Królikiewicz zamiast Hamleta - szef artystyczny Teatru Nowego wraca jak bumerang
GRZEGORZ KRÓLIKIEWCZ po czteromiesięcznej przerwie znów został szefem artystycznym łódzkiego Teatru Nowego. Wczoraj [27 października] pełnienie tych obowiązków powierzył mu Jerzy Kropiwnicki, prezydent Łodzi.
Tymczasem minister kultury podpisał niedawno rozporządzenia, umożliwiające ogłoszenie konkursu na to stanowisko...
- Muszę uszanować decyzję prezydenta - mówi Janusz Michaluk, dyrektor naczelny teatru.
Jerzy Kropiwnicki twierdzi, że nie dotarły do niego stosowne dokumenty z ministerstwa. Zapewnia jednak, że podtrzymuje wolę zatrudnienia zwycięzcy konkursu na stanowisku dyrektora artystycznego od 1 lutego 2005 roku.
Królikiewicz [na zdjęciu] został szefem artystycznym Nowego w lutym 2003 roku, po śmierci Kazimierza Dejmka, założyciela i ostatniego dyrektora artystycznego tej sceny. Nominacji towarzyszyła atmosfera skandalu i akcja protestacyjna niemal całego środowiska artystycznego w Polsce. Dyrektorski kontrakt wygasł Królikiewiczowi 6 lipca 2004 roku. Do wczoraj teatr pracował bez szefa artystycznego.
Pikanterii tej sytuacji dodaje fakt, że z okazji 55-lecia Teatru Nowego 12, 13 i 14 listopada miały odbyć się trzy spektakle "Hamleta", ostatniego przedstawienia Dejmka. Decyzją dyrektora Michaluka, odbędzie się jednak tylko jeden. Zamiast "Hamleta", 12 listopada widzowie obejrzą premierę "Obrony Sokratesa" w reżyserii... Grzegorza Królikiewicza.
W Biurze Obsługi Widzów usłyszeliśmy, że dyrekcja odwołała zaplanowanego na 12 i 13 listopada "Hamleta", mimo że widzowie rezerwowali i kupowali już bilety.
Według Mirosławy Marcheluk, grającej w "Hamlecie" królową Gertrudę, zainteresowanie tym spektaklem jest ogromne.
- Widzowie często pytają mnie, kiedy wreszcie znajdzie się w repertuarze. I teraz, gdy wszyscy ucieszyliśmy się, że będziemy mogli je zagrać, dwa spektakle zostają odwołane - ubolewa Marcheluk. Janusz Michaluk, uzasadniając decyzję o odwołaniu "Hamleta", powołuje się na... małe zainteresowanie widzów.
Zdaniem aktorki Barbary Dembińskiej, o dużym lub małym zainteresowaniu konkretnym tytułem można mówić na kilka dni, a nie ponad dwa tygodnie przed planowanym spektaklem.