Artykuły

Nie będziesz łamał słowa danego bliźniemu swemu

Dybuk to dusza zmarłego, która może wstąpić i zawładnąć bez reszty człowiekiem żyjącym. Dybukiem staje się uczeń szkoły talmudycznej — Chanan. Jak do tego doszło?

Ów Chanan, zakochany w Lei — córce Sendera (chasyda – krezusa), nie spełnia warunków materialnych, aby go ojciec ukochanej zaakceptował. Niefortunny pretendent do ręki Lei szuka zatem w kabale natchnienia do korzystnego dla siebie obrotu sprawy. Wreszcie jednak ojciec znajduje sobie zamożnego zięcia. Wieść o ślubie jest dla Chanana ciosem śmiertelnym, ale śmierć niczego tu nie kończy, a wręcz przeciwnie…

Chanan wstępuje w Leę jako dybuk i żeby było pikantniej -dzieje się to w dniu zaślubin. Cadyk z Miropola wyjaśnia ojcu Lei, za co go pokarało… Ongiś Sender i jego przyjaciel przyrzekli sobie, że gdy jednemu urodzi się syn, a drugiemu córka, to dzieci te będą sobie przeznaczone. Sender nie wiedział, że przed śmiercią przyjacielowi urodził się syn Charon ani nie dołożył należytej staranności, żeby się dowiedzieć… No i teraz już jasne, że kara dotyczy złamania przysięgi. Senderowi wyznacza się pokutę, a dybuk zostaje wypędzony, ale i to jeszcze nie koniec.

Lea umiera i łączy się z duszą Chanana na zawsze. Jakaż więc moc słowa, jakie jego dowartościowanie… Wykonało się idealnie to, co niegdyś ustną umową było ustanowione. A żeby się wykonało — poruszone zostały siły ziemskie i pozaziemskie — po prostu wszystko. I ten aspekt przedstawienia wydał mi się najbardziej wartościowy. Zawsze chciałem żyć w świecie, w którym obowiązuje i wiąże zasada świętości umów. Takich jednak światów nie ma. Chyba żeby przejąć się osnową Dybuka, gdzie słowo koniec końców „staje się ciałem”, a egzekucja parolu jest dla wszystkich rzeczą oczywistą. I to jest piękne.

Inna warstwa łódzkiego Dybuka (A.D. 1993!) - oczywiście folklor — udana próba zbliżenia archaicznej kultury żydowskiej i stworzenia tamtego osobliwego klimatu. Myślę, że gdyby to było pokazywane w Teatrze Żydowskim — mogłoby „iść” w jidysz — tak jak zostało napisane (z możliwością tłumaczenia przez słuchawki). Zetknięcie z oryginalnym językiem byłoby ostatecznym dopełnieniem… a tak naprawdę -to wszystkiego w tym przedstawieniu po trosze — np. także miłość i jej dramatyczne losy. Nie jest to jedynie spektakl o specyficznym i w zasadzie już odeszłym świecie, lecz pokutują w nim także znamiona uniwersalizmu.

Myślę, że przedstawienie od strony „technicznej” nie powinno budzić żadnych sprzeciwów. Wszystkie scenki zostały ładnie ustawione, wyczyszczone i wypieszczone. Jedyne, na co by można trochę utyskiwać — to może to, że przedstawienie specjalnie nie działa na emocje… Trudno przyjąć tutaj jakąś postawę uczestniczącą. Ta np. historia pewnej miłości — to raczej opowieść poetycka, na którą patrzy się gdzieś z lotu ptaka czy raczej z jakiegoś głębokiego dystansu.

Pewna społeczność jest w Dybuku swego rodzaju bohaterem zbiorowym. Poszczególne postacie nie zostały jednak potraktowane nazbyt instrumentalnie. Aktorstwo w tym przedstawieniu też postrzegam jako szczególną postać kreacji zbiorowej i niewątpliwie nie było ono zorientowane na jakoweś gwiazdorstwo… Mieściło się jednak w granicach tolerancji i myślę tu przede wszystkim o Bogusławie Suszce (Chanan), Agnieszce Kowalskiej (Lea), Piotrze Krukowskim (Reb Azriel). Jedynie Aleksander Bednarz jako Żyd wesolkowaty, trochę mnie zasmucił. Grał, można by rzec, Lobkowitzem z Mein Kampf. O ile tam było świetnie — to tutaj nie chwyciło zupełnie. Muzyka jest zupełnie na miejscu, ale w spektaklu. Natomiast fakt, iż pałęta się taka również w czasie antraktu to już jednak za przeproszeniem zbytek łaski. Podobała mi się również scenografia, która pomogła reżyserowi w bardzo dobrej kompozycji przestrzeni scenicznej. Myślę, że nie jest to przedstawienie jak wieść gminna niesie…, ale w dużej mierze do zaakceptowania.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji