Artykuły

Nie dam zamieść brudów pod dywan

- Podejmując ten temat [betanek z Kazimierza nad Wisłą], wiedzieliśmy - ja i mój zespół - że jest kontrowersyjny, ale nie spodziewaliśmy się, że głos w sprawie przedstawienia zabierze sam metropolita lubelski. Jesteśmy zdziwieni, ale i zadowoleni - to promocja dla teatru niezależnego, którego jesteśmy reprezentantami - mówi Przemek Wiśniewski, reżyser, szef gorzowskiego Teatru Kreatury.

Robi się gorąco wokół przygotowywanego przez Pana spektaklu o betankach z Kazimierza nad Wisłą. Niezadowolenie, że takie przedstawienie powstaje, wyraził nawet abp Józef Życiński. Może jeszcze się Pan wycofa?

- Podejmując ten temat, wiedzieliśmy - ja i mój zespół - że jest kontrowersyjny, ale nie spodziewaliśmy się, że głos w sprawie przedstawienia zabierze sam metropolita lubelski. Jesteśmy zdziwieni, ale i zadowoleni - to promocja dla teatru niezależnego, którego jesteśmy reprezentantami. Żadna wypowiedź arcybiskupa nie spowoduje, że nie dojdzie do premiery.

Abp Życiński nie jest pierwszą osobą, która chciałaby, aby spektakl nie powstał. Oponowała też Beata Sawicka, posłanka PO...

- O politykach to już w ogóle wolałbym się nie wypowiadać. Poza tym ta pani ma kuzynkę w tym klasztorze, więc jest osobiście zaangażowana w tę sprawę. Co do duchownych zaś - tak to już w Polsce jest, że jak się źle dzieje w Kościele, to wolą, żeby zamieść wszystkie brudy pod dywan. Na pewno więc nie na rękę jest hierarchom, że osoby z zewnątrz podejmują tak niewygodne tematy jak ten.

I dlatego zainteresował się Pan jako reżyser betankami? Sam Pan powiedział, że kontrowersje wokół spektaklu to promocja dla teatru.

- Promocja, ale nie konkretnie dla Kreatur, a dla teatru offowego w ogóle. My nie po raz pierwszy poruszamy niewygodne tematy. W spektaklu "Radosny żywot głupka" wykorzystywaliśmy wypowiedzi ojca Tadeusza Rydzyka, co spowodowało, że po przedstawieniach przychodziły do nas panie z kół Radia Maryja. Kiedy przygotowywaliśmy spektakl "g21" o "naprawianiu" świata przez terrorystów, doszło do zamachu na wieże WTC w Nowym Jorku. W "Odkryciu walca" użyliśmy nagrań z posiedzeń komisji śledczej w sprawie Lwa Rywina. Przy naszym teatrze działa też grupa happeningowa Wesołe Miasteczko, której akcje obnażały absurdalne działania władz Gorzowa. A betanki rzeczywiście zainteresowały mnie jako temat tabu.

Jak przygotowywał Pan scenariusz "Betanek"?

- Przeglądając internet, czytając wszystkie artykuły, jakie pojawiły się na ten temat w prasie, oglądając reportaże telewizyjne. Byłem też dwa razy w Kazimierzu, rozmawiałem z ludźmi z miasteczka. Doszedłem po tych wizytach do wniosku, że nie będzie to spektakl o buncie, a o sekciarstwie, o manipulacji słabszymi osobowościami przez silniejsze. Nie mam więc pojęcia, skąd arcybiskup Życiński wziął informacje, że nasz spektakl będzie mówił o zbuntowanych betankach.

Udały się wyprawy do Kazimierza? Z betankami przecież się Pan nie spotkał.

- Nie, ale i tak napędziły mi stracha. Kiedy z kolegą przyszedłem pod klasztorną furtę, zaczęły bardzo głośno walić w drzwi i krzyczeć, żebyśmy wracali do domu. Zrobiło to na mnie wrażenie. Kiedy się pomyśli, że za tą bramą jest ok. 70 kobiet... Ludzie w Kazimierzu nie chcą za bardzo o nich rozmawiać. Nic nowego więc ponad to, co przeczytałem w prasie, nie odkryłem. Dlatego spektakl będzie opierał się głównie na artykułach z gazet, na podstawie tego, co piszą na swojej stronie betanki, a teraz zastanawiamy się też, czy nie otworzyć przedstawienia wypowiedzią abp. Józefa Życińskiego. To dla nas bardzo cenny materiał.

Myśli Pan, że metropolita lubelski zechce zobaczyć Wasze przedstawienie?

- Mam nadzieję. Skoro był w tym roku na Woodstock, lubi młodzież, to może i zainteresuje się offowym teatrem.Na początku października będziemy występować w Lublinie i Kazimierzu i bardzo serdecznie zapraszamy metropolitę lubelskiego na nasze spektakle.

Spektakl ma mieć dwa zakończenia - do wyboru przez publiczność. To pomysł ściągnięty z telewizji?

- Nie wiem, jak jest w telewizji, bo jej nie oglądam. Mówi się, że wszystko już było, nawet spektakl z trzema zakończeniami. My na razie mamy dwa. Betanki mogą, zgodnie z wolą widowni, wyjść z klasztoru lub w nim zostać.

Przyjedziecie ze spektaklem o betankach do Warszawy?

- Chętnie byśmy przyjechali, ale Warszawa to dla nas czarna dziura. Prowadzę teatr od 15 lat i nie pamiętam, kiedy graliśmy w stolicy. Raz - "Dziewictwo". W Warszawie raczej stawia się na komercję, wszyscy chcą zarobić, więc szukają lekkiego repertuaru. Ale jest na szczęście wiele innych pięknych miejsc w Polsce, gdzie nas chcą oglądać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji