Artykuły

Bogactwo wcieleń

W krakowskiej Cricotece od 22 września można oglądać wystawę twórczości Marii Jaremy (1908-1958), zorganizowaną z okazji 110. rocznicy urodzin i 60. rocznicy śmierci artystki (zmarła dokładnie 1 listopada 1958 roku). Prezentacja "Jaremianka. Zostaję w tym teatrze. Podoba mi się tu" z założenia skupia się na powojennej, przede wszystkim malarskiej spuściźnie Jaremianki, pokazanej poprzez jej teatralne doświadczenia, wskazując jednocześnie na wcale nieoczywiste związki pomiędzy uprawianymi przez artystkę dziedzinami twórczości. Pisze Agnieszka Salamon-Radecka w miesięczniku Arteon.

Swoją artystyczną karierę Jaremianka zaczynała jako rzeźbiarka. Wstępując do krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych w 1929 roku, wybrała pracownię Xawerego Dunikowskiego (1875-1964). Taką decyzję można odczytać jako chęć usamodzielnienia się artystki wobec dominującej postaci starszego brata, Józefa Jaremy (1900-1974), który - co w sumie zrozumiałe - był jej pierwszym nauczycielem malarstwa. Natomiast pierwsze farby, jak wspominała, dostała od Zygmunta Waliszewskiego (1897-1936).

W początkach lat 30., niemal w tym samym czasie, w krakowskim świecie sztuki miały miejsce dwa wydarzenia, które odegrały istotną rolę w dalszym rozwoju artystycznym Marii Jaremy. W 1932 roku powstała pod auspicjami mocno już wówczas lewicującego Leona Chwistka (1884-1944) Grupa Krakowska. Określana potem jako Pierwsza Grupa Krakowska, skupiała studentów akademii o radykalnych, z wyraźnym komunistycznym odcieniem, poglądach, wierzących, że postępowa sztuka może wpływać na przebudowę życia społecznego. Jaremianka należała nie tylko do grona jej aktywnych członków, prezentując jak najbardziej komunistyczne poglądy, ale była inicjatorką całego przedsięwzięcia. Rok później brat rzeźbiarki Józef powołał do życia teatr Cricot, z którym do wybuchu wojny Jaremianka stale współpracowała, projektując dekoracje i kostiumy, a nawet występując jako aktorka. Suma doświadczeń związanych z "oswajaniem" przestrzeni najpierw poprzez rzeźbę i charakterystyczne "myślenie" trójwymiarową bryłą, do których dołączyła typowa dla teatru dynamika formy, miała kolosalny wpływ na wypracowany przez Jaremiankę po II wojnie światowej indywidualny styl w malarstwie.

Wybuch wojny w sposób automatyczny przerwał współpracę Jaremianki z teatrem, wznowioną dopiero w 1956 roku (nie licząc udziału w 1948 roku w ministerialnym konkursie na kostiumy i dekoracje do baletu "Swantewit" Piotra Perkowskiego). W powołanym do życia przez Tadeusza Kantora teatrze Cricot 2, bezpośrednio odwołującym się do przedwojennego teatru plastyków, rola najważniejszego łącznika między oboma przedsięwzięciami przypadła Jaremian-ce. Dla teatru Kantora przygotowała kostiumy i scenografię do dwóch przedstawień: "Mątwy" S. I. Witkiewicza (gdzie występowała też jako aktorka) oraz do "Cyrku" Kazimierza Mikulskiego (1918-1998). O pierwszym z przedstawień Andrzej Osęka pisał: "Kostiumy (...) projektowane przez Marię Jaremiankę doskonale niweczą iluzję naturalistycznej prawdy życia - i świetnie wydobywają tragiczną funkcję postaci w sztuce". Na krakowskiej wystawie, mimo deklarowanego przez autorki ekspozycji skupienia się na malarskiej spuściźnie artystki, możemy obejrzeć powojenny teatralny dorobek Jaremianki w całej jego rozciągłości i różnorodności. Wśród prezentowanych obiektów znajdują się zarówno projekty scenografii i kostiumów, jak i zachowane realizacje tych ostatnich oraz wykonana według jej projektu płócienna (nieco już wypłowiała) "konstruktywistyczna" kurtyna dla Cricot 2. Dopełnieniem całości są czarno-białe fotografie dokumentujące spektakle. Jeżeli pamiętamy projekty i realizacje teatralne Jaremianki wykonane w latach 30. (choćby dzięki wspaniałej wystawie "Cricot idzie!", prezentowanej w Cricotece latem tego roku), muszą nas uderzyć konsekwencja i spójność wewnętrzna jej wizji teatru, która zasadniczo (przynajmniej na pierwszy rzut oka) mimo upływu lat nie uległa jakimś większym przeobrażeniom. Wrażenie ciągłości potęgują jeszcze projekty do "Swantewita", na wystawie potraktowane niestety jedynie marginalnie, a właśnie jako świadectwa owej ciągłości warte odnotowania.

Jednak krakowska wystawa skupia się zasadniczo na prezentacji dorobku malarskiego Jaremianki, od najwcześniejszych gwaszy z czasów II wojny światowej po prace powstałe tuż przed śmiercią artystki, pod koniec lat 50. Ich liczba i wybór pozwalają dokładnie prześledzić rozwój Jaremianki jako malarki. Malować zaczęła ok. 1936 roku, ale do wybuchu wojny tę dziedzinę twórczości traktowała marginalnie, wykonując sporadycznie jedynie akwarele i gwasze. Dopiero trudna sytuacja materialna podczas okupacji niemieckiej zmusiła ją do zajęcia się malarstwem w sposób kompleksowy, nie tylko w celach zarobkowych, ale także dlatego, że był to jedyny w tamtym czasie sposób na dalsze uprawianie twórczości artystycznej. Najwcześniejsze, prezentowane na wystawie akwarele i gwasze pochodzą właśnie z tego okresu. W takich pracach, namalowanych w manierze postimpresjonistycznej, jak "Kompozycja figuralna" (1942), "Pejzaż--taniec" (1945), "Głowa Hanny Rudzkiej-Cybisowej" (1946), "Tancerki" (1946) czy też "Okrągły stół" (1946), widać wyraźny wpływ kapistów - Hanny Rudzkiej-Cybisowej (1897-1988), Józefa Jaremy, Zygmunta Waliszewskiego - niejako usankcjonowany rodzinnie i towarzysko. Ale też te posiadające duży ładunek ekspresji, groteskowe niekiedy przedstawienia są świadectwem zmagań artystki z formą. Jaremianka "odrabiała" w nich doświadczenia malarstwa pierwszej połowy XX wieku - od kubistycznego myślenia bryłą i rozbijania integralności formy malarskiej, poprzez futurystyczne dążenie do oddania ruchu i konstruktywistyczne geometryzowanie, po zwrot pod koniec 1948 roku w stronę abstrakcji. Do poszukiwań formalnych dołączyły wkrótce poszukiwania techniczne z monotypią, efemeryczną i hybrydową techniką, łączącą w sobie element mechaniczności, charakterystyczny dla technik graficznych z unikalnością malarstwa, w czym doszukiwać można się recepcji surrealizmu. Wpływ surrealizmu szczególnie widoczny będzie w monotypiach powstałych w pierwszej połowie lat 50., przedstawiających zmultiplikowane zdeformowane postaci ludzkie, głowy czy też inne elementy ludzkiego ciała, poddanego artystycznej fragmentaryzacji, jak również wtedy, gdy artystka używać będzie jako matrycy gazy (a może bandaży), uzyskując na powierzchni obrazu efekt delikatnych, koronkowych struktur, widocznych choćby w pochodzących z 1958 roku pracach zatytułowanych "Penetracje", czy też w serii "Filtry". Ostatecznie artystka wypracowała indywidualny, rozpoznawalny styl, łączący w sobie malarstwo temperowe z monotypią, przyporządkowując temperze rolę konstrukcyjną w obrazie, monotypii natomiast cechy nieprzewidywalnego, ludzkiego czynnika. Ostatnie prace malarskie Jaremianki są kwintesencją jej doświadczeń z przestrzenią i ruchem, zdobytych na początku drogi twórczej, kiedy jako rzeźbiarka podjęła współpracę z teatrem, pogłębionych kontaktem ze sztuką kinetyczną lat 50. Autorki krakowskiej prezentacji zaproponowały ogląd pozateatralnego dorobku Jaremianki w kilku sekcjach, zatytułowanych: "Rewolucja", "Bliźniacze", "Notatki" (poświęcone zapiskom artystki - szkicowniki, notatniki, fotografie itp.), "Odbicia" (utwory literackie poświęcone artystce, recenzje z wystaw i spektakli itp.). Dorobek teatralny pokazany został w oddzielnej sekcji, opatrzonej tytułem: "Zostaję w tym teatrze". Uzupełnieniem ekspozycji jest otwierająca ją "Pracownia", specyficzna "rekonstrukcja", a w zasadzie rodzaj instalacji, zbudowanej z przedmiotów pochodzących z pracowni malarki. Składają się na nią sztalugi, zabawki (lalka i konik na kółkach), książki i czasopisma francuskie, buty, różnorakie szkice i projekty, oprawione w ramki obrazki, zdjęte ze ściany prawdziwej pracowni itp. Towarzyszące poszczególnym segmentom prezentacji komentarze stają się pretekstem do przemycenia informacji biograficznych i anegdotycznych, które tworzą tło dla twórczości artystki. Taka struktura ekspozycji jest, jak określiły to kuratorki: "propozycją czytania różnych wcieleń artystki rozproszonych pomiędzy dzieła plastyczne, literaturę, teatr, legendę miejską i anegdotę, tak jednak, by nie tworzyć monografii, a zrekonstruować obraz twórczości złożony z wielu perspektyw". Tym sposobem ta spójna wewnętrznie i przemyślana prezentacja staje się jedną z wielu dopuszczalnych interpretacji tego niezmiernie ciekawego dorobku artystycznego, który bez wątpienia wart jest przypomnienia.

*

"Jaremianka. Zostaję w tym teatrze. Podoba mi się tu", Cricoteka, Kraków, 22.09.2018-17.02,2019

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji