Artykuły

Łódź. Spór o odwołanie szefa Teatru Wielkiego

List rzecznika marszałka województwa

Szanowny Panie Redaktorze

Na podstawie art. 31 i 32 ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. - Prawo prasowe, uprzejmie proszę o opublikowanie poniższego sprostowania na łamach "Polski Dziennika Łódzkiego".

Jestem zmuszony odnieść się do artykułu Pana Redaktora Michała Lenarcińskiego pt. "Dlaczego Fisiak obcina głowę Skupieńskiemu?", zamieszczonym w "Polsce Dzienniku Łódzkim" 11 stycznia 2008 roku. Pragnę wyjaśnić szereg niekompletnych i nierzetelnych informacji. Muszę zaznaczyć, że artykuł ten napisany jest w sposób niezwykle tendencyjny i nie dający szansy polemiki z jego treścią przedstawicielom Urzędu Marszałkowskiego.

Na wstępie Pan Redaktor zarzuca nam, iż nie poinformowaliśmy prokuratury o przestępstwie: "(...) kontrolerzy teatru nie powiadomili prokuratury o popełnieniu przez Skupieńskiego przestępstwa, stąd do zarzutu niegospodarności ujętego w protokole pokontrolnym poważnie odnosić się chyba nie wypada". Pragnę poinformować, iż decyzja w tej sprawie już zapadła i wniosek do prokuratury jest przygotowywany. Oczywiście rzetelne i merytoryczne przygotowanie takiego wniosku musi trochę potrwać.

W kolejnym akapicie Pan Lenarciński pisze o braku konkretów: "(...) sami urzędnicy nie są w stanie podać żadnych konkretów". Dysponujemy raportem kontroli, który wskazał liczne nieprawidłowości w Teatrze Wielkim, i który możemy udostępnić każdej redakcji. Pan Michał Lenarciński nie zapytał nawet o możliwość zapoznania się z tym dokumentem.

Za bezzasadne uważam także powoływanie się na zysk placówki: "(...) w listopadzie roku 2007 teatr zanotował zysk w wysokości 508 tysięcy złotych". Pan Redaktor, podając jedynie kwotę, dokonuje nadużycia. Pomija fakt, iż zysk ten był wypracowany tylko i wyłącznie dzięki środkom Samorządu Województwa. Od czterech lat stale zwiększa się dotacja, przekazywana dla teatru. W 2004 roku wynosiła ona ponad 16 mln zł, w 2005 roku ponad 17 mln, w 2006 ponad 18 mln, a w minionym już prawie 23 mln zł. Na wynik finansowy wpływa też koszt amortyzacji środków trwałych, który w przypadku 40-letniego budynku Teatru Wielkiego jest o wiele niższy niż choćby w przypadku gmachu Filharmonii.

Pan Redaktor dokonuje również nadużycia porównując koszty dokumentacji technicznej i projektowej rewitalizacji budynku teatru do tych, przedstawionych przez Muzeum Sztuki: "(...) czy marszałek nie niepokoi się zasadnością kosztów dokumentacji technicznej i projektowej rewitalizacji gmachu dla Muzeum Sztuki (...)". Zaznaczam, że zastrzeżenia ze strony urzędu nie budzi sama wielkość kwoty, a jej niezgodność z harmonogramem rzeczowo--finansowym oraz liczne rozbieżności pomiędzy harmonogramem a fakturami za wykonane w ramach projektu prace.

Wreszcie za skandaliczne wręcz uważam insynuacje Pana Lenarcińskiego odnośnie rzekomych "układów" Pana Marszałka z firmą Varitex: "(...) Varitex, który właśnie realizuje kolejną wielomilionową inwestycję Urzędu Marszałkowskiego (remont budynku w Manufakturze dla Muzeum Sztuki) wymieniany jest jako potencjalny wykonawca następnej atrakcyjnej i kosztownej inwestycji marszałkowskiej dla Teatru Wielkiego. Czy tak się stanie?". Wysnuwanie teorii jakoby Marszałek Województwa Łódzkiego w jakikolwiek sposób ingerował w publiczne przetargi jest nie tylko ogromnym nadużyciem, ale przede wszystkim godzi w dobre imię Pana Marszałka Włodzimierza Fisiaka. Publiczny przetarg na rozbudowę Teatru ogłasza dyrektor instytucji, i Marszałek w tym zakresie nie posiada żadnej mocy sprawczej na wybór ewentualnego wykonawcy. Takie postawienie sprawy ociera się wręcz o pomówienie i dziwię się osobiście, że znalazło to miejsce na łamach "Polski Dziennika Łódzkiego".

Jeszcze raz podkreślam fakt, że Urząd Marszałkowski nie miał możliwości rzeczowego ustosunkowania się do informacji zawartych w artykule. Wiele kwestii Pan Michał Lenarciński przedstawił w oparciu o spekulacje, bez weryfikacji posiadanej wiedzy.

Naczelnik

Wydziału Informacji i Komunikacji Społecznej

Rzecznik Prasowy

Marcin Nowicki

Odpowiadamy rzecznikowi marszałka województwa

Pan rzecznik prasowy marszałka województwa pisze w swym liście do redakcji, że mój artykuł był tendencyjny i nie dawał szansy polemiki z jego treścią urzędnikom. Chcę zapewnić Czytelników, że tak jak nie robiłem tego wcześniej, tak w dalszym ciągu nie będę konsultował treści swoich tekstów w żadnych urzędach. Pozostaną one w pełni autorskie i niezależne. Panie rzeczniku, czasy, w których tendencyjnością nazywano wolność słowa i poglądów oraz wymagano konsultacji dziennikarskich materiałów z urzędami przed ich publikacją minęły 18 lat temu, miejmy nadzieję, bezpowrotnie.

Odnosząc się do tego, co był pan łaskaw dostrzec w moim tekście, muszę stwierdzić kategorycznie, że nie zarzucałem urzędowi, iż nie powiadomił prokuratury o przestępstwie, a jedynie stwierdziłem fakt. Podobnie jak kilka innych, których istnieniu nie sposób zaprzeczyć. Dalej wypada mi wytłumaczyć się, z mojego zdania "urzędnicy nie są w stanie podać żadnych konkretów". Panie rzeczniku, to nie moja wina, i nic na to nie poradzę, to nie ja angażuję urzędników. Natomiast o tym, że Państwo dysponują raportem to ja wiem, bo przecież Państwo go napisali. Ja zapoznałem się z nim i mogę tylko przeprosić, że "nie zapytałem nawet o możliwość zapoznania się z tym dokumentem", a zrobiłem to bez pytania. Widocznie już taki mój styl, że działam niezależnie od urzędów i płynących z nich wskazówek.

Dalej pisze pan, że bezzasadnie powołuję się na zysk. Rozumiem, że wygodniej dla urzędu byłoby, gdybym powołał się na straty teatru, ale kłopot w tym, że strat nie ma, więc powoływać można się wyłącznie na zyski. Trudno z faktami dyskutować, prawda? A opinia Pana rzecznika, jakoby zysk został "wypracowany tylko i wyłącznie dzięki środkom Samorządu" nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością: od samej dotacji publiczności nie przybywa. Natomiast pisanie o takich im-ponderabiliach jak "amortyzacja środków trwałych" w kontekście ustawodawstwa, które nakłada na urząd obowiązek finansowania instytucji kultury, to już wyłącznie kwestia klasy.

Następnie Pan rzecznik zarzuca mi dokonanie nadużycia. Z jednej strony pisze do mnie pismo ze zdaniem: "Dodatkowo budzi nasze zaniepokojenie zasadność wydatkowania kwoty 355 tys. zł na dokumentację techniczną i projektową związaną z inwestycją rewitalizacji budynku Teatru Wielkiego". A z drugiej strony w liście pisze "zastrzeżenia ze strony urzędu nie budzi sama wielkość kwoty, a jej niezgodność z harmonogramem rzeczowo-finansowym". Kto tu nadużywa?

Dalej jest jeszcze gorzej, bo Pan rzecznik oburza się i używa słów "skandaliczne" oraz "insynuacje odnośnie rzekomych układów". Gdzie w inkryminowanym tekście można znaleźć słowo "układ"? Zastanawiam się, na jakiej podstawie Pan rzecznik wysnuł teorię, jakoby marszałek województwa łódzkiego w jakikolwiek sposób ingerował w publiczne przetargi? Czy Pan coś o tym wie? Bo ja nie, i w moim tekście tego z całą pewnością nie ma. Owszem, napisałem, że Włodzimierz Fisiak był radnym, a jednocześnie dyrektorem firmy "Varitex", która prowadziła (i prowadzi) inwestycje finansowane przez Sejmik Wojewódzki. Nie napisałem jedynie, że był także przewodniczącym komisji rewizyjnej, ale to nie było celowym uchybieniem godności Pana marszałka. I w tym jedynym wypadku przyznaję rację Panu rzecznikowi: ta informacja była niekompletna.

I na koniec jeszcze jedno zdanie, wymagające komentarza. Pisze Pan, że Urząd Marszałkowski nie miał możliwości rzeczowego ustosunkowania się do informacji zawartych w artykule. Mam nadzieję, że nigdy nie będzie miał takich możliwości przed drukiem, bo prasa w tym kraju jest wolna. Po wydrukowaniu szansa na zapoznanie się była i jest możliwość "ustosunkowania się do informacji zawartych w artykule". Nawet "rzeczowego".

Michał Lenarciński

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji