Artykuły

„Straszny dwór” z gwiazdą

Szóste wystawienie Strasznego dworu Moniuszki w Operze Bałtyckiej uczciło 50-lecie pierwszego koncertu moniuszkowskiego na wyzwolonym wybrzeżu gdańskim i 45-lecie premierowego przedstawienia Studia Operowego — bo tak się wtedy nazywała późniejsza Opera Bałtycka. Wspominając te pionierskie lata, trzeba pomyśleć o artystach, którzy stworzyli tę instytucję, byli to: dr. Zygmunt Latoszewski wybitny dyrygent, miłośnik i znawca opery i znakomity tenor, pedagog i reżyser Wiktor Gregy, a w dziedzinie baletu Janina Jarzynówna. W ich ręku debiutanci studia szybko stawali się wytrawnymi artystami.

Porównując ostatnie wystawienie Strasznego dworu z poprzednimi, trzeba przyznać, że reżyser Bogusława Czosnowska dała spektakl pogodny, obfitujący w trafne i pomysłowe rozwiązania reżyserskie, spektakl wielopłaszczyznowy, w którym harmonizują z sobą różne nastroje — od humoru, po ciepłą lirykę, a od szlachetnej ludowości po epikę narodową. Wszystko z dużą kulturą, bez dętego patosu, z troską o estetykę ruchu. Słabsza okazała się strona muzyczna. Jeśli się porówna obecny stan posiadania Opery Bałtyckiej w dziedzinie głosów z tym co było kiedyś, porównanie wypada na niekorzyść. Jakież wspaniałe, prawdziwie operowe głosy były w dawnych latach. Dziś z głosami Jest trudno w całej Polsce, a winę ponosi brak dbałości o kulturę. To spowodowało, że najlepsi wyjechali za granicę. Jednak Stefania Toczyska, gwiazda kwiatowych scen operowych, przyjechała z Wiednia na spektakl premierowy i zaśpiewała partię Jadwigi — partię, która nie jest ani najefektowniejsza, ani najbardziej popisowa wokalnie, ale jest nasza, polska. Znakomita solistka stworzyła postać szlachetną, młodzieńczą, ale i godną, choć to przecież szlachcianka, miecznikówna. Śpiewała pięknie, dumka w jej wykonaniu była majstersztykiem. Niestety, nie pasowała do niej Marzena Prochacka w roli Hanny — to nie ten rodzaj głosu i nie ta postać. Z gdańskich solistów śpiewali: Jacek Szymański, pełen uroku w roli sfrancuziałego eleganta Damazego. Andrzej Kijewski — Maciej, Kazimierz Sergiel — Skołuba. Miłą niespodziankę sprawił młody śpiewak gdański Radosław Wielgus uzdolniony wokalnie i aktorsko, prawidłowy emisyjnie — stworzył wyrazistą i przekonującą postać Zbigniewa.

Pozostali soliści spoza Gdańska: Józef Przestrzelski (Stefan), Jerzy Fechner (Miecznik), Joanna Zakrzewska (Cześnikowa). Niestety, większość solistów ma złą dykcję, tekst rzadko dochodzi do słuchacza.

To już druga premiera i ponownie zawód sprawia chór operowy, zarówno męski, jak i żeński (przygotowany przez Janusza Łapota). Orkiestra pod batutą kierownika muzycznego Andrzeja Knapa jest ciągle daleka od szlachetnego brzmienia — jednak trudno winić o to kierownika artystycznego, który pracuje w Gdańsku zaledwie dwa miesiące.

Scenografia Józefa Napiórkowskiego otrzymuje w każdym akcie brawa zaraz po odsłonięciu kurtyny. Bo też w dobie oszczędności udało się stworzyć malarskie dekoracje stanowiące nastrojowe tło dla XVII — wiecznej sielanki. Szczególnie piękny kolorystycznie był akt II, wnętrze dworu w Kalinowie i wdzięcznie ugrupowana w nim gromadka haftujących dziewcząt — wszystko w ciepłych, harmonizujących z sobą jasnych kolorach. Wysmakowana prostota tej dekoracji współgrała z ludową pieśnią Spod Igiełek kwiaty rosną.

Radosną kulminacją spektaklu był finałowy mazur układu warszawskiego choreografa Henryka Rutkowskiego — bujny, pełen polotu, żywiołowy, wiele w nim nowych pomysłów i plastycznego piękna. Balet tańczył brawurowo i bisował. W szóstym wystawieniu Strasznego dworu zrobiono wszystko, co w Operze Bałtyckiej Jest możliwe w chwili obecnej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji