Artykuły

Utracona przerwa i budka suflera

Teatr przestał być salonem w końcu XIX wieku, kiedy naturaliści zgasili światło na widowni i skierowali uwagę na scenę. Mimo to do dzisiaj utrzymuje się anachroniczne przekonanie, że wieczór w teatrze to rytuał towarzyski, w którym to, co dzieje się w foyer, jest równie ważne jak to, co dzieje się na scenie - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Aneta Kyzioł narzeka w ostatnim numerze "Polityki" na brak tradycyjnych przerw w teatrze. Jej zdaniem jest to skutek ekspansji kina: publiczność rozwydrzona dwugodzinnymi seansami podobno nie lubi, gdy się jej przerywa po pierwszym akcie. Gdzie te czasy, kiedy w teatrach kwitło życie towarzyskie, a przerwy były okazją do prezentacji nie tylko poglądów na sztukę, ale i kobiecych toalet? Niestety, wzdycha dziennikarka, popkultura wszystko niszczy, także i piękną tradycję przerwy.

Od czasu, kiedy "Trybuna" ogłosiła, że bez szatni nie ma dobrego teatru, nie spotkałem się z równie anachronicznym myśleniem. Teatr przestał być salonem w końcu XIX wieku, kiedy naturaliści zgasili światło na widowni i skierowali uwagę na scenę. Mimo to do dzisiaj utrzymuje się anachroniczne przekonanie, że wieczór w teatrze to rytuał towarzyski, w którym to, co dzieje się w foyer, jest równie ważne jak to, co dzieje się na scenie. Nie tylko wśród krytyków. Niedawno brałem udział w dyskusji o dramaturgii dla dzieci i młodzieży, podczas której nauczyciele skarżyli się na upadek kultury teatralnej. O co chodzi? O to, że młodzież nie lubi tradycyjnych przedstawień, w pudełkowej scenie, z dekoracjami, klasycznym tekstem i przerwą. Młoda reżyserka, która prowadzi warsztaty z młodzieżą, na próżno przekonywała pedagogów, żeby zamiast ciągnąć siłą do teatru, zaproponowali uczniom udział w spektaklach niestandardowych, poszukujących, granych w naturalnych przestrzeniach, wciągających widza w akcję. Ale to przecież ryzykowne! - oburzali się nauczyciele.

Obrońcy szatni, przerwy, kurtyny [na zdjęciu] czy tradycyjnie skomponowanej pięcioaktowej sztuki w gruncie rzeczy nie bronią dawnego teatru, ale dawnego, bezpiecznego modelu uczestnictwa w kulturze, które możliwe było jedynie w ramach specjalnych instytucji. Dzisiaj jednak kultura wychodzi z budynków w przestrzeń ulicy, prywatnego mieszkania, hali pofabrycznej czy dworca. Nie ma tam ani szatni, ani przerwy, ani dawnego rytuału. Zmieniają się także oczekiwania widowni - miejsce biernych konsumentów sztuki zajmują ludzie wychowani na internecie. Chcą mieć udział w wydarzeniu artystycznym - stąd powodzenie interaktywnych instalacji i sztuki performance w galeriach. Te dwa modele jeszcze długo będą współistnieć, ale nie ma sensu zawracać rzeki. Równie dobrze można postulować powrót do oświetlenia gazowego i budki suflera.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji