Artykuły

Białystok. Opera zacznie współpracować z zyskiem

Mieliśmy rację! Opera i Filharmonia Podlaska nie zarabiała na wynajmie sal i muzyków podczas koncertów organizowanych przez stowarzyszenia! - Teraz wszystko to się ma zmienić - zapowiada Marcin Nałęcz-Niesiolowski, dyrektor instytucji.

Już kilka tygodni temu informowaliśmy, że wyniki kontroli urzędu marszałkowskiego potwierdziły nasze publikacje. Na początku roku napisaliśmy, że Opera i Filharmonia Podlaska nie zarabia na ścisłej współpracy ze Stowarzyszeniem na rzecz Rozwoju Działalności Muzycznej, którym kierują pracownicy opery. Zarabiały tylko osoby fizyczne, w tym sam dyrektor Marcin Nałęcz-Niesiołowski, operę natomiast wykorzystywano do łatwego dorabiania.

Spotkaliśmy się z ostrym atakiem ze strony części melomanów, ale mieliśmy rację - instytucja publiczna traciła na takiej współpracy. Urząd marszałkowski nakazał dyrektorowi to zmienić. Z odpowiedzi, nadesłanej przez Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego wynika, że rzeczywiście jest szansa na zmianę. Dyrektor obiecał bowiem, że od tej pory przy organizacji wspólnych imprez będzie zwracał uwagę na to, by opera czerpała z nich zyski!

Wszystko ma być nareszcie zgodne z ekonomią i obowiązującymi cenami rynkowymi, co oczywiście nie znaczy, że żadne stowarzyszenie działające charytatywnie nie będzie mogło liczyć na preferencje. Ceny rynkowe będą obowiązywały przy przedsięwzięciach komercyjnych. Władze opery za każdym razem będą zawierać umowy ze stowarzyszeniem i określać, które pomieszczenia będą wykorzystywane podczas koncertu, przez ile czasu, a nawet jakie instrumenty zostaną użyte. Wszystko po to, by sprzęt finansowany z publicznych pieniędzy nie był używany do celów prywatnych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji