Artykuły

Sprostowanie ws. Oświadczenia dyr. Warcisława Kunca

"Dialogu w Operze Bałtyckiej nie ma. Należy to powiedzieć jasno i wyraźnie - na życzenie pana dyrektora Kunca. Zamiast rzeczowej rozmowy, pracownicy zasypywani są niezliczoną liczbą okólników, zarządzeń i pism, od których ewentualnie mogą się odwoływać również na piśmie" - sprostowanie Zarządu ZZ PAMO, NSZZ "Solidarność" oraz ZZ POB, dotyczące artykułów zawierających Oświadczenie dyr. Warcisława Kunca "Wszystko co chcieliście wiedzieć o Operze Bałtyckiej. Nie mam nic do ukrycia".

W nawiązaniu do artykułów, które ukazały się na łamach: trojmiasto.wyborcza.pl 28.11.2017r. pt. "Warcisław Kunc zabiera głos w sprawie Opery Bałtyckiej", oraz trojmiasto.pl w dniu 29.11.2017r. pt. "Dyrektor Warcisław Kunc o sytuacji Opery Bałtyckiej", w których zostało umieszczone "Stanowisko Dyrektora Opery Bałtyckiej w Gdańsku Prof. Warcisława Kunca", które ukazało się na stronie Opery Bałtyckiej w dniu 28.11.2017r. "Wszystko co chcecie wiedzieć o Operze Bałtyckiej. Nie mam nic do ukrycia" na prośbę pracowników Opery Bałtyckiej zarządy związków działających przy Operze Bałtyckiej w Gdańsku mających reprezentatywność: ZZ PAMO, NSZZ "Solidarność" oraz ZZ POB pragną Państwu przekazać naszą odpowiedź na oświadczenie dyr. W. Kunca.

***

"Wycinek" tego co chcielibyście wiedzieć na temat konfliktu w Operze Bałtyckiej, czyli komentarz przedstawicieli pracowników do oświadczenia dyrektora Warcisława Kunca

"Dotacja za niska choć najwyższa" - czyli liczby nie kłamią

Dotacja dla Opery Bałtyckiej w postaci 15,4 mln zł utrzymuje się od kilku lat na tym samym poziomie. W tej chwili została zwiększona o dodatkowe 400 tys. zł. Za tę samą kwotę poprzedni dyrektor nie tylko nie zwalniał artystów, ale zatrudniał bardziej znanych solistów i wystawiał znacznie większą ilość premier w ciągu roku. Nie należy zapominać, że sporą część dotacji pochłaniała wówczas działalność zlikwidowanego przez dyrektora Kunca Bałtyckiego Teatru Tańca prowadzonego przez panią Izadorę Weiss.

Należy zaznaczyć, że Pan Warcisław Kunc znał wysokość dotacji startując w konkursie na dyrektora Opery Bałtyckiej i zadeklarował, iż w tym budżecie jest w stanie prowadzić instytucję bez redukcji zatrudnienia, o czym ponownie zapewniał na spotkaniu ze związkami zawodowymi w maju 2016 roku w obecności Marszałka Mieczysława Struka oraz pracowników Departamentu Kultury Urzędu Marszałkowskiego. Ponadto utrzymywał, że wynagrodzenia nie ulegną zmniejszeniu, po czym już w październiku 2016 roku, po miesiącu od objęcia stanowiska, obniżył je do poziomu najniższego od lat.

--

"Za co wyprodukować premierę?" - czyli wysoki koszt nie oznacza wysokiego poziomu oraz jak zmanipulować fakty

Pan dyrektor Kunc usprawiedliwia wysokie koszty tegorocznych premier porównując je z takimi produkcjami Opery Bałtyckiej jak Ubu Rex, Czarodziejski Flet, czy Carmen. Wybór przedstawień jest tutaj nieprzypadkowy, są to najdroższe przedstawienia wyprodukowane w ciągu 8 lat pracy dyrektora Marka Weissa. W praktyce średni koszt premiery w trakcie dwóch kadencji poprzedniego dyrektora to niecałe 350 tys. zł.

Ponadto podając rzekomo niski koszt Cyganerii (536 tys. zł) pan dyrektor Kunc nie wspomina, iż produkcja ta została wypożyczona z teatru operowego w Niemczech, a nie zrealizowana przez Operę Bałtycką, zatem jest to jedynie koszt wypożyczenia. Scenografia i kostiumy nie są własnością naszej instytucji, przez co jej elementy nigdy nie będą mogły być w przyszłości wykorzystane. Z kolei "Cyganerię" czy "Nabucco" widzowie mieli okazję obejrzeć jedynie kilka razy, a w obecnym sezonie artystycznym nie były grane ani razu.

Porównywanie kosztów w/w spektakli do "podobnych" w innych ośrodkach w Polsce jest również dużym nadużyciem, ponieważ wybrane przykłady są najdroższymi jakie można znaleźć i stanowią wyjątki od reguły. Mądre przysłowie mówi, iż "Krawcowa kraje, jak materiału staje" - w Operze Bałtyckiej króluje zaś ostatnio "Postaw się, a zastaw się", czyli blichtr i przepych, mimo deklarowanego braku środków.

Ostatnie twierdzenie z tego punktu jest również warte komentarza. Zarówno w naszej ocenie jak i przede wszystkim ocenie krytyków - przedstawienia realizowane za czasów dyrekcji pana Marka Weissa były zdecydowanie na wyższym poziomie artystycznym, o czym świadczy dobór do obsad czołówki polskich solistów, liczne recenzje, czy takie sukcesy jak występ w Operze Narodowej z "Czarną Maską", czy transmisja "Ariadny na Naxos" oraz "Gwałtu na Lukrecji" w telewizji Mezzo. Nie jest więc zasadą, że wysoki poziom artystyczny idzie w parze z wydanymi pieniędzmi, gdyż sztukę tworzą ludzie - artyści.

Poniżej zamieszczamy tabelę z której jasno wynika jak wielkim nadużyciem jest też twierdzenie, że w sezonie artystycznym 2016/2017 ilość spektakli wzrosła względem lat poprzednich. Wszystko bowiem rozbija się o semantykę - spektakl jest spektaklowi nierówny. Obecnie mianem "spektaklu" Pan Dyrektor określa w zasadzie wszystkie wydarzenia - od pełnowymiarowych oper po własny wytwór "semi stage", koncerty z degustacją wina, "skróty" z oper, lekcje umuzykalniające dla przedszkolaków czy pokaz kinowy.

Dla nas i dla znacznej części widzów natomiast spektakl to przedstawienie z udziałem orkiestry, chóru, solistów bądź balet z pełną scenografią i kostiumami.

--

"Łamanie praw pracowniczych!!!" - z wykrzyknikiem, a nie znakiem zapytania

Pan dyrektor Kunc w bezpardonowy sposób podaje w tym punkcie, jakoby jedynym problemem związanym z łamaniem praw pracowniczych był brak zgody dyrekcji na uczestnictwo przedstawicieli związków zawodowych na spotkaniach służbowych pracowników z dyrektorem, poddając równocześnie takie prawo wynikające z zapisów ustawy o działalności związków zawodowych wątpliwość. Oczywiście jest to zabieg celowy, który ma służyć ośmieszeniu żądania respektowania tego prawa i odsunięciu uwagi od istoty problemu - braku poszanowania przez dyrektora Kunca prawa pracy i prawa powszechnego.

Abstrahując od tego, że nie znamy przypadków w których PIP zgłaszałaby do prokuratury "błahostki", to przykładów łamania praw pracowniczych na które została zwrócona uwaga w czasie dwóch kontroli jest cała lista, m.in.:

stosowanie tzw. "umów śmieciowych" zamiast umów o pracę

brak umów o pracę przed przystąpieniem do pracy (wypadek tancerki)

dokonywanie zmian w planach prób i przedstawieniach niezgodnie z Regulaminem Pracy, co zupełnie dezorganizuje pracownikom życie

naruszanie zasad współżycia społecznego

przekraczanie tygodniowego limitu 48 godzin pracy

przestrzeganie przepisów o przeciętnie pięciodniowym tygodniu pracy

brak rekompensaty za przekroczenie 5 dniowego tygodnia pracy (nie oddawanie tzw. dni wolnych)

brak podjęcia działań, mających na celu wyeliminowanie zachowań, które mogłyby być traktowane jako mobbingowe

Część z tych punktów była zupełnie zlekceważona przez dyrektora po pierwszej kontroli PIP w grudniu 2016 roku i pojawiła się ponownie w kontroli z maja 2017 roku, co jest mówiąc kolokwialnie recydywą.

Ponadto latem 2017 roku zapadł już pierwszy wyrok nakazowy w sądzie pierwszej instancji, a dyrektor Kunc przyjął mandat za liczne uchybienia, czym w oczywisty sposób przyznał się do winy.

Pan dyrektor Kunc pisze: "Zgodnie z obowiązującym w Polsce systemem prawa sąd jest miejscem rozstrzygania podobnych sporów. Każdy niezależnie od zajmowanego stanowiska ma do tego prawo" i jest to kwintesencja sposobu jego działania - nie zważa na przepisy prawa, gdyż wie, że jedyną instytucją do której mogą zwrócić się pracownicy w przypadku jego łamania jest sąd, który jak każdy z nas wie, działa dość opieszale. Sprawy ciągną się latami, a w międzyczasie instytucją samorządową można rządzić jak folwarkiem.

--

"Relacje ze związkami" - brak jakiejkolwiek relacji...

Pan dyrektor Kunc pisze: "W operze działają 4 organizacje związkowe, za chwilę będzie ich 5, gdyż powstaje kolejny związek zawodowy." - tego zdania nie sposób nazwać inaczej niż perfidią. Rzeczony "5 związek zawodowy", który za chwilę ma powstać został założony przez bezpośredniego podwładnego dyrektora, liczy obecnie 10 osób i jego działalność bez wątpienia ma na celu blokowanie zastrzeżeń pozostałych organizacji związkowych do niekorzystnych zapisów regulaminu pracy, tak aby ostateczną decyzję bez konsultacji z pracownikami mógł podjąć dyrektor.

Ponadto należy podkreślić, że pozostałe realnie działające na rzecz pracowników związki zawodowe, mówią jednogłośnie, iż działania dyrekcji są nieakceptowalne, destrukcyjne i niejednokrotnie bezprawne. Składały w tej sprawie wspólne pisma do Urzędu Marszałkowskiego i zgodnie uczestniczyły w wielu spotkaniach dotyczących zaistniałej od ponad roku sytuacji.

Kolejne zdanie: "Ostatni spór zbiorowy (trzeci w ciągu sezonu) jest na etapie podpisania protokołu rozbieżności" jest po prostu mijaniem się z prawdą, spór jest jeden

i pracownikom na temat pozostałych dwóch sporów nic nie wiadomo.

Kwestii zarzucanego przez dyrektora Kunca "pomylenia kompetencji i funkcji przez działaczy związkowych" oraz "działania niektórych związkowców na niekorzyść opery, wpływania swoimi poczynaniami na negatywny wizerunek instytucji, manipulacja przez nich faktami, sugerowania mobbingu, partykularyzmu" nie zamierzamy komentować, gdyż są to zwykłe oszczerstwa nie mające pokrycia w faktach.

--

"Dialog" - czyli monolog w formie pisemnej

Dialogu w Operze Bałtyckiej nie ma. Należy to powiedzieć jasno i wyraźnie - na życzenie pana dyrektora Kunca. Zamiast rzeczowej rozmowy, pracownicy zasypywani są niezliczoną liczbą okólników, zarządzeń i pism, od których ewentualnie mogą się odwoływać również na piśmie.

Doskonałym przykładem "dialogu" w wykonaniu dyrektora jest ostatnia akcja strajkowa, gdzie pierwszy, jakikolwiek kontakt w tej sprawie ze strony dyrekcji nastąpił 22 listopada, czyli prawie miesiąc od rozpoczęcia akcji strajkowej.

W ramach tego "dialogu" pracownicy, którzy odmówili artystycznej współpracy z dyrektorem Warcisławem Kuncem (blisko 80 osób) z powodu zupełnej utraty zaufania, otrzymali nie mające żadnego umocowania w prawie indywidualne pisma mające na celu zastraszenie, złamanie oporu i jedności, a ich nazwiska zawisły na tablicy ogłoszeń. Pisma te otrzymały nawet osoby przebywające na zwolnieniach lekarskich oraz urlopach macierzyńskich, rodzicielskich i wychowawczych!

Również w ramach "dialogu" pan dyrektor "docenił", łagodną formę strajku polegającą jedynie na opóźnieniu każdego ze spektakli o 15 minut i przeczytaniu oświadczenia dla widzów. W ramach swoistej wdzięczności wystosował kolejne pismo informujące o obcięciu pracownikom wynagrodzenia, mimo iż w całości wykonali swoją pracę

--

"Zwalnianie pracowników" - inaczej dewastacja instytucji i paraliż wykonawczy

Oczywiście każdy dyrektor ma prawo zwalniać i zatrudniać pracowników, jednak w przypadku opery wymagane są pewne minimalne ilości artystów, aby mogła ona wystawiać spektakle na co najmniej zadowalającym poziomie. Wszyscy znani nam dyrektorzy oper oraz filharmonii w Polsce mają tego świadomość i szukając środków finansowych, nie sięgają po nie w najprostszy i najgłupszy z możliwych sposobów - zwalniając doświadczonych pracowników.

Dla porównania przedstawiamy wielkość zespołów w Operze Bałtyckiej (po zapowiedzianych przez pana dyrektora zmianach) i podobnych ośrodkach w Polsce:

Chór: Opera Krakowska: 43; Opera na Zamku w Szczecinie: 27; Teatr Wielki w Łodzi: 59; Opera Nova w Bydgoszczy: 49; Teatr Wielki w Poznaniu: 47; Opera Wrocławska: 45; Opera Bałtycka w Gdańsku: 30-36;

Orkiestra: Opera Krakowska: 69; Opera na Zamku w Szczecinie: 45; Teatr Wielki w Łodzi: 82; Opera Nova w Bydgoszczy: 68; Teatr Wielki w Poznaniu: 77; Opera Wrocławska: 81; Opera Bałtycka w Gdańsku: 51.

Z powyższych danych wynika, iż po zmianach wprowadzanych przez pana dyrektora Warcisława Kunca, Opera Bałtycka straci możliwość wystawiania przedstawień takich twórców jak Verdi, Puccini, nie mówiąc o dziełach Wagnera, czy R. Straussa. Jedynym rozwiązaniem będzie tymczasowe doangażowywanie muzyków, w efekcie ciągła ich rotacja. Tymczasem zespoły takie jak chór, czy w szczególności orkiestra potrzebują lat wspólnej pracy, aby osiągnąć odpowiednio wysoki poziom.

Ponadto pan Kunc pisze, że podana przez media liczba 40 osób jest zawyżona, podaje liczbę 10 osób do zwolnienia w orkiestrze, a następnie wylicza ilość poszczególnych instrumentów w swoim wymarzonym składzie. Jednak każdy kto umie liczyć i wejdzie chociażby na stronę Opery Bałtyckiej musi zauważyć, że oprócz osób, które otrzymały lub w najbliższym czasie otrzymają wypowiedzenia, do zwolnienia będzie co najmniej kolejna czwórka muzyków względem obecnego składu. A są to jedynie plany na 2018 rok, w kolejnym możemy spodziewać się następnych redukcji, aż do zupełnego wyniszczenia stałego składu, co miało miejsce w Szczecinie, gdzie pan dyrektor Kunc w ten sam sposób postąpił z pracownikami i czego skutki odczuwają do dzisiaj (tabela powyżej).

Dokonywana przez obecnego dyrektora redukcja etatów jest rozłożona w czasie, tak aby nie można jej było potraktować jako zwolnienia grupowe (powyżej 10% pracowników

w ciągu jednego miesiąca). W efekcie osoby zwalniane pozbawiane są możliwości ewentualnego powrotu do pracy w pierwszej kolejności, jak również nie mają zastosowania inne istotne dla pracowników zapisy, takie jak zakaz zwalniania małżeństw czy wyłącznych żywicieli rodziny, co w obecnej chwili ma niestety miejsce.

Ponadto w wielu przypadkach rzekoma redukcja etatów jest de facto sposobem na pozbycie się niewygodnych pracowników. Najpierw organizowano przesłuchania na dane stanowiska (np. koncertmistrz, chórzysta) mówiąc o rozbudowie zespołu, zatrudniano nowe osoby, a następnie zwalniano uprzednio zatrudnionych muzyków tłumacząc to redukcją zatrudnienia z powodów finansowych.

Pan dyrektor z uśmiechem na twarzy zatrudnia również na stałe osoby, zatrudnione na zastępstwo za pracownice przebywające na urlopach macierzyńskich, a co będzie po ich powrocie? Możemy się jedynie domyślać na przykładzie oboju i fletu, gdzie jasno zostało powiedziane, iż: "tylu obojów i fletów nie przewiduję". Ocenę takiego działania pozostawiamy czytelnikom.

W oświadczeniu pana dyrektora Kunca czytamy: "Orkiestra w sezonie 2016/17 wzięła udział w 55 koncertach i spektaklach. Przeciętny muzyk przepracował w tym okresie 780 godzin na możliwych 1864." - nie sposób się do tego bulwersującego zdania nie odnieść, gdyż jest to jeden z bardziej szkalujących i z premedytacją wprowadzających opinię publiczną w błąd fragmentów tegoż wystąpienia. Dlaczego? Ponieważ każdy muzyk oraz dyrygent, a jest nim pan dyrektor Warcisław Kunc, doskonale wie, że liczba przepracowanych godzin stricte w instytucji, tj. podczas prób i spektakli, ma się nijak

do rzeczywistej liczby godzin spędzonych przy instrumencie lub śpiewając. Przygotowanie roli, czy nauka partii wymaga wielu godzin pracy indywidualnej, która powinna być wliczana do godzin pracy (tzw. indywidualna praca artystyczna) i za czasów poprzednich dyrektorów rzeczywiście była, wpisywano ją również do miesięcznych planów pracy. Jest to też jeden

z punktów obecnie trwającego sporu zbiorowego z dyrekcją.

Warto wspomnieć w tym miejscu o obsłudze technicznej, gdzie pracownicy w ciągu ostatniego roku mieli rekordową ilość nadgodzin, z czego wynika, że zespół ten jest za mały, a wiemy, że również w jego przypadku są plany redukcji. Brak logiki - taka jest obecnie rzeczywistość w Operze Bałtyckiej - nielogiczna i pełna chaosu.

Komentarza na pewno wymaga również brak zwolnień w zespole baletu oraz administracji. Sprawa jest bardzo prosta - balet został stworzony od podstaw wg założeń pana dyrektora i z tego względu nie przewiduje w nim redukcji, zaś w administracji wiele osób już dostało wypowiedzenia, bądź z własnej woli odeszło.

--

"Co może zrobić dyrektor dzisiaj?" - to proste, czas na refleksję...

Jedynym przedstawionym problemem przez pana dyrektora są finanse, tak jakby żaden inny, w tym zupełna utrata zaufania do jego osoby przez pracowników, nie istniały.

Jedynym zaś pomysłem na rozwiązanie tego problemu jest w tej chwili zniszczenie zespołów orkiestry, chóru oraz techniki.

Zapowiedź o pozyskaniu środków własnych można śmiało między bajki włożyć, gdyż przez ostatnie półtora roku poza zwiększonymi wpływami ze sprzedaży biletów (podniesienie ich ceny) nie zdołał pozyskać dla instytucji żadnego sponsora ani partnera finansowego.

Według nas taka postawa jedynie zaostrza konflikt oraz sytuację kryzysową i jesteśmy przekonani, że jedynie głęboka refleksja ze strony pana dyrektora nad własnym postępowaniem oraz sposobem w jaki traktuje podwładnych, jak również zmiana krzywdzących, prowadzących do wyniszczenia instytucji decyzji, w tym przede wszystkim zwolnień, może uzdrowić sytuację. Jednak nauczeni gorzkim doświadczeniem, jak również widząc skalę manipulacji występującą w oświadczeniu pana dyrektora, jesteśmy niemal pewni, że do takiej refleksji pan dyrektor nie jest zdolny.

--

"Krok ku przyszłości" - czyli czego oczekujemy

Roztaczanie wizji nowego gmachu Opery Bałtyckiej jest równie miłe i piękne, co na chwilę obecną nierealne, co dobitnie podkreślił Marszałek Mieczysław Struk na spotkaniu, które odbyło się w maju 2017 roku, dodając, że również kosztowna przebudowa w zasadzie nie wchodzi w grę. Poruszanie zatem tego tematu w chwili obecnej albo ma na celu odsunięcie uwagi od realnych problemów, w tym przede wszystkim nieudolnego zarządzania instytucją albo co gorsza, jest częścią większego planu i ma zaszczepić w społeczeństwie przekonanie, iż w obecnej formie, gmachu i z tymi artystami Opera Bałtycka nie ma prawa dalej istnieć... Czarna wizja? Teoria spiskowa? Wciąż mamy nadzieję, że NIE i że zapewnienia Pana Marszałka Mieczysława Struka o tym, że nie wyobraża sobie Pomorza bez Opery Bałtyckiej oraz że ze swojej strony zrobi wszystko by sytuację w instytucji za którą odpowiada uzdrowić, są szczere i prawdziwe.

Opera dzisiaj potrzebuje nowego rozdania, nowego otwarcia, nowej nadziei i nowej wizji, kogoś kto będzie potrafił wyleczyć nie tylko o finanse, czy gmach, ale przede wszystkim mocno poranionych przez ostatnie półtora roku ludzi - artystów. Sztuka musi być pasją, bo tylko wtedy jest prawdziwa, dzisiaj zaś o pasję naprawdę trudno, gdy na korytarzach, scenie, czy w orkiestronie zamiast pozytywnych emocji wyczuwa się strach i niepewność. Tli się w nas jednak iskierka nadziei, że jeszcze można to wszystko posklejać i dlatego bardzo liczymy na wsparcie ze strony Marszałka Mieczysława Struka - na wsparcie i reakcję, którą nam obiecał.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji