Wielki, Wielki, Wielki. Panie Wojciechu, będę pana pamiętał do końca
Czytelnicy "Gazety Wyborczej" żegnają Wojciecha Pszoniaka: Wspaniały aktor: wyrazisty, odważnie głoszący swoje poglądy, w czasach gdy kino i teatr były sztuką w przeciwieństwie do "komercyjnej papki" serwowanej na co dzień.
Ala Walus: Nie mogę w to uwierzyć...
Wulkan energii, zawsze młody, pełen charyzmy. Jedyny w swoim rodzaju gawędziarz, a przede wszystkim doskonały, wybitny aktor.
Maxym: Wielki, Wielki, Wielki...
Poza tymi rolami, które wszyscy wymieniają, zapamiętałem rólkę kilkusekundową w jednym z odcinków "Czterdziestolatka". Wchodzi do baru ubrany i zachowujący się - no, typowy gej, i to jedno słowo na koniec pod adresem głównego bohatera: dziwak! Mistrzostwo świata, genialny epizod. Panie Wojciechu - będę Pana pamiętał do końca - i nie tylko ja.
Tedos: Wspaniały, wyrazisty, odważny
Wspaniały aktor: wyrazisty, odważnie głoszący swoje poglądy, w czasach gdy kino i teatr były sztuką, w przeciwieństwie do "komercyjnej papki" serwowanej na co dzień. Niestety, gasną gwiazdy i pozostają wspomnienia ról i klatki filmów.
Hipolit: Brak słów na tę smutną wiadomość
Pozostają tylko gorycz, smutek i żal po tym wspaniałym prześmiewcy naszej rzeczywistości i nie tylko. Oby Wojciech pozostał na wieki w naszej pamięci i przyszłych pokoleń jako wybitny aktor. Mam nadzieję, że aktorska brać złoży mu hołd i należne peany. Ze swej strony dziękuję za rozbawianie publiki w swoich kreacjach. Cześć jego pamięci!
Apollo: Wielki aktor nawet w epizodzie
Nie tylko wielkie role Pszoniaka zapadły w pamięć. Również takie, których nawet nie można nazwać epizodami, raczej pojawieniami się na ekranie, jak to w jednym z odcinków "Czterdziestolatka". A także występy w innego rodzaju repertuarze, jak telewizyjna "Lokomotywa" z Olbrychskim i Fronczewskim, albo w kabarecie Pod Egidą na czele ze słynnym skeczem gruzińskim w duecie z Fronczewskim.
Adami Michnik napisał: Jego kreacje w „Ziemi obiecanej”, w „Weselu” i w „Austerii”, w „Sprawie Dantona” i w „Korczaku” stały się nieusuwalnym fragmentem zbiorowej wyobraźni Polaków. Wskrzeszał świat umarłych i powoływał ten świat do nowego życia. Tak, dzięki Wojtkowi ci ludzie i tamte epoki zmartwychwstały dla nowych pokoleń.
Joanna: Tak odchodzą najlepsi
Stara gwardia najwyższej kultury i klasy kruszy się bezlitośnie. Bo któż jeszcze nam pozostał, nieliczni. Wielki żal i strata. Bardzo ceniłam i podziwiałam Mistrza. Składam kondolencje najbliższym.
Wojciech Pszoniak odszedł 19 października rano. Miał 78 lat. Żegna go cała Polska, żegnają go koledzy aktorzy.
Piszcie: Listy@wyborcza.pl