Artykuły

Wyspa niezgody



Z Markiem Kochanem, pisarzem i reżyserem rozmawia Tomasz Zbigniew Zapert


TOMASZ ZBIGNIEW ZAPERT: Czy Polacy aż tak bardzo są podzieleni? Napisał pan sztukę, która wprawdzie dzieje się w tropikach, lecz dotyka Polski współczesnej.


MAREK KOCHAN: Nie tylko my się dziś głęboko różnimy. Podobną temperaturę dyskusji widać choćby w Stanach Zjednoczonych, podzielonych na zwolenników i przeciwników Donalda Trumpa. Może to jakiś znak czasów. Podział w naszym kraju jest współczesny, ale nawiązuje do tych z przeszłości. Mamy bogatą historię. Był spór Sarmatów z kosmopolitami, romantyków z pozytywistami, piłsudczyków z wrogami sanacji, zwolenników i przeciwników władzy komunistycznej... Od roku 2005 mamy konflikt w obozie postsolidarnościowym, który w ciągu ostatnich pięciu lat znacznie się zintensyfikował.


Dla mnie punktem przełomowym była w nim katastrofa smoleńska. Skądinąd zaskakujące, w jak nikłym stopniu obecna na polskiej scenie.


Bo tam, niestety - mówię to z ubolewaniem - dominują dziś często nie namysł nad wspólnotą, lecz lewicowa propaganda, agresja i wulgarność. Zamiast pobudzać publiczność do przemyśleń, poddaje się ją swoistej terapii szokowej. „Trójkąt Bermudzki" pośrednio nawiązuje do daty 10 kwietnia 2010 r. Nie mówi jednak o samej katastrofie, lecz o tym, co wydarzyło się później. Z czym zostaliśmy jako społeczeństwo. Jak się spieramy i jakie mamy możliwości porozumienia się ponad tym sporem.


Obsadzenie w rolach rozbitków rodzonych braci dodaje tekstowi pikanterii...


Cezary i Radosław Pazurowie doskonale wpisali się w założenia tekstu. 


W didaskaliach sztuki bohaterowie są opisani jako bardzo różni, a zarazem bardzo podobni. Trudno to lepiej oddać niż za pomocą więzów rodzinnych. Bracia aktorzy różnią się fizycznie, ale zarazem wiemy o ich bliskim pokrewieństwie.


Nasuwają mi się skojarzenia z „Emigrantami" Sławomira Mrożka, w których adaptacji, mówiąc nawiasem, Cezary Pazura onegdaj wystąpił jako XX (AA odtwarzał Olaf Lubaszenko).


Cieszę się z takiego odbioru. „Trójkąt Bermudzki" to polemika z „Emigrantami", ze sposobem przedstawienia tam zwykłych ludzi. Mrozek, sam inteligent z awansu, chcąc się uwiarygodnić w nowej roli, opisywał człowieka prostego, czyli owego XX, z góry, z perspektywy intelektualisty, którym był AA, który zresztą w końcówce sztuki spostrzega, jak bardzo się co do XX mylił. Wizerunek prostego człowieka, oparty na takim stereotypie, pokutuje jednak do


dziś wśród ludzi uważających się za inteligentów. Ten konflikt ma swoją historię. Słowacki zderzał „czerep rubaszny" szlachty z „duszą anielską" ludu. Wyspiański opisywał chłopomanię krakowskich elit podszytą lękiem przed chłopstwem. Socjalizm pozornie wywyższał prostego człowieka jako „przewodnią siłę narodu", a zarazem komunistyczne elity czuły się wyobcowane, bały się ludu, gdyż swoją pozycję zawdzięczały sowieckim bagnetom i fałszowanym wyborom. Taka swoista demosfobia, czyli niechęć do ludu, przetrwała u części współczesnych Polaków, którzy z pozycji mentorów wciąż przypisują rodakom rozmaite przywary i mankamenty, żeby móc się samemu uważać za kogoś lepszego. To prowadzi do wielu nieporozumień i napięć. W „Trójkącie Bermudzkim" odwróciłem sytuację. To ów zwykły człowiek poprzez obserwację i rozmowę diagnozuje mentalność wykształci u cha. Tak, by ten mógł się przejrzeć niczym w lustrze. I ujrzeć, że powierzchowne rozpoznania, oparte na stereotypach, prowadzą do błędnych ocen rzeczywistości. Poza tym prawdziwy inteligent powinien wspierać w rozwoju tych, którym los utrudnił start życiowy czy zdobycie wykształcenia, a nie okazywać im wrogość albo lekceważenie.


Kabotyn, malkontent, arogant, pyszałek -Mirosław to typ antypatyczny.


Ale też dramatyczny, gdyż żyje w fikcyjnym świecie, boi się własnych fantazji. Pisząc tę sztukę, inspirowałem się wieloma postaciami naszego życia publicznego. Mirosław to postać fikcyjna, ale inspirowana w 30 proc. Adamem Michnikiem, w 15 proc. Jackiem Żakowskim, po 4 proc. wziąłem z Tomasza Lisa i Marii Nurowskiej, po 1 proc. inspiracji pochodzi od Agaty Młynarskiej i Waldemara Kuczyńskiego, zaś reszta od wielu innych osób, w których wypowiedziach poczucie wyższości miesza się z agresją i pogardą wobec rodaków, a także - na głębokim poziomie - z lękiem przed nimi. Mirosław jest karykaturą inteligenta, sam się za takiego uważa, ale jego zachowanie kłóci się z inteligenckim etosem. Rozpoznania ma stereotypowe i fałszywe, nie chce wiedzieć, jaki świat naprawdę jest. Woli żyć w krainie własnych projekcji na temat innych ludzi, utwierdzając się w wyobrażeniach na własny temat, aby podtrzymać swe dobre samopoczucie. Takich Mirosławów jest w Polsce wielu.


Radomir to również amalgamat figur rzeczywistych?


Jest kontratypem Mirosława. To self-made man, przedsiębiorca, optymista, człowiek praktyczny, trzeźwo myślący, prostolinijny, osadzony w tradycji. Ma nie najlepsze maniery. Ukrywa swoje emocje, zapamiętuje urazy, choć umie też być wielkoduszny. Wrażliwy na hipokryzję. Czasem działa zbyt spontanicznie, dłużej przetwarza dane. Nie wie wszystkiego, lecz jest bardziej oczytany, niż się wydaje na pierwszy rzut oka.


Uderzyły mnie w „Trójkącie Bermudzkim" dwa elementy pastiszowe. Pierwszy dotyczy mody na egzotyczne urlopy last minute/all-inclusive, drugi -feministek.


Wakacje w tropikach są mitem, współczesnym wyobrażeniem raju. Miliony ludzi marzą, by tam trafić, i wielu się to udaje, choć moim bohaterom akurat nie. Co do feministek: oczywiście istnieje w Polsce grupa kobiet radykalnie miłujących postęp, wyrażający się w anty klerykalizmie, gloryfikowaniu aborcji czy swobodzie obyczajów. W moim odczuciu ta grupa nie jest zbyt liczna, za to niezwykle hałaśliwa, hołubiona przez mainstream, eksponowana w mediach. Gdyby zapytać, kto utożsamia się z taką wizją kobiecości, prawdopodobnie większość Polek odrzuciłaby ów model. Bo ta większość, moim zdaniem, myśli bardziej tradycyjnie: chce sobie normalnie ułożyć życie, wyjść za mąż, mieć dzieci i rodzinny dom, oczywiście zachowując podmiotowość i możliwość spełnienia na polu zawodowym czy społecznym. I taka jest bohaterka „Trójkąta Bermudzkiego" (Anna Karczmarczyk). Z pozoru nowoczesna, jednak wyrwana ze swego świata, obcując na wyspie z dwoma emablującymi ją mężczyznami, odnajduje w sobie pokłady atawizmu, chce się jakoś wpisać w zaistniałą sytuację. Zgrywanie pozy feministki w takiej sytuacji byłoby dość irracjonalne. A może ona tylko tak udaje, by przetrwać?


Widzów zaskoczy strona plastyczna przedstawienia...


Estetyka graficzna „Trójkąta Bermudzkiego" - jeżeli nie pionierska, to na pewno nowatorska i eksperymentalna - wzbogaca język Teatru Telewizji. Zarazem wyostrza i bierze w cudzysłów współczesny spór Polaków, mający w istocie cechy komiksowe. Bo nie jest zniuansowany, wymaga ślepego przywiązania do własnych racji i odrzucenia złożoności świata na rzecz podziału czarno-białego. Niczym w westernie, każdy kreuje się w nim na szeryfa, w innym widząc złoczyńcę. W uproszczeniach gubi się istota konfliktu. Zarówno scenografia, dekoracje, jak i kostiumy służą wyrazistemu pokazaniu problemu, który jest tematem sztuki.


Pańska dramaturgia zaistniała w Teatrze Polskiego Radia, Teatrze TVP oraz na scenach zagranicznych.


Jak wynika z badań, 84 proc. Polaków w ogóle nie chodzi do teatru! Widocznie większość nie odnajduje tam wartościowych dla siebie spektakli. Nasz teatr w zdecydowanej większości zajmuje się zagadnieniami, które dotyczą 5-10 proc. Polaków, a dla reszty są wydumane i do tego podane w nieatrakcyjnej formie. Jest on dziś - poza nielicznymi wyjątkami - zamknięty na dramat odbiegający przekazem czy formą od lewicowych dogmatów i norm poprawności politycznej. Na pewno istnieją sztuki, które mogłyby zainteresować widownię, lecz jakoś nie ma na nie miejsca w dzisiejszym teatrze. Moje „Rio" prezentowane w Teatrze Telewizji dwa lata temu otrzymało na festiwalu w Sopocie nagrodę publiczności. Myślę, że ta sztuka mogłaby być z powodzeniem grana w każdym dużym mieście. Ile teatrów w Polsce pokazało „Rio"? Ani jeden. Mam nadzieję, że z „Trójkątem Bermudzkim" będzie inaczej. Wydałem ostatnio zbiór pt. „Dramaty wybrane", przynajmniej można je przeczytać. Miewają premiery za granicą, a nie w kraju. Taki paradoks.


Teatr Telewizji, Marek Kochan „Trójkąt Bermudzki", premiera:  21 IX, godz. 21, TVP Kultura, reżyseria: Bodo Kox, obsada: Cezary Pazura, Radosław Pazura, Anna Karczmarczyk


Marek Kochan - prozaik i dramatopisarz, reżyser radiowy, profesor Uniwersytetu SWPS. Wydał m.in. powieści „Plac zabaw" i „Fakir z Ipi". Autor wielu sztuk prezentowanych i nagradzanych w Polsce i za granicą, Teatr Telewizji zrealizował wcześniej jego "Traktat o miłości" oraz „Rio".


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji