Zaproszenie do podateńskiego lasu
Redaktor tego numeru Gazety Towarzyskiej HADES sprecyzował dość jasno, iż ma on być swego rodzaju łącznikiem, lub może: pomostem, pomiędzy minionym sezonem kulturalnym a tym właśnie się rozpoczynającym.
Odpowiada mi takie założenie, albowiem dzięki niemu mam okazję raz jeszcze napisać o wydarzeniu, które z jednej strony było ukoronowaniem sezonu 1993/94 na lubelskich scenach, z drugiej zaś może być mocnym akordem otwierającym sezon następny. Mam oczywiście na myśli "Sen nocy letniej" Williama Szekspira zrealizowany przez Romanę Próchnicką w Teatrze im. J. Osterwy.
Tu od razu wyjaśniam - nie chcę pisać recenzji z tego spektaklu. O-mawiałem go już dwukrotnie -w miesięczniku Na Przykład oraz w Wiadomościach Kulturalnych - i to wystarczy. Niniejszy tekst ma być raczej rodzajem zaproszenia, zachętą dla tych, którzy jeszcze tego - nie waham się użyć tego słowa - znakomitego spektaklu nie widzieli.
Powodów, dla których Sen nocy letniej zobaczyć trzeba jest wiele. Na czele z tym podstawowym, że żadnej inscenizacji Szekspira pominąć nie wolno. Zwłaszcza w Lublinie, gdzie j ego sztuk nie było przez długich lat 15, co było skandalem na skalę ogólnopolską. Atoli nie jest to powód jedyny. Bo przecież mamy w spektaklu szereg ról udanych, z Oberonem (Henryk Sobiechart), Tytanią (Grażyna Jakubecka), Pukiem (Wojciech Dobrowolski) i Spodkiem (Paweł Sanakiewicz) na czele. I tu mała uwaga do Mirka Haponiuka z Gazety w Lublinie, który nie dopatrzył się zmysłowości w postaci Tytanii. Otóż zmysłowość nie polega bynajmniej na tym, by aktorka rozebrała się na scenie do naga. Zmysłowość wyraża się gestem, ruchem, spojrzeniem, aurą oddziaływającą na widza. To wszystko było w roli Tytanii. I zaiste warto to zobaczyć.
Wreszcie nastrój spektaklu. Owa specyficzna atmosfera tajemniczości i magii, spowijająca scenę i emanująca aż na widownię. Słowami oddać ją trudno. Chyba, że jest to poezja. Wiersz Beaty Obertyńskiej Sen nocy letniej oddaje tę atmosferę i nastrój:
"... Śpij... ciepło mi przy tobie.
Od gwiazd się trzęsie i jarzy
noc letnia, pełna ros.
Nie trzep mi tylko przy twarzy
uchem - puchami obrosłem.
Śpij! - nie przeszkadzaj mi teraz...
Wiem przecie. Jesteś osłem,
a ja - elf ową królewną...
Dlaczego sapiesz we śnie?
Nikt o nic cię nie pyta.
Leż cicho, bo w szatkę zwiewną
wplączesz mi ośle kopyta.
Śpij!
Źródlanie jakoś i leśnie
mech pachnie...
Cierpkie tchy od jaru idą.
Gwiazdami niebo oblepło
i lśni.
Miękko przy tobie i ciepło...
Jesteśmy w lesie sami...
W sierść oślą ufnie wtulona,
chcę w gwiazdy patrzeć dalekie
i tęsknić do - Oberona...
Śpij!! -
Ci, którzy widzieli spektakl w Teatrze Osterwy - wiedzą, dlaczego zamieszczam tu ten wiersz. Inni powinni się wybrać w tę podróż do podateńskiego lasu. Bo warto.