Sztuki japońskie
Teatr Współczesny na drugiej swojej scenie przy ul. Czackiego występuje w dniu 9 bm. z kolejną premierą sezonu. Będzie to spektakl złożony z trzech sztuk jednoaktowych — Wachlarz, Jesteś piękna, Adamaszkowy bębenek — których autorem jest młody, współczesny pisarz japoński, Yukio Mishima.
Jego krótkie utwory sceniczne nawiązują do czternastowiecznego japońskiego teatru No, który narodził się w świątyni, a stał się później rozrywką wykształconej szlachty japońskiej. Z początkiem siedemnastego wieku niektóre elementy teatru No przyswoiła sobie z kolei ludowa scena. Yukio Mishima czerpie z tej tradycji wątki sztuk, odrzuca jednak cała specyficzna konwencję teatru No. Zachowując samą anegdotę, nadaje jej bliższą naszemu zrozumieniu formę, pisze prozą współczesną, umiejscawiając akcję w obecnym świecie.
Spektakl Jesteś piękna zobaczymy w opracowaniu dramaturgicznym i reżyserii Tadeusza Łomnickiego, z którym rozmawiam.
— O ile mi wiadomo — mówi Tadeusz Łomnicki — Mishima będzie teraz grany w Polsce po raz pierwszy. Poza Japonią ostatnio grano jego sztukę Pani Aoi w Wiedniu. Tłumaczony jest na język angielski i niemiecki.
Irena Strzemińska: Czy pomysł zestawienia w jednym spektaklu tych właśnie sztuk należy do pana, czy też do autora?
Tadeusz Łomnicki: Te trzy jednoaktówki wybrałem z sześciu jego sztuk, gdyż wydawało mi się, że tworzą jakąś całość. Łączy je, w moim przekonaniu, motyw miłości, każdej z nich nadając zresztą odrębny kształt i charakter. Jest w tych sztukach jakiś liryzm, a zarazem wyczuwalna odrębność stylistyczna i poetycki klimat. Ale to nie byłoby jeszcze wszystko. W każdej z tych jednoaktówek jest postać kobiety. Te właśnie postaci odtwarza Irena Eichlerówna, która wystąpi w trzech różnych rolach w ciągu wieczoru. Pragnę podkreślić, że zainteresowanie się pani Eichlerówny tymi sztukami wniosło w przedstawienie rzeczy niezwykle cenne. Nasza współpraca układa się na zasadzie wymiany pomysłów dotyczących całości i stałej wspólnej dyskusji. Szczęśliwy jestem, że reżyserując pierwszy raz w teatrze, mam możność pracować z tak wielką aktorką.
Kto przygotował oprawę scenograficzną spektaklu, i jak dalece jest ona „japońska”?
Scenografia jest dziełem Juliana Pałki, pracującego dla teatru po raz pierwszy. Wniósł on wiele świeżych elementów plastycznych, które — moim zdaniem — utrafiły w specyficzny klimat Mishimy. Jeśli chodzi o „japońszczyznę”, unikaliśmy jej w tym dosłownym zrozumieniu. Plastyka, charakteryzacja, gest, a nawet intonacja głosu w tradycyjnym teatrze japońskim są to jak gdyby znaki umowne między aktorem a widzem. Tego tutaj nie stosujemy. Tego nie wymaga Mishima. Całość pomyślana jest w konwencji europejskiego teatru poetyckiego, w którym trzeba się zgodzić na pewną umowność. Równocześnie, by uzyskać czystą funkcjonalność poszczególnych elementów w przedstawieniu, wprowadziliśmy na początku każdego aktu opisy dekoracji i topografii, wypowiadane przez aktora.
Czy muzyka jest specjalnie skomponowana do tego spektaklu?
Tak. Jest jej niewiele. Skomponował ją Zbigniew Turski. Ma ona również pełnić funkcję dramaturgiczną i jest potraktowana jako element ściśle związany z akcją.
Na pierwszą swoją pracę reżyserską w teatrze wybrał pan dramaturgię japońską. Skąd to zainteresowanie właśnie teatrem japońskim?
Już od dawna interesowałem się sztuką japońską. W pięćdziesiątych latach obejrzałem film Rashamon. Od tamtego czasu byłem pod urokiem wszystkich filmów japońskich, jakie mogłem zobaczyć.
Z Mishimą zetknęłam się dzięki Annie Gostyńskiej, jego tłumaczce.
I na zakończenie rozmowy. Jak pan się czuje w roli reżysera?
Mam to szczęście, że pracuję w swoim teatrze, wśród przyjaznych mi ludzi, którzy przez cały okres trwania prób wspierają mnie poważną radą, płynącą z ich doświadczenia. Chciałbym dodać, że premiera ta zbiega się z datą pierwszej premiery aktorskiej w moim życiu. Odbyła się ona dokładnie dwadzieścia lat temu, na wiosnę 1945 roku. Piętnaście lat z tego czasu przepracowałem z Erwinem Axerem.