i inteligenckiej z końca ubiegłego stulecia, mimo tych wszystkich uwarunkowań, "Wujaszek Wania" wciąż święci triumfy na scenach całego świata. Tytułowy bohater sztuki Iwan Wojnicki zwany jest powszechnie "wujaszkiem Wanią". To familiarne zdrobnienie ma w sobie odcień pobłażliwego lekceważenia, dobrotliwej ironii i w istocie odzwierciedla ono stosunek otoczenia do tego człowieka w sile wieku obdarzonego wysokimi walorami charakteru i umysłu, a jednak dziwnie przegrywającego własne swe życie.
Bo wujaszek Wania zrezygnowal dobrowolnie z osobistych ambicji, wyrzekł się własnego życia rodzinnego ( nie ożenił się, jest bezdzietny, mieszka ze swą antypatyczną, sztywną i apodyktyczną matką i z młodziutką siostrzenicą); zakopał się na wsi, gdzie spędza dni na ciężkiej i monotonnej harówce, na codziennych, nie kończących się zabiegach gospodarskich, które go przygniatają i nie stwarzają dlań żadnych szerszych perspektyw. A czyni to w imię pewnego ideału, który okazuje się czystym urojeniem. Ideał ten uosabia jego szwagier, mąż jego zmarłej siostry, profesor Sieriebriakow. Wania pozwolił sobie wmówić, że jest to genialny uczony, jakiś "nad człowiek", uprawniony do korzystania z poświęcenia swych bliźnich, których obowiązkiem jest ułatwiać życie temu bożyszczu; tymczasem okazuje się, że Sieriebriakow to nędzny egoista, pedantyczny i zasuszony rutyniarz, pozbawiony wszelkich istotnych i twórczych możliwości. Wani otwierają się oczy, gdy Sieriebriakow zjeżdża do majątku Wojnickich w gościnę, w towarzystwie swej drugiej żony, pięknej, fascynującej Heleny. Ideał runął, rozsypał się w proch; Wania uśwadamia sobie swoje bankructwo podwójne, bo połączone z nieodwzajemnioną jego miłością do Heleny...
Przegrane życie, fałszywa droga - ale nie ma już z niej odrotu. Wani już nie stać na zaczynanie wszystkiego od początku; już się zasklepił w dotychczasowej rutynie, już się nie wyrwie z beznadziejnej koleiny, którą sam sobie wytyczył. Po krótkim, dramatycznym zrywie, wróci do szarzyzny codziennego bytowania.
Trudno powiedzieć czy to dramat, czy ostra, satyryczna komedia. Bo choć jesteśmy pełni współczucia dla bohatera, objawia się on nam również w świetle ironii; nie mamy wcale pewności, że został on zdruzgotany tylko przez okoliczności zewnętrzne, że los, który go spotkał, nie jest również przez niego zawiniony. A może owo poświęcenie się z jego strony było jakąś podświadomą ucieczka przed trudnościami, którym nie umiałby sprostać, może owe ambicje, które po cichu żywi, były w istocie zbyt wygórowane? Może naprawdę nie stać na nic więcej, niż na szarą i monotonną pracę "podrzędną?"
Spektakl w "Ateneum" jest duzym wydarzeniem. Zarówno ze względu na przeprowadzenie całości w reżyserii Kazimierza Dejmka, jak na świetne wykonanie aktorskie; przede wszystkim na mistrzowską interpretację Gustawa Holoubka, który występuje gościnnie w roli tytułowej. Jest to jedno z najznakomitszych osiągnięć tego wielkiego artysty.