Artykuły

Szekspir uwspółcześniony

"Miarka za miarkę" w reż. Krzysztofa Kopki w Teatrze Nowym w Zabrzu. Pisze Krzysztof Karwat w miesięczniku Śląsk.

Widzów aktorzy witają już na foyer. Niektórych prowadzą i sadowią na krzesłach. Trwa szalona karnawałowa zabawa, trochę przypominająca zakazane... parady równości. Tak, nie mamy wątpliwości, że w świecie, którego próg właśnie przekraczamy, surowe normy obyczajowe nie obowiązują. Jesteśmy w starym Wiedniu? Być może, raczej jednak umowna to kwestia, o czym przekonują współczesne kostiumy, takież rytmy muzyczne i taneczne.

Alegoryczny i aluzyjny jednocześnie kształt inscenizacji narzuca się od razu a publiczność go rozumie i akceptuje, tym bardziej że komunikacja między widownią i sceną została poniekąd odwrócona - widzowie siadają na scenie, aż po jej horyzont, a aktorzy operują w przestrzeni jakby zawieszonej nad widownią i okalającymi ją balkonami. Nie jestem pewny, czy był to tylko techniczny wymóg i konieczność, czy suwerenny pomysł scenografa. Takie rozwiązanie przestrzenne wzmocniło jednak wymowę zabrzańskiego spektaklu. Kto jest stróżem moralności i jej kodyfikatorem - publiczność czy namiestnik Angelo i jego ludzie? Kto zaś okaże się obłudnikiem - tenże Angelo czy może też - uderzmy się w piersi - my, widzowie? Aluzyjność i dwuznaczność przesłania są największą wartością zabrzańskiego spektaklu, choć osiągnięto je środkami nader uproszczonymi. Wprawdzie tym samym zatarto możliwy moralizatorsko-dydaktyczny ton, który byłby zapewne trudny do przyjęcia, to jednak w zamian otrzymaliśmy czarno-biały obraz świata, co najwyżej niekiedy tylko rozświetlony półtonami. By je jednak dostrzec, trzeba wykazać wiele dobrej woli. Trzeba chcieć i umieć przebić się przez plakatowy uniform, w jaki włożono to przedstawienie.

Dostrzeżmy zatem najpierw walory. Klarowna koncepcja reżyserska dobrze współgra z wizją scenograficzną. Pole gry aktorskiej ograniczono drucianym płotem, na którym rozwieszono wielobarwne graffiti -jeszcze jeden hedonistyczny znak rzeczywistości, w której granic wolności świadomie się nie wyznacza. Oto jak wygląda libertyńska swawola, bez jarzma reguł i obyczajowych norm. Ale oburzenie nie jest wskazane, bo realizatorzy porozumiewawczo mrugnęli do nas okiem. W centralnym punkcie kilkustopniowe, wyłożone czerwoną materią schody -tędy będzie wchodzić i schodzić Władza. Ale wystarczy ścienne malunki zasłonić marsowymi portretami nowego namiestnika książęcego, który na czas jakiś obejmie tu rządy, a schody odgrodzić ruchomą kratą, by przekonać się, jak łatwo ten (nasz?) świat zamienia się w więzienie. Nie tylko pojmowane metaforycznie. Także dosłowne - tych krat pokonać nie można, tym bardziej że od razu znajdą się ludzie, którzy w mig przyjmą nowe porządki i będą ich nadgorliwymi obrońcami, choć sami mniej lub bardziej skrycie łamać będą nawet najzwyczajniejsze reguły przyzwoitości i praworządności. Bo tym światem niepodzielnie włada obłuda, chroniona fałszywym świątobliwym słowem i policyjnym knutem (Stróż w wykonaniu Danuty Lewandowskiej i Łokieć grany przez Krzysztofa Urbanowicza są niczym para niezbyt rozgarniętych, a jednak na swój sposób przebiegłych zomowców).

Człowiekiem, który odsłania i piętnuje faryzeizm nowej władzy, jest książę Vincentio. To udana, wyrazista, choć niejednoznaczna w swej wymowie rola Jacka Dzisiewicza, silnie ważąca na całym przedstawieniu. Zwróćmy uwagę na to, że w tej interpretacji Vincentio nie jest bynajmniej nagle nawróconym moralistą, który chce zmienić rzeczywistość (a to on przecież decydował o jej chorym obliczu!) i powstrzymać obyczajową rozwiązłość swych poddanych, a jednocześnie upokorzyć nowych ideologów państwa moralnie "czystego". Na dobrą sprawę nie wiemy, dlaczego decyduje się na tę grę pozorów i przebieranek (a to on przecież powierza rządy namiestnikowi i udaje zakonnika). Nie jesteśmy pewni jego motywów, choć gdy ujawnia je Eskalusowi, to rzecz wygląda tylko na rodzaj przebiegłej zabawy (Andrzej Lipski, to też ciekawe, gra przekupnego i skrycie cynicznego sędziego, który w ostatecznym rozrachunku nie zostanie poddany karze, ba, pewnie znowu powróci pod skrzydła księcia, pełniąc przy nim najwyższe funkcje publiczne; czy tylko on? - zapytajmy retorycznie). Nie jest więc tak, jak sugerowały informacje prasowe towarzyszące zabrzańskiej; premierze, że oto będziemy oglądali spektakl niemalże przestrzegający nas przed nastaniem rządów autorytarnych, wspierających się na jakimś religijnomoralnym fundamentalizmie.

Aż takiej "aluzyjności" tutaj nie i ma. Równie bowiem "ożywcza"; i uprawomocniona jest refleksja, która poprowadzi nas niejako w drugą stronę: nie tylko Angelo, udanie wykreowany przez Zbigniewa Stryja, jest tutaj godny potępienia, skoro fałsz i obłudę, a już na pewno brak wierności jakimkolwiek zasadom, można na dobrą sprawę zarzucić wszystkim protagonistom. Dałoby się może z tego grona wyłączyć oskarżonego o rozwiązłość i skazanego na śmierć Claudia (Andrzej Kroczyński) i jego siostrę Izabelę (Aleksandra Gajewska), może też narzeczoną Julię (Beata Kotlarz), ale te postacie szeleszczą papierem, są dziwnie patetyczne, bardzo serio potraktowane, więc na tych koturnach łatwo się potykają. Role kobiece wyraźnie odstają, co może być efektem pewnych perturbacji w zespole zabrzańskim, który przechodzi dopiero proces przebudowy (tutaj wzmocniony słuchaczami gliwickiego studium wokalno-baletowego). Przerysowana jest też postać wszędobylskiego Lucja (Norbert Kaczorowski), wyposażonego w aparat fotograficzny i dyktafon - atrybuty niechlujnego dziennikarza-sprzedawczyka, który za cenę wątpliwego prestiżu i okruchy spadające z pańskiego stołu gotowy jest służyć każdej władzy. Pomysł dobry - a jednak karykatury za dużo.

Niekiedy zatem przeszkadza w tym spektaklu mieszanie języków i konwencji. Stary Szekspir niby zniósł tę próbę współczesności, a jednak równocześnie coś ważnego stracił.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji