Artykuły

Katowice. Skandal finansowy w Estradzie Śląskiej

Niechlubny rekord - 1678 prokuratorskich zarzutów - przypadł w udziale pierwszej damie śląskiego świata kultury, byłej wiceprezydent Katowic Grażynie Sz.

Sąd zastosował wobec niej areszt kaucyjny. Noc ze środy na czwartek spędziła za kratkami. Wczoraj [8 marca] po wpłaceniu 50 tys. zł wyszła na wolność. Z ustaleń śledztwa wynika że, podopieczna prezydenta Piotra Uszoka, jako szefowa Estrady Śląskiej, przez 10 lat fałszowała umowy i faktury. Z instytucji wyprowadziła zdaniem policjantów 840 tys. zł. W tym czasie magistrat wysyłał tam kontrole. Nic nie wykazały. Jak to możliwe? - Było ich kilka. Nie wykazały większych nieprawidłowości. Nie było uwag do pracy Sz., jako szefowej Estrady. W przeciwnym wypadku prezydent nie podjąłby decyzji o powołaniu tej pani na swojego zastępcę - zarzeka się Waldemar Bojarun, rzecznik katowickiego magistratu. Piotr Uszok przebywa w Poznaniu. Dla dziennikarzy czasu nie ma. Może dzisiaj zwoła konferencję prasową. Kazał wysłać zapytanie do prokuratury. Czeka na odpowiedź. Dopiero jak ją dostanie, to się odniesie.

Estrada istnieje od 50 lat. Słynie z organizowania w Katowicach prestiżowych imprez. To m.in. ogólnopolskie: Festiwal Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje" i "Dyktando". Do tego konkursy na "Mówcę Znakomitego", benefisy znanych twórców (Jerzego Dudy-Gracza, Kazimierza Kutza), spotkania z poezją i muzyką w Bibliotece Śląskiej, spotkania kolędowe, koncerty promenadowe w parku im. Kościuszki, spotkania opery i baletu. Wiele z nich to "dzieci" Grażyny Sz. Osoby, z którymi współpracowała, nie kryją zaskoczenia. - Nie słyszałem, by ktoś miał zastrzeżenia do pracy pani Sz. jako wiceprezydenta zajmującego się sprawami kultury. Postawienie jej zarzutów jest sprawą kontrowersyjną. Nie ferujmy jeszcze wyroków - mówi Leszek Piechota, radny PO. Zdziwienia nie kryje także Halina Kańtoch: - Przez dwa lata pracowałam w komisji rewizyjnej. Pamiętam kontrolę w Estradzie. Nie było uchybień. Nie chcę komentować zatrzymania pani Sz. - mówi radna. Jerzy Forajter, przewodniczący katowickiej Rady Miejskiej nie wierzy w winę Sz.: - Nie znam szczegółów. Ale moim zdaniem jest to jakieś totalne nieporozumienie, nadinterpretacja przepisów. Cieszę się, że była wiceprezydent jest już na wolności - podkreśla.

W ostatnich wyborach Sz. startowała na radną z ramienia zwycięskiego Forum Samorządowego. Na stanowisko wiceprezydenta jednak nie wróciła. Formalnie przeszła na wcześniejszą emeryturę. Jest szefową samorządowej komisji skarbu. Jej i męża Jerzego majątek (trzy mieszkania i oszczędności) jest szacowany na około milion zł.

- Prezydent ma teraz problem. Zarzuty dla byłej zastępczyni odbiera jako osobistą porażkę. Dla niego to katastrofa - mówi jeden z radnych. Zaś współpracownik Sz. twierdzi, że o nieprawidłowościach w Estradzie za czasów Sz. było wiadomo już przed wyborami samorządowymi. - Skandal mógł przekreślić szanse Piotra Uszoka na reelekcję. Po wyborach Sz. usunęła się w cień - powiedział DZ.

Czy tak było? Przełomem w śledztwie prowadzonym przez prokuratorów i policjantów z wydziału antykorupcyjnego była opinia biegłych. To ona jednoznacznie potwierdziła: "doszło do przekroczenia uprawnień i działania na szkodę interesu publicznego". Opinia do prokuratury wpłynęła kilkanaście tygodni temu. - Prawdopodobnie w listopadzie. Dokładnej daty nie mogę obecnie podać, bo akta znajdują się w sądzie. Sprawdzimy to w ciągu najbliższych dni - mówi prok. Beata Woźniak-Tuszyńska, wiceszefowa Prokuratury Rejonowej Centrum-Zachód.

Informator DZ twierdzi, że sprawa postawienia zarzutów celowo została przesunięta na czas po wyborach. Prokuratura temu jednak stanowczo zaprzecza: - Nie słyszałam o żadnych naciskach politycznych - podkreśla prok. Beata Woźniak-Tuszyńska.

Jako szefowa Estrady Śląskiej Sz. zdaniem śledczych wyprowadziła od 1995 do 2004 roku z tej instytucji 840 tys. zł. Do jej kieszeni z tej kwoty trafiły 142 tys. zł. Resztą podzieliła się z podwładnymi. Według policjantów wraz ze swoimi współpracownicami: Dorotą P. (zastępczyni Sz., a ostatnio szefowa Estrady) i Krystyną P. (pracownica księgowości) spisywała z podwładnymi fikcyjne umowy. Chodziło o wykonanie prac, które i tak leżały w obowiązkach pracownika. M. in. było to rozstawianie krzeseł na imprezy, prace porządkowe. Podobne umowy podejrzane kobiety spisywały także między sobą. Zdaniem śledczych do kieszeni Grażyny Sz. w ten sposób bezprawnie wpłynęło 140 tysięcy złotych.

Grażyna Sz.

Ma 56 lat. Skończyła prawo na Uniwersytecie Śląskim. Przez wiele lat pracowała w urzędzie wojewódzkim. Dobrze dogadywała się z wszelkimi opcjami politycznymi. Potem trafiła do Estrady. Była tam dyrektorem przez 10 lat. W styczniu 2005 roku prezydent Piotr Uszok powołał ją na stanowisko wiceprezydenta. W zakresie obowiązków miała zarządzanie wydziałem kultury i sportu, zielenią miejską i pomocą publiczną. Jest członkiem rady programowej Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach. Miała kilka niezbyt fortunnych pomysłów. Jej przypisywana jest próba zlikwidowania "Interpretacji" i zmiany w sieci domów kultury. Za wpadkę uznawane jest też patronowanie kontrowersyjnym projektom Suka Off (grupa oskarżana o szerzenie pornografii).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji