Artykuły

Pokoleniowa zmiana szefów warszawskich scen

Krytykowałem szefa Biura Kultury Marka Kraszewskiego za to, że uległ presji aktorów i mianował dyrektorem Powszechnego Jana Buchwalda. Ale dzisiaj, na koniec sezonu, muszę oddać mu sprawiedliwość. W ciągu trzech miesięcy urzędowania zrobił więcej niż jego poprzednik Jacek Weksler przez pół roku - nareszcie mamy wyraźną pokoleniową zmianę w warszawskich teatrach - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej Stołecznej.

Odnowionym Nowym pokieruje Krzysztof Warlikowski [na zdjęciu], któremu dawno należała się własna scena. Po latach stagnacji przed szansą stoi Studio, które obejmie utalentowany szef opolskiego teatru Bartosz Zaczykiewicz. Teatr na Woli pod dyrekcją dramatopisarza i aktora Macieja Kowalewskiego ma szansę stać się ważnym ośrodkiem niezależnej kultury. Wreszcie Dramatyczny ma przejąć od Piotra Cieślaka Paweł Miśkiewicz, jeden z najlepszych reżyserów średniego pokolenia. Warszawa nie widziała takiej wymiany dyrektorów od stanu wojennego, kiedy w ciągu jednego roku zmieniły się dyrekcje sześciu scen: Studia, Nowego, Rozmaitości, Teatru na Woli, Dramatycznego i Narodowego. Różnica polega na tym, że tamte decyzje miały w większości charakter polityczny. Odwołanie Gustawa Holoubka z Dramatycznego i Adama Hanuszkiewicza z Narodowego było karą za aktorski bojkot telewizji. Polityczny podtekst miały także dymisje szefa Rozmaitości Andrzeja Jareckiego (walczył o niezależność ZLP) i szefa Teatru Nowego Mariusza Dmochowskiego (oddał legitymację partyjną).

Podjęte wtedy decyzje na długie lata zaciążyły na życiu teatralnym stolicy. Od tej pory środowisko każdą próbę zmiany dyrekcji traktowało z lękiem jako zamach władzy na artystyczną niezależność. Syndrom stanu wojennego utrzymał się także po 1989 r. i był jednym z powodów stagnacji warszawskich scen. Przypominały one pole minowe: gdy tylko ktoś proponował bardziej radykalne zmiany, wylatywał w powietrze jak Jacek Weksler albo wiceminister kultury Andrzej Celiński (który pierwszy zauważył, że Powszechny "dryfuje").

Dopiero Kraszewski zaczął z precyzją sapera rozbrajać to zaminowane pole. Proponowane przez niego zmiany odbywają się bez wybuchów. Nikt już nie donosi do prasy na kolegów, ZASP nie protestuje, a Ministerstwo Kultury nie blokuje decyzji samorządu. Nie wiadomo, co przyniosą nowe dyrekcje, ale jedno jest pewne: rozpoczyna się nowy rozdział w historii warszawskich scen.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji