Artykuły

Kultura wyższa w niewoli komercji

Współczesna kultura humanistyczna, a zwłaszcza literatura, sztuki plastyczne i widowiskowe zdominowana jest i rozdzierana z jednej strony przez tendencje anarchistyczne i obrazoburcze, a z drugiej - egotyczne i ekshibicjonistyczne. Metaforycznie rzecz ujmując, "okręt sztuk" płynie obecnie cieśniną między Scyllą wynaturzonej rewolty (rewolty dla samej rewolty) a Charybdą zwyrodniałego indywidualizmu (egocentryzmu jako usankcjonowanej wartości) - pisze Antoni Libera (na zdjęciu) w Rzeczpospolitej.

"Dyskusję na podany temat wypada zacząć od zastanowienia się nad pojęciem kultura wyższa. Pojęcie to bowiem, wbrew pozorom, nie jest ostre ani tym bardziej jednoznaczne. Wyrażenie kultura wyższa zakłada, że kultura jest w pewien sposób podzielna i podlega stopniowaniu. Jeśli bowiem istnieje kultura wyższa (czy w ogóle wysoka), to znaczy, że istnieje też niższa (o ile nie niska po prostu). Wniosek ten pociąga za sobą pytanie, czy takie rozróżnienie i towarzyszące mu stopniowanie jest historycznie niezmienne. Inaczej mówiąc, czy zawsze, w każdej epoce, istniał taki podział? Odpowiedź, jaka się nasuwa, jest raczej przecząca. Owszem, istniały podziały - na przykład na kulturę duchową i materialną, artystyczną i rzemieślniczą, sakralną i świecką - nie odpowiadała im jednak hierarchia wartościująca. Kultura była czymś raczej jednolitym. Jej wytwory mogły być bardziej lub mniej udane, lepsze lub gorsze pod względem idei i wykonania, wszystkie one jednak należały do jednej sfery - do ogrodu nauk i sztuk uprawianego i odwiedzanego przez stosunkowo niewielką klasę ludzi nadzwyczajnie uzdolnionych lub przynajmniej wykształconych.

Ten stan rzeczy zaczął się zmieniać wskutek stopniowego upowszechnienia dóbr kultury - pod wpływem takich czynników, jak rozwój techniki powielania, spadek analfabetyzmu i wzrost czasu wolnego. Upowszechnienie bowiem wywołało procesy mutacyjne: kultura, przestając być domeną ekskluzywną, jęła odpowiadać na znacznie szersze spectrum oczekiwań oraz gustów i przez to właśnie zaczęła się różnicować wewnętrznie, dzieląc na wyższą i niższą, elitarną i popularną, awangardową i masową.

W tym miejscu rodzi się jednak kolejne pytanie. Jeśli powiadamy, że kultura była pierwotnie homogeniczna, a jej obecne zróżnicowanie wynika z umasowienia, i dodajemy - głośno lub milcząco - że dominującą jej funkcją stała się przez to rozrywka, to w takim razie, na czym pierwotnie polegała jej rola? Jaką pełniła misję w epokach minionych?

Odpowiedź na to pytanie wydaje się kluczowa. Bo jeśli we współczesnej kulturze wyższej upatrujemy kontynuacji czy wręcz naczelnego spadkobiercy wielowiekowego dziedzictwa, to uświadomienie sobie podstawowych funkcji kultury w przeszłości powinno pomóc w rozpoznaniu obecnej sytuacji i ewentualnemu jej przezwyciężeniu.

Kultura od jej zarania pełniła trzy podstawowe role: rolę strażnika pamięci (utrwalając ślady mijającego czasu, dając świadectwo widzialnemu światu); rolę ministranta w domenie sacrum (nadając formę i oprawę mitom i kultom religijnym) oraz rolę wodzireja w sferze profanum (kształtując obrzędy i obyczaje, zagospodarowując czas wolny). Role te w różnych epokach przyjmowały rozmaite hierarchie. W starożytności, zwłaszcza w tradycji greckiej i rzymskiej, współistniały one w sposób bodaj najbardziej równorzędny. Greckie dionizje, na przykład, wespół z architekturą i sztukami pięknymi (zwłaszcza rzeźbą), łączyły w sobie: obraz rzeczywistości, akt kultu i ludowy festyn. W chrześcijańskim średniowieczu z pewnością wziął górę aspekt sakralny. Pomniki tej długiej, blisko tysiącletniej epoki, to przede wszystkim katedry i kościoły, żywoty świętych i krzyżowców, malarstwo religijne.

W czasach nowożytnych przewagę zdobywa aspekt ekspresyjny i ludyczny. Począwszy od renesansu kultura zaczyna się emancypować. Zrazu tylko nieznacznie odchodzi ona od sfery sacrum, obejmując swym zasięgiem życie doczesne i pospolite oraz człowieka jako indywiduum, z czasem jednak coraz szybciej oddala się od doktrynalnych treści religijnych, dążąc do stworzenia własnej, suwerennej wizji i interpretacji bytu ludzkiego na ziemi. Proces ten w ciągu ostatnich mniej więcej trzystu lat nabrał niebywałego, bezprzykładnego przyspieszenia. Kultura stała się dziedziną najzupełniej autonomiczną, rządzącą się własnymi prawami i podlegającą impulsom, których sama stała się źródłem.

Ów proces emancypowania się kultury, a następnie jej przyspieszonej mutacji był od końca XIX wieku po wielekroć rozpoznawany, analizowany i opisywany. Świadomość narastającego kryzysu - przedstawianego bądź to jako zajście w ślepy zaułek, bądź to jako stan, w którym wyczerpały się możliwości dalszego działania, bądź to wreszcie jako postępujący paraliż i impotencja - wyrażali myśliciele i artyści, krytycy i pisarze. Do najznakomitszych, a zarazem najbardziej znanych dokonań w tym zakresie należy znaczna część twórczości Tomasza Manna z Doktorem Faustusem na czele, w którym z wielką przenikliwością postawiona jest diagnoza, a następnie ukazana fatalna próba przezwyciężenia niemocy, uwieńczona tragiczną klęską.

Sprawę kryzysu kultury europejskiej i towarzyszącej mu dekadencji w sztuce poruszali także autorzy polscy, głównie Witkacy i Bruno Schulz, po wojnie zaś - Czesław Miłosz. Chciałbym tu przytoczyć kilka zdań z Ziemi Ulro, jego najważniejszej, moim zdaniem, książki eseistycznej, w której zajmuje się on właśnie tym problemem i nader celnie formułuje konkluzje: - Wyobraźnia ludzkości, tworząca w ciągu tysiącleci mity religijne, poematy, sny wykute w kamieniu, wizje malowane na drzewie i płótnie, rozczula nas swoją dziecinną wiarą, ale tylko z nostalgią możemy myśleć o darze na zawsze utraconym. Wyobraźnia od XVIII wieku próbowała się bronić w swoich posiadłościach literatury i sztuki, coraz bardziej wprawiając się w wielowarstwowej ironii. Ale nadszedł czas, gdy została ona ugodzona od środka i pozbawiona jakiegokolwiek ontologicznego oparcia. Koniec zabawy to koniec literatury i sztuki, a jeśli one zawsze towarzyszyły cywilizacji, to zarazem koniec cywilizacji.

Miłosz - sam, jak się wydaje, agnostyk - wyraża pogląd, że kultura tworzona poza fundamentem spójnej i całościowej wizji metafizycznej, czyli niezakorzeniona w micie, wierze, religii, kultura oderwana od sacrum, choćby i rozwijana była w jak najlepszych intencjach i z jak największym talentem, rośnie jednak na piaskach, a przeto skazana jest na uwiąd i zgon. Być może jednak nie jest tak - Miłosz dalej rozwija swą myśl - że to kultura zerwała więź z metafizyczną bazą i na podobieństwo marnotrawnego syna odeszła od domowego ogniska, które było jej racją bytu i udzielało mocy, lecz że samo ognisko zaczęło przygasać, a w każdym razie że w jego jądrze doszło do istotnych zmian, kultura zaś swą dramatyczną peregrynacją jedynie wyraża czy odzwierciedla te zmiany?

W czasie, gdy roztrząsano te i podobne kwestie, gdy - jak już wspomniałem - od dobrych kilku pokoleń toczyła się debata wokół tych zagadnień, w nadziei znalezienia dróg naprawy i odnowy, doszło na świecie do bezprecedensowej rewolucji technologicznej, a przewrót ten, zmieniając w zasadniczy sposób warunki życia społeczeństwa, wpłynął też w szybkim tempie na kulturę. Została ona mianowicie umasowiona, stała się przedmiotem konsumpcji i zaczęła podlegać prawom rynku. Wywołało to istną lawinę rozmaitych procesów i zjawisk, z których dwa wydają mi się najistotniejsze.

Pierwsze z nich opatrzyłbym mianem drugiej zdrady klerków - w ślad za tytułem słynnej książki Juliana Bendy z 1927 roku. Zdrada, o którą chodziło francuskiemu myślicielowi, polegała na sprzeniewierzeniu się pewnej części intelektualistów ideałom niezależności myślenia i wierności autonomicznie pojmowanej estetyce i oddaniu się w służbę takiej czy innej ideologii oraz czynnego zaangażowania się w bieżące wypadki historyczne. Zdrada, o którą mi chodzi, polega na zaprzedaniu się znacznej części ludzi kultury złotemu cielcowi Mamony i wydaniu ogrodu nauk i sztuk pod władzę Rynku. Uważam, że można dziś mówić, iż kultura znalazła się w babilońskiej niewoli komercji. Komercja bowiem to system tak potężny i wszechobecny, że oddziałuje nie tylko na formy komunikacji i dystrybucję dóbr, lecz pośrednio wpływa też na umysły, zniewalając je niepostrzeżenie.

Drugie zjawisko, na które pragnę zwrócić uwagę, zjawisko będące niewątpliwą konsekwencją pierwszego, nazwałbym fetyszyzacją niemal wszystkich idei i wartości, jakie pojawiły się lub zostały wypracowane w toku wielowiekowej historii. Inaczej mówiąc, to, co przez całe epoki było przedmiotem autentycznej wiary i dążeń, stało się imitacją, podróbką, nierzadko mistyfikacją. Duch profetyzmu, na przykład, przepajający sztukę od niepamiętnych czasów, jakoż idąca z nim w parze aspiracja do rządu dusz, wyrodziły się w żarłoczną żądzę próżnego rozgłosu i towarzyszący jej monstrualny narcyzm. Oświeceniowa nieufność wobec zmurszałych porządków jakoż postulat i wizja permanentnego postępu wyrodziły się z kolei w nieustanną, sztucznie nakręcaną pogoń za nowością oraz w anarchistyczną tendencję do przekraczania coraz to większych tabu. Romantyczna idea indywidualizmu wreszcie i wywodząca się z niej apoteoza subiektywnego spojrzenia wyrodziły się w kult czczego egotyzmu i ekshibicjonizmu.

Zawłaszczone i odpowiednio zdegradowane zostały nawet dylematy, lamenty i proroctwa katastrofizmu, znamionujące ostatnią fazę ewolucji europejskiej kultury, stając się zaczynem paradoksalnych teorii, że aktem twórczym może, a nawet w pewnych okolicznościach powinien być akt zniszczenia, i otwierając tym samym drogę filozofii Herostratesa. (Przypomnijmy tu, tytułem dygresji, bulwersującą wypowiedź niemieckiego kompozytora Karlheinza Stockhausena, który destrukcję nowojorskich wież 11 września - postmoderniści z pewnością nazwaliby ów akt dekonstrukcją - uznał za największe dzieło sztuki ostatniego stulecia, jeśli nie za kolejny cud świata.)

T emat naszej dyskusji można rozumieć na dwa sposoby. Po pierwsze: współczesna kultura humanistyczna, a zwłaszcza literatura, sztuki plastyczne i widowiskowe zdominowana jest i rozdzierana z jednej strony przez tendencje anarchistyczne i obrazoburcze, a z drugiej - egotyczne i ekshibicjonistyczne. Metaforycznie rzecz ujmując, okręt sztuk płynie obecnie cieśniną między Scyllą wynaturzonej rewolty (rewolty dla samej rewolty) a Charybdą zwyrodniałego indywidualizmu (egocentryzmu jako usankcjonowanej wartości).

Drugi sposób rozumienia tematu jest następujący: współczesna kultura humanistyczna stoi wobec dramatycznej alternatywy - albo koncesja na rzecz anarchii i chaosu, albo wypadnięcie z gry, skazanie się na los wołającego na puszczy. Inaczej mówiąc, kultura, jeśli w ogóle chce dalej istnieć i pełnić swą rolę, jeśli chce wejść w dialog ze społeczeństwem, a nie monologować w pustce, musi dostosować się do realiów współczesnego świata, a ten domaga się od niej nieustannej awantury, terapii wstrząsowej, coraz silniejszych dawek środka podniecającego.

Diagnozy te nie są ze sobą sprzeczne. Raczej się uzupełniają. Ze swej strony dodałbym jeszcze jedną. Kultura wyższa, wskutek wiadomej rewolucji, znalazła się w tłumie fetyszy, które się z niej wyrodziły i skutecznie zacierają wszelkie różnice między oryginałem a falsyfikatem. Podstawową bolączką kultury w obecnej dobie jest gigantyczna gra pozorów. Aby przerwać tę maskaradę, trzeba wyrobić w sobie na nowo umiejętność oddzielania ziarna od plew. Wydaje się, że potrafimy jeszcze to robić, gdy na listach popularności spostrzegamy sąsiadujące ze sobą takie pozycje literackie, jak Tryptyk rzymski Jana Pawła II i... Wojnę polsko-ruską Doroty Masłowskiej; niejakie trudności pojawiają się jednak już w chwili, gdy jednego roku literacką Nagrodę Nobla otrzymuje włoski satyryk i komik Dario Fo, a następnego - irlandzki poeta Seamus Heaney.

Powyższy tekst został wygłoszony na zorganizowanym przez arcybiskupa Józefa Życińskiego II Kongresie Kultury Chrześcijańskiej, który odbył się tydzień temu na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji