Artykuły

Znikający balet

Artykuł "Chcesz tańczyć - nie podskakuj", dotyczący niepokojącej sytuacji zespołu baletowego Teatru Wielkiego, odbił się nadspodziewanie szerokim echem. Życie Warszawy publikuje trzy spojrzenia na problem warszawskiego baletu.

Tekst wskazujący na złą atmosferę w zespole, która sprawia, że z pracy w Operze Narodowej rezygnują wybitni tancerze, spowodował lawinę listów, telefonów i internetowych komentarzy. Powstał nawet blog (ratujmybalet.blog.onet.pl). Opinie są różne: od protestów przeciw "mizerii na tak ważnej scenie", przez wyrazy poparcia dla argumentów z naszego tekstu, po ich całkowitą negację.

Dziś publikujemy trzy spojrzenia na problem warszawskiego baletu.

Katarzyna K. Gardzina

***

[List od Czytelnika]

Przeciw układom

Postawiłem dolary przeciw złotym, że redakcji nie stać będzie na przeprosiny pomawianego Teatru Wielkiego, tylko brnięcie w obronę skompromitowanej autorki (a czyż nie kompromituje autorki, tzw. recenzentki, jej nierzetelność, przesiadywanie w bufecie teatralnym i wysłuchiwanie plotek i wynurzeń garstki frustratów, których można znaleźć w każdej instytucji, biurze czy na poczcie, a co dopiero w teatrze?). Od początku sezonu można było wyczytać w tekstach K. Gardziny, że nie kieruje się interesem sztuki, lecz interesem ukształtowanego w tym zespole przez lata "gwiazdozbioru", który poczuł się zagrożony potrzebą "posunięcia się trochę na ławce" i ustąpienia choć kilku spektakli młodym. W każdym teatrze taki proces następuje, w każdym jednakowo boli, lecz nie każdy ma "zaprzyjaźnione pióro" z dostępem do łamów. Stąd te niedobre recenzje dla każdego, kto nie swój.

Wiktor Hofman

***

[Głos z zespołu]

Nie ma co tańczyć

Nie chodzi o to, czy ktoś tańczy więcej, czy mniej. Dyrektor ma prawo widzieć tę czy inną osobę w danej roli. Gorzej, że w tym sezonie często zdarzało się siedzieć bezproduktywnie, nie będąc w nic zaangażowanym, bo nie było wcześniej ustalonych planów prób, jak również obsad. Nawet szeregowe spektakle wywoływały stres i napięcie, bo nie mogło być inaczej, gdy np. do dnia wznowienia "Śpiącej królewny", której nie tańczyliśmy rok, nie było ustalonej obsady i prób. Dużym problemem jest też wąski repertuar, w którym nie bardzo jest co tańczyć. Szkoda baletów współczesnych, które pozwalały rozwijać się młodym tancerzom, mimo że mnie bardziej zależy na repertuarze klasycznym. W obecnej sytuacji baletu, przy planach jednej tylko premiery w następnym sezonie, szkoda tu siedzieć i czekać rok na następną rolę. Dlatego postanowiłem szukać pracy gdzie indziej.

Michał Wylot, tancerz zespołowy, laureat Konkursu Eurowizji dla Młodych Tancerzy

***

[Opinia krytyka]

Tańczący z dolegliwościami

Balet Opery Narodowej od dawna nie ma własnego choreografa z osobowością, który potrafiłby nadać zespołowi oryginalny charakter, proponował własną, niemalże autorską linię repertuarową. Tworzona jest ona natomiast w sposób przypadkowy, do dziś nie wiadomo na przykład, na jakie premiery publiczność może liczyć w przyszłym sezonie. W ostatnich miesiącach doszła druga, nie mniej dokuczliwa dolegliwość - po odejściu najlepszych solistów (Sławomira Woźniaka czy Jacka Tyski), balet Opery Narodowej dramatycznie cierpi na brak indywidualności mogących zatańczyć czołowe role w spektaklach z repertuaru, takich choćby jak "Czajkowski" Ejfmana. Udowodniła to również ostatnia premiera "Oniegina" - bez wyrazistych bohaterów znakomita choreografia Cranko okazała się po prostu nudna. Sytuację pogarsza niedobra, wręcz konfliktowa, sytuacja wewnątrz zespołu. Może ona doprowadzić do tego, że również młodzi, utalentowani tancerze, tacy jak Anna Nowak czy Robert Kędziński, poszukają sobie pracy gdzie indziej.

Jacek Marczyński, publicysta i krytyk muzyczny

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji