Artykuły

Kontakt bez granic

- Festiwal dobrze się trzyma, dlatego że jest konkursem i odbywa się co roku. Pewnie ciekawie by się pracowało nad imprezą, która odbywałaby się w cyklu dwuletnim, ale doskonale wiem, że nikt nie da nam dwukrotnie więcej pieniędzy na Kontakt. Okazałoby się pewnie, że zamiast 1,5 mln zł, mamy jedynie 2 mln zł. No i czym tu grać, czym tu straszyć? - mówi dyrektor Teatru im. Horzycy w Toruniu i autorka programu Festiwalu Kontakt Jadwiga Oleradzka w rozmowie z Grzegorzem Giedrysem z Gazety Wyborczej - Toruń.

Grzegorz Giedrys: Tegoroczny Kontakt zauważył, że w teatrze nie obowiązują granice. Pokaże spektakl Rosjanina z węgierskim zespołem, Szwajcara, który pracował w Niemczech, Szweda reżyserującego na Litwie.

Jadwiga Oleradzka: - W naszej części Europy to zjawisko dopiero się zaczyna, chociaż ten teatralny przepływ osobowości nie jest niczym nowym na Zachodzie. Jesteśmy festiwalem, którego programem rządzą kryteria geograficzne, a dzisiaj granice w Europie są raczej umowne. Z drugiej strony Kontakt żywi się tym, co w teatrze aktualne i istotne. To dla nas szczególnie ważne, ale jednocześnie bardzo trudne. Czas nas goni, bo tak naprawdę możemy wybierać jedynie spośród spektakli, które miały premiery od maja do lutego. Zdarza się, że gdy mamy już zamknięty program, pojawia się przedstawienie, które koniecznie powinniśmy pokazać, a nic nie można zrobić, bo trzeba by anulować zawarte umowy. To bywa bardzo przykre.

Co dostrzegł w tym roku Kontakt?

- Zauważyliśmy, że coraz więcej wybitnych europejskich reżyserów chce mówić o teraźniejszości za pomocą klasycznych tekstów. W Polsce współczesności najczęściej się szuka na nieledwie gazetowych przykładach. Za granicą powstają zaś dzieła wybitne, aktualne, a oparte na wielkiej literaturze. Kontakt pokaże też w tym roku dobre spektakle, które działają na obrzeżach tradycyjnego teatru.

Na pewno z formą eksperymentuje belgijska Victoria, która w sobotę otworzy festiwal, oraz grupa Cahin-Caha z Marsylii.

- Na Kontakcie będzie tego więcej, bo do tego nurtu należy włączyć też spektakle Tiita Ojasoo. Coraz częściej reżyserzy nie godzą się na tradycyjną przestrzeń teatru. Trudno powiedzieć, czy to wynika z oczekiwań publiczności, czy artystycznych wyborów samych twórców. Coraz częściej twórcy sami piszą autorskie scenariusze. Victoria pokaże np. "Noc po dniu" Tima Etchellsa. W tym spektaklu grają jedynie dzieci - zjawisko rzadkie w teatrze dla dorosłych. Czytałam tekst tej sztuki: jest zarazem zabawny i przerażający. Znam rodziny, które tak wychowują swoje dzieci, jak opowiadają to mali aktorzy w "Nocy po dniu". Na marginesie: główną postacią Victorii jest bez wątpienia Lies Pauwels - aktorka i tancerka, autorka "White Star", które zwyciężyło u nas w 2005 roku. Mogę zdradzić, że w sobotę rozpoczynamy z nią przerwane rozmowy w sprawie zaproszenia jej do pracy w naszym teatrze.

Ciekawie zapowiadają się także występy Rosjan, zwłaszcza Niewielkiego Teatru Dramatycznego Lwa Erenburga z Sankt Petersburga.

- Widziałam trzy przedstawienia Erenburga i muszę przyznać, że miałam problem, co wybrać na Kontakt. Jego inscenizacja "Na dnie" Maksima Gorkiego uchodzi za dzieło wybitne, ale nie zdecydowałam się na ściągnięcie do Torunia tego spektaklu. Nikt by tego u nas nie wytrzymał. To takie nasilenie emocji, że wręcz dołuje widza. Zaprosiłam więc "Iwanowa", który też jest wprawdzie mocny, ale ma jeszcze dowcip i oddech. Erenburg proponuje chyba nieco inny rosyjski teatr, ale nie zapomina, z czego słynie tamtejsza scena - jej siłą jest aktorstwo, które - bywa - balansuje na granicy ekshibicjonizmu. Zapewne wynika to z jego przeszłości zawodowej. Był lekarzem i dlatego pewnie tak sprawnie przeprowadza wiwisekcję na aktorach i widzach.

W tym roku pojawiła się propozycja, by Kontakt odbywał się co dwa lata. Impreza miałaby większy budżet. To dobry pomysł?

- Moim zdaniem fatalny. Festiwal dobrze się trzyma, dlatego że jest konkursem i odbywa się co roku. Pewnie ciekawie by się pracowało nad imprezą, która odbywałaby się w cyklu dwuletnim, ale doskonale wiem, że nikt nie da nam dwukrotnie więcej pieniędzy na Kontakt. Okazałoby się pewnie, że zamiast 1,5 mln zł, mamy jedynie 2 mln zł. No i czym tu grać, czym tu straszyć? Tylko zawiedlibyśmy rozbudzone nadzieje. Innym problemem naszego festiwalu jest to, że Toruń nie ma dużej sceny teatralnej.

Rzeczywiście, większe spektakle pokazujecie w Operze Nova w Bydgoszczy.

- To jest groza i wstyd. Gdziekolwiek się wybieramy, aby zaprosić spektakl, jedziemy z metrem w oku, robimy mnóstwo zdjęć, rozpaczliwie licząc na to, że spełnimy warunki techniczne innych scen. Na Kontakcie poza naszym teatrem nie możemy zapewnić komfortu publiczności, a zespołom teatralnym podstawowych warunków do pracy. Poza tym byłaby pora określić prawne zasady działania festiwalu. Wszędzie w Europie festiwale są albo bytami odrębnymi wobec teatrów, albo pracują przy nich osoby specjalnie do tego zatrudnione. A my - w sumie w parę osób - pracujemy nad nim przez cały rok po godzinach. To ciężkie.

Czy ta sytuacja ma szansę się zmienić?

- Nie wiem. Nie obejdzie się bez większych pieniędzy na organizację takiego biura. Patrzę na to wszystko bez specjalnych nadziei, zwłaszcza że widać, jak wyglądają prace nad salą widowiskową, która - obawiam się - pozostanie salą koncertową, taką drugą aulą UMK. Jesienią ubiegłego roku na spotkaniu z władzami miasta dowiedzieliśmy się, że dyskutuje się nie tylko nad przeznaczeniem budynku, ale np. nad szerokością i wysokością sceny. Mam wrażenie, że potrzeby widowiska teatralnego w ogóle nie były dotąd rozpatrywane. Jeśli gmach będzie tylko siedzibą Toruńskiej Orkiestry Symfonicznej, to powstaje pytanie: czy jej koncerty wypełnią każdego tygodnia pomieszczenie na tysiąc widzów?

Nie sądzę.

- Właśnie. W tej sytuacji tylko jedno mnie cieszy: podobno w prace projektowe włączyła się firma, która wybudowała lub wyremontowała w Polsce kilkadziesiąt teatrów. Mam nadzieję, że marszałek województwa nie zechce dać pieniędzy jedynie na siedzibę miejskiej orkiestry. Ale z drugiej strony pojawiają się głosy, że wysoki budynek przysłoni panoramę Starówki. Przepraszam, ale teatr musi być wysoki. Odnoszę wrażenie, że projektodawców bardziej interesuje wielkość widowni niż kwestia użyteczności sali. Na każdym spotkaniu z władzami o tym mówię, ale odnoszę wrażenie, że moje zdanie gdzieś umyka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji