Artykuły

Kosmiczne „Dziady”

Jak powszechnie wiadomo, nasz szacowny wieszcz narodowy wzniósł się w swych wiekopomnych Dziadach na wyżyny. Były to nie tylko literackie wyżyny, ale i niebiańskie, gdyż Mickiewicz odczuł gwałtowną potrzebę pospierania się z Panem Bogiem. Uczą się o tym dzieci w szkołach, wiedzą o tym dorośli. Nikt jednak nie byłby w stanie przypuścić, iż jego Konrad spotka miast Boga kosmitę.

A dzieje się tak w przedstawieniu Dziady cz. III. Cela Konrada, granym na scenie Teatru Ludowego. Otóż, gdy Konrad wygłasza swą monumentalną Wielką Improwizację stojąca za nim do tej pory ściana rozsuwa się, burząc nie tylko myśl dumnego bohatera, ale Bogu ducha winnych widzów, którzy mimo nawet świetnej znajomości tekstu, gubią błyskawicznie wątek. Ale to jeszcze nic w porównaniu z tym, co za chwilę ukaże się ich oczom. Otóż odsłoni się przed nimi nieboskłon w postaci — bynajmniej nie niebiańskiej urody — sceny, z kabiną elektryka czy akustyka, który ze swych wyżyn straszy zebranych niebieskim światełkiem.

To kosmiczne wrażenie było efektem twórczej pracy dwóch studentów reżyserii, Łukasza Kosa i Marka Wrony. Zafundowali oni widzom jeszcze kilka innych zaskakujących przeżyć. Na przykład scena spotkania w Celi Konrada więźniów okazała się znakomitym skeczem kabaretowym. Twórcom prawdopodobnie chodziło o to, by pokazać, jak młodzi ludzie, dochodząc do granic beznadziejnej rozpaczy, uciekali w śpiew i zabawę. Grający tu aktorzy postarali się o to, by scena ta — przerażająca w swojej wymowie — przekształciła się w błazenadę godną Marcina Dańca.

W nowohuckich Dziadach zafrapowały mnie dwie rzeczy. Jedna to monolog Jana Sobolewskiego w wykonaniu Piotra Piechy, a druga to kuszenia Księdza Piotra przez diabła. Duch ciemności ukazał się tu przebrany za mnicha, powtarzającego gesty księdza. Były to jedyne z niewielu momentów w przedstawieniu, kiedy miało się wrażenie, iż reżyserzy pomyśleli o interpretacji tekstu.

A wydawać by się mogło, iż to właśnie młode pokolenie twórców, patrzące kompletnie inaczej niż ich starsi koledzy na romantyczny repertuar, pokaże własne Dziady, może i kontrowersyjne, przestawione „do góry nogami”, ale świadczące o emocjonalnym stosunku do tekstu. A przecież studenci mają się przeciw czemu buntować. W ostatnich latach przygotowano dwa głośne przedstawienia Dziadów. Jedno zainscenizował Jerzy Grzegorzewski, drugie Adam Sroka. Może się oczywiście komuś nie podobać Konrad w glanach, albo pięć pań Rollinsonowych, ale nie można tym twórcom odmówić pomysłu na Mickiewicza. A tego nie mieli Łukasz Kos i Marek Wrona. Za to udało im się osiągnąć bliskie spotkanie z kosmitami, wyrażone „metafizycznymi” pauzami i scenografią.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji