Ciałopalenie w dolnym foyer
Sztuka polskiego autora, i to współczesna, to na naszych scenach rzadkość. "Ciałopalenie" to druga sztuka napisana przez Marka Bukowskiego. Zainteresowała Władysława Kowalskiego jako reżysera i w ten sposób możemy przyjrzeć się, jak naszym czasom przygląda się debiutujący dramaturg.
Nauczycielka Anna, działaczka parafialna, człowiek kryształowy przejeżdża pijaczka Woźniaka, zasłużonego niegdyś partyzanta. Nie udzielając mu pomocy, ucieka z miejsca wypadku. Szukają jej dwaj synowie Adam (Mariusz Benoit), Jacek (Krzysztof Stroiński), szuka jej także pracujący w policji Paweł (Piotr Kozłowski). W miarę rozwoju akcji dowiadujemy się, że nauczycielkę z Woźniakiem łączyły niejednoznaczne wydarzenia. Historia nie pozostawia ich czystymi. W miarę napływania wiadomości o Woźniaku i Ani zmienia się reakcja otoczenia. Miejscowi politykierzy chcą wykorzystać powstałą sytuację. Autorowi udało się ukazać, że nikomu nie chodzi o to, by ustalić jak było naprawdę. Związki zawodowe, policja, wieloletni przyjaciel nauczycielki Olek (Kazimierz Kaczor) -wszyscy chcą upiec swoją pieczeń. Choć może to tylko telewizja, prasa, radio wycinają z wypowiedzi ludzi fragmenty, które nie pasują im do ich obrazu wydarzeń.
Sztuka dotyczy najnowszych wydarzeń. Trudno w takim wypadku uniknąć publicystyki, ale wydaje się, że autor zanadto uległ bieżącym stereotypom. Wymiar bardziej uniwersalny mają jedynie postacie Jacka (bardzo dobra rola Krzysztofa Stroińskiego) oraz Adama -jedynego człowieka, któremu zależy na wykryciu prawdy. Rolę Adama Mariusz Benoit prowadzi cały czas na jednej nucie, co jest nieco nużące. Świetnym pomysłem było natomiast wykorzystanie foyer teatru jako sceny. Aktorzy chodzą i wypowiadają swe kwestie za plecami, z boku widzów, co sprawia wrażenie współuczestnictwa w akcji. W sumie należy się pochwała tak debiutującemu dramaturgowi, jak i Teatrowi Powszechnemu, że zainwestował w niego. Nie przeróbki sceny, oświetlenia itp. są prawdziwymi inwestycjami teatralnymi, lecz wydatki na honoraria autorskie.