Artykuły

„Cygańska” opera Moniuszki

Jakkolwiek Stanisław Moniuszko jest bez żadnej wątpliwości jednym z najpopularniejszych tworców polskiej muzyki, to przecież w obfitym zasobie jego dzieł ciągle jeszcze sporo pozycji pozostaje całkowicie prawie nie znanych — I to nie typ ko pośród kilkuset pieśni, ale także utworów scenicznych.

Dotyczy to m.in. także nie wystawianej od lat stu kilku operetki, a właściwie „pieśniogry”, pt. Jawnuta, opartej na tle sztuki wziętego poety z epoki stanisławowskiej Franciszka D. Kniaźnina Cyganie (do której nb. wcześniej już pisali muzykę i inni kompozytorzy, jak Lessel, Mirecki czy Michał Kazimierz Ogiński). Twórcza inwencja Moniuszki nie wzniosła się tu zapewne tak wysoko, jak w najświetniejszych jego operowych dziełach, niemniej partytura Jawnuty przynosi szereg pięknych pieśni, zgrabne sceny zbiorowe, a w drugim akcie świetnego mazura; całość zaś przeniknięta jest — czyżby mogło być inaczej — wyrazistym narodowym kolorytem.

Dobrze się zatem stało, iż warszawski Teatr Wielki (w którym nb. sam Stanisław Moniuszko pełnił ongiś funkcję „dyrektora muzycznego”) postanowił przypomnieć to dzieło wielkiego narodowego kompozytora dzisiejszej publiczności, wystawiając je na swojej scenie kameralnej.

Akcja dramatyczna jest tu raczej nikła, by nie powiedzieć „prawie żadna”; a jednak znana z wielu znakomitych Moniuszkowskich inscenizacji Maria Fołtyn potrafiła i tutaj przy współpracy scenografki Barbary Jankowskiej oraz choreografów Witolda Grucy i Zoili Rudnickiej, stworzyć widowisko żywe, barwne, ruchliwe i — bardzo sympatyczne. Nad muzyczną realizacją partytury (pracowicie zrekonstruowanej na podstawie różnych źródeł przez dra Erwina Nowaczyka) czuwał z powodzeniem Tomasz Szreder. Może tam chwilami instrumenty orkiestry brzmiały zbyt głośno w stosunku do głosów śpiewaków na scenie, może nie wszyscy soliści jednako wysoki zaprezentowali poziom, całość jednak wypadła z pewnością bardzo udanie. Odtwarzająca zaś tytułową rolę Wanda Bargiełowska słusznie zaskarbiła sobie długi i serdeczny aplauz (jedyny, zarzut, to chyba ten, że… wyglądała zbyt młodo jak na starą Cygankę); podobnie też zasłużyła na szczere pochwały Kinga Mitrowska śpiewająca niełatwą bynajmniej partię młodej Cyganki Ciuchy (która na koniec okazuje się zaginioną przed laty Zosią, dziewczyną z polskiej wsi). Najważniejsze zaś, że mamy w ten sposób w naszym reprezentacyjnym teatrze nową, ładną pozycję z rodzimego repertuaru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji