Artykuły

Operacja „Szekspir”

Romea zagrał punk, partnero­wali mu koledzy z czubami, natu­ralną koleją rzeczy Capulettich grali skinheadzi. O przygotowa­niach do teatralnego eksperymentu w Nowej Hucie pisano na ogół przychylnie, bo jeśli nawet zro­dził się on z desperacji dyrektora Jerzego Fedorowicza, to z pew­nością to ryzyko dobrze mu się opłaciło. Teatr Ludowy — przypomnijmy — przygotował dwie równoległe premiery Romea i Julii W. Szekspira; jedną w wy­konaniu aktorów profesjonalnych, drugą w obsadzie amatorów, wy­wodzących się z krążących po mieście punków i skinów.

— Do premiery — mówi Elżbie­ta Mach, zastępca dyrektora do spraw koordynacji artystycznej — lękaliśmy się o wszystko: o powo­dzenie samego przedstawienia, o reakcje publiczności, a nawet o… elementy scenografii (np. skórza­ne kurtki), które powierzyliśmy młodym wykonawcom. Na szczęś­cie obawy się nie potwierdziły.

Amatorska wersja szekspirow­skiej tragedii nie jest oczywiście scenicznym arcydziełem, ale wcale nim być nie miała.

— Założyliśmy tylko — mówi pani E. Mach — że tym wszyst­kim zbuntowanym, którzy omija­ją teatr z zasady, można zapro­ponować coś co ich w teatralne progi jednak przyprowadzi. I uda­ło się: frekwencja najwyraźniej „podskoczyła" także na innych spektaklach.

Romeo i Julia to element walki Teatru Ludowego o młodego widza. Innym fragmentem gry stało się przedstawienie szekspi­rowskiego Poskromienia złośni­cy, w reżyserii Jerzego Stuhra. Zamówił on specjalny przekład tej komedii u Stanisława Barańczaka. Specjalny, bo przygotowany właś­nie dla młodzieży, na co Barań­czak przystał z ochotą.

Urodę i niecodzienność tego przedstawienia tworzyły więc: tłu­maczenie — pełne odnośników do współczesnego zrozumienia zawi­łości uczuć, zapał wykonawców — młodych absolwentów krakowskiej uczelni teatralnej i autentycznie żywa reakcja publiczności — wszędzie, także w Gliwicach, gdzie Poskromienie pokazano w ra­mach III Spotkań Teatralnych.

Na nowe odczytanie tej komedii Szekspira przystali — jak się wydaje — także „dorośli-tradycjonaliści”. Przyznają. że Jerzemu Stuhrowi i jego podopiecznym uda­ło się stworzyć spektakl brawuro­wy, pomysłowy, trafiający do wyobraźni i wrażliwości odbior­ców. Co prawda migotliwość po­mysłów jest w tym spektaklu może zbyt rozbuchana, ale nikt nie odmówi nowohuckiemu spektaklo­wi tempa poczucia humoru i pokazania możliwości (także technicznych) współczesnego teatru. A poza tym nie do pogardzenia jest opinia grupy młodych widzów. I których podsłuchałem po ostatnich brawach — „Szekspir? No, popatrz — on wcale nie jest nudny”.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji