Artykuły

Jak to czuje Jan Niemaszek - przed premierą radiowego "Wesela"

Bronowickie weselisko trwało kilka dni. Stanisław Wyspiański, przetworzył je w ponadczasowy dramat. Ten już od ponad wieku inspiruje kolejne pokolenia. Ostatnio na warsztat wziął go Jan Niemaszek, reżyser i aktor z Rzeszowa - pisze Beata Sander

On miał 30 lat i szacunek współczesnych. Był doktorem prawa, poetą, a zarazem synem słynnego krakowskiego okulisty, rektora UJ. Ona kończyła właśnie 17 lat, a wywodziła się z chłopskiej rodziny. Lucjan Rydel i Jadwiga Mikołajczykówna stanęli na ślubnym kobiercu w kościele Mariackim 20 listopada 1900 r. Świadkował im Stanisław Wyspiański, który przetworzył ich wesele w ponadczasowy dramat. Ten już od ponad wieku inspiruje kolejne pokolenia. Ostatnio na warsztat wziął go Jan Niemaszek, reżyser i aktor z Rzeszowa, a do niedawna nasz redakcyjny kolega. Czy i jemu uda się przejść do historii?

Przypomnijmy. Bronowickie weselisko trwało kilka dni. Odbywało się w dworku malarza Włodzimierza Tetmajera, przyjaciela Lucjana Rydla i szwagra Jadwigi Mikołajczykówny. Budynek nazwano "Rydlówką" i zachował się do naszych czasów (Kraków ul. W. Tetmajera 28). Z izby, gdzie wywijano obertasy i poleczki, i gdzie musieli się zmieścić muzykanci, powynoszono wszystkie sprzęty. Córeczkę Wyspiańskiego, Helenkę, i małe Tetmajerówny trzeba było wysadzić na piec, by nie poturbowali ich rozbawieni weselnicy. A ci dopisali. Przybyła cała podkrakowska wieś i wielu znamienitych gości z Krakowa.

Wyspiański nie tańczył...

tylko zajął pozycję pomiędzy pomieszczeniem tanecznym a tym, gdzie przy stole siedzieli starsi i politykowali. - Pamiętam go jak dziś jak szczelnie zapięty w swój czarny tużurek, stał całą noc oparty o futrynę drzwi, patrząc swoimi stalowymi, niesamowitymi oczyma - relacjonował Tadeusz Boy-Żeleński w, Plotce o Weselu". To wtedy zaczął układać swoją sztukę. - Niedługo po weselu Rydla Wyspiański spotkał Stanisława Estreichera, przyjaciela obydwu, i opowiadał mu o tym wydarzeniu. Zwierzył mu się także, że pisze dramat na ten temat. Już nawet czytał mu pierwszą scenę, którą była scena rozmowy Gospodarza z Wernyhorą - relacjonowała Maria Rydlowa, żona wnuka Lucjana Rydla i do nie tak dawna kustosz "Rydlówki". - Początkowo Wyspiański zamierzał napisać dramat jednoaktowy, gdy jednak ten już był gotowy, uznał, że musi poprzedzić go jeszcze jednym aktem, który objaśni, kim są występujące w utworze postacie i zjawy. Najpierw powstał więc akt II, potem akt I. Jako ostatni napisany został akt III, który stanowi załamanie dramatyczne utworu. .

Bohaterowie dramatu mieli swoje pierwowzory w rzeczywistości. Wyspiańskiemu nie chodziło jednak o stuprocentowo wierne sportretowanie mu współczesnych, ale wyeksponowanie pewnych przywar narodowych. Tworzył postaci zgodnie ze swoją wizją. Boy sugerował w "Plotce o Weselu Wyspiańskiego", że po premierze sztuki (16 marca 1901 r.) wszyscy poobrażali się na genialnego autora. Maria Rydlowa potwierdza, że Helena Rydlowa, matka pana młodego i Haneczki, poprosiła Wyspiańskiego zarówno w swoim imieniu, jak i Elizy Pareńskiej, matki Zosi i Maryny, o to, by zastąpił prawdziwe imiona panien innymi. On jednak oznajmił, że nie zrobi tego, ale wystarczy jednak jej jedno słówko, a zdejmie całą sztukę. - Helena Rydlowa nie chciała żądać usunięcia sztuki z teatru, wiedziała bowiem, że poeta jest w trudnej sytuacji - relacjonuje Maria Rydlowa. Wiedziała, że "Wesele" grane w cztery miesiące po ślubie będzie sztuką kasową. No i matka Lucjana Rydla miała rację... Przez lata "Wesele" doczekało się przeróżnych interpretacji.

Jak to czuje Jan Niemaszek

W tym roku, jeszcze zanim ruszyła machina z Narodowym Czytaniem, na warsztat wziął je reżyser i aktor z Rzeszowa, a zarazem wielki fan Wyspiańskiego, Jan Niemaszek. To on wspólnie z Katarzyną Noworól stworzył scenopis słuchowiska dla Radia Rzeszów, "Ja to czuję, ja to słyszę...". Pomysł trafił na podatny grunt i od razu spodobał się prezesowi Polskiego Radia Rzeszów Przemysławowi Tejkowskiemu (aktor z zawodu i były dyrektor Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie). W rzeszowskiej produkcji zagrało ponad 50 aktorów. Twórcom udało się ściągnąć takie znakomitości sceny jak: Anna Polony, Jan Nowicki czy Jerzy Trela. Oprócz sław zagrały też i naturszczyki: Tomasz Górnicki (także nasz redakcyjny kolega) czy uczniowie z Ustrzyk Dolnych. W atmosferę sprzed ponad wieku wprowadził współczesnych odbiorców Narrator, czyli Adam Głaczyński, dobrze znany słuchaczom Radia Rzeszów głos. Pana Młodego wykreował prezes Tejkowski, a jego partnerkę - Monika Szela, dyrektorka Teatru Maska.

Jan Nowicki jest Hetmanem, Anna Polony - nobliwą Radczynią, a Grażyna Misiorowska z Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu - Gospodynią. Jerzy Trela zagrał Wemyhorę. Czy w słuchowisku trudniejsze bywa wejście w role niż na tradycyjnej scenie? - Aktorzy muszą przede wszystkich uruchomić swoją wyobraźnię, żeby pobudzić wyobraźnię słuchaczy tak, by mieli możliwość stworzenia sobie własnego obrazu - podkreślił Jerzy Trela. Jak dodał, realizując słuchowiska w Teatrze Telewizji, różnie to się odbywało. Czasem markowano kolację, czasem coś się tłukło. - A czasem nic się nie robiło, a efekty były dogrywane - zdradził Trela.

Z kosą na sztorc

W rzeszowskim studiu nagraniowym przygotowano scenografię, jak i rekwizyty, np. naturalnych rozmiarów kosę na sztorc. Nad produkcją czuwał Andrzej Zajdel, a stroną akustyczną - Maciej Rosół. Radiowe "Wesele" toczyło się w różnych miejscach, nie tylko w bronowickiej chacie. Akcja zakończyła się pogrzebem Wyspiańskiego, w której to roli sam reżyser zdecydował się obsadzić. Wprowadził dużo dodatkowych postaci i scen. - To kobyła sakramencka - trzy i pół godziny podzielone na 3 akty - nie kryje Jan Niemaszek, który jest również autorem opracowania dramatycznego.

Kiedy poznamy efekty? Już 27 listopada, w przededniu 110. rocznicy śmierci Stanisława Wyspiańskiego, podczas specjalnej gali w Teatrze Maska zostanie odegrane kilkanaście scen. Natomiast premiera słuchowiska na rzeszowskiej antenie planowana jest: 1,2 i 3 grudnia o godz. 19. Gorąco polecamy!

W tekście wykorzystaliśmy fragmenty rozmowy z Marią Rydlowa ze strony http://www2.almamater.uj.edu.pl/

Opowiedzieli o "Weselu"

ANNA POLONY:

- Uważam, że to jest strasznie ważna sztuka dla teatru i dla naszego społeczeństwa. Ona tak wiele mówi o naszych przywarach, naszej mentalności, że to powinno się nieustannie grać, czytać i oglądać.

JERZY TRELA:

- "Wesele" jest jednym z trudniejszych spektakli. Jest pewnym poszukiwaniem drogi do wolności, do źródeł swojego jestestwa. Jest też obrazem świata, w którym żył Wyspiański i obrazem świata, z którym się zderzał, dlatego tak wiele osób obraziło się na niego po premierze. Wyspiański był doskonałym obserwatorem, doskonale widział wady, przywary, które nam ciążą do dzisiaj. I powinniśmy się ciągle uczyć na tym elementarzu Wyspiańskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji