Artykuły

Przed "Halką" byli "Biuraliści"

Za pewnego rodzaju "rekompensatę" potraktujmy opublikowaną przez Wydawnictwo Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk książkę "Teatr muzyczny Stanisława Moniuszki" - zbiór prac pod redakcją Elżbiety Nowickiej i Magdaleny Dziadek, stałej recenzentki i publicystki muzycznej miesięcznika "Śląsk". Aczkolwiek książka ta nie podejmuje tematu inscenizacji i recepcji oper Moniuszki na Śląsku, z naszym terenem "łączy" ją jednak nie tylko nazwisko red. Dziadek - pisze Marek Brzeźniak w Śląsku.

5 lat temu na 65-lecie Opery Śląskiej wystawiono "Straszny dwór" Stanisława Moniuszki, 10 lat temu z okazji 60-lecia - "Halkę". Przed 20 laty też była "Halka". Najczęściej te dwa sztandarowe dzieła ojca naszej opery narodowej pojawiały się na bytomskich jubileuszach.

Tegoroczne 70-lecie jest skromniejsze. "Straszny dwór" co prawda zagrano, ale nie nowy, lecz ten sprzed 5 lat. W nowych inscenizacjach przygotowano natomiast dwie jednoaktówki: operę "Verbum nobile" i balet "Na kwaterunku", kiedyś zresztą obecne na tej scenie, ale bardzo, bardzo dawno temu.

Wydawnictwa jubileuszowego też nie ma, mimo że poprzednie, opatrzone tytułem "Pół wieku Opery Śląskiej 1945-2000" nie obejmuje, bo przecież nie może, ostatnich 15 sezonów i brak ten zaczyna coraz bardziej doskwierać.

Za pewnego rodzaju "rekompensatę" potraktujmy więc opublikowaną przez Wydawnictwo Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk książkę "Teatr muzyczny Stanisława Moniuszki" - zbiór prac pod redakcją Elżbiety Nowickiej i Magdaleny Dziadek, stałej recenzentki i publicystki muzycznej miesięcznika "Śląsk". Aczkolwiek książka ta nie podejmuje tematu inscenizacji i recepcji oper Moniuszki na Śląsku, z naszym terenem "łączy" ją jednak nie tylko nazwisko red. Dziadek.

Agnieszka Marszałek omawiająca dzieje oper Moniuszki na lwowskiej scenie, w rozbiorowych i polskich czasach Grodu Orląt, dodała do swego tekstu wykaz inscenizacji Moniuszkowskich od sezonu 1840/1841 roku do sezonu 1939/1940 (prawie okrągłe 100 lat, bez zaledwie jednego roku, wszak ten ostatni sezon został przecież dla nas, Polaków, tragicznie przerwany). I jakież nazwiska w tej końcówce spotykamy? W zapowiedzi przedstawienia "Strasznego dworu" 3 września 1938 roku Jadwigę śpiewa Kotula-kówna (to późniejsza Wiktoria Calma, pierwsza powojenna śląska Halka, wtedy jeszcze występująca pod pierwotnym nazwiskiem), a Hannę - Czepielówna (Zofia Czepielówna, także przyszła solistka Opery Śląskiej). W nieustalonej roli jest obsadzony Dobosz (Adam Dobosz, reżyser śląskiej "Halki" w 1945 roku). Natomiast jako reżyser lwowskiej "Halki" zapowiedzianej w grudniu tegoż 1938 roku jest wymieniony Adam Didur, który za 7 lat założy Operę Śląską.

Tych danych, a konkretnie wykazów inscenizacji Moniuszkowskich we Lwowie po 1900 roku, w opublikowanej przed 9 laty przez to samo wydawnictwo pracy "Teatr operowy Stanisława Moniuszki. Rekonesanse", której obecna książka jest zdecydowanym rozszerzeniem, jeszcze nie ma. W "Rekonesansach" jeden z tekstów także wyszedł spod pióra Magdaleny Dziadek (wtedy reprezentowała uczelnię cieszyńską, dziś Uniwersytet Jagielloński w Krakowie), ale nie była, jak teraz, redaktorką całego zbioru.

W obecnie omawianej książce występuje jeszcze jeden lwowsko-śląski akcent. Luba Kijanowska i Lidia Melnyk ze Lwowa w tekście "Recepcja twórczości operowej Stanisława Moniuszki w ukraińskiej kulturze muzycznej" przywołują postać, pochodzącego z rodziny duchownego unickiego, Andrzeja Gajka, w swoim czasie bardzo znanego wykonawcy partii Moniuszkowskich, ł informują, że "po wybuchu II wojny światowej władze radzieckie aresztowały wówczas 66-letniego śpiewaka wraz z rodziną. Zostali deportowani na Syberię, do Kraju Krasnojarskiego, gdzie artysta pracował jako drwal przy wyrębie drzew. Później zwolniono go od ciężkiej pracy fizycznej i pozwolono zorganizować klub artystyczny. W 1946 roku Ga-jek został zwolniony, lecz nie mógł powrócić do Lwowa. Wyjechał do Polski, gdzie ślad po nim zaginał. Po raz ostatni widziano go w Katowicach, na dworcu kolejowym w 1946 roku; przypuszczalnie zmarł tamże w 1949 roku."

Lwów, jak widać jest w tej książce reprezentowany całkiem mocno. Oczywiście obecne są też ziemie litewskie, wszak urodzony w Ubielu na dzisiejszej Białorusi twórca "Strasznego dworu", zanim objął dyrekcję Teatru Wielkiego w Warszawie w 1858 roku, działał przez wiele lat w Wilnie, gdzie był organistą kościoła św. Jana. O komediooperze "Biuraliści" pisze Sviatlena Niemahaj z Akademii Muzycznej w Mińsku - wtedy Mińsk i Wilno aczkolwiek położone w dwu różnych guberniach imperium rosyjskiego, były sobie niewątpliwie znacznie bliższe niż dziś, gdy są stolicami dwu państw. Z kolei Radosław Okulicz-Ko-zaryn reprezentujący uniwersytety poznański i wileński podejmuje temat wyraźnie zakreślony tytułem: "Narodowy kompozytor nieistniejącego kraju. Stanisław Moniuszko i wskrzeszanie Wielkiego Księstwa Litewskiego w pieśni".

Jeśli chodzi o temat obecności muzyki Moniuszki poza dawnymi i obecnymi granicami Polski, kraju niewątpliwie ponownie istniejącego, odnotujmy jeszcze tekst Jifego Kopecky'ego o praskich prezentacjach "Halki" w latach 1868 i 1898.

"Halka" i "Straszny dwór" - to opery nie tylko znane, ale bardzo znane. Dużą zaletą zbioru "Teatr muzyczny Stanisława Moniuszki" jest przybliżenie czytelnikom historii dzieł scenicznych zdecydowanie ustępujących sławą obu tytułom. Dwa z nich - wspomniani już "Biuraliści" i "Jawnuta" - zostały wyróżnione oddzielnymi artykułami. Dodajmy do tego jeszcze rzadko dziś wykonywaną kantatę "Widma" opartą na Mickiewiczowskich "Dziadach".

Do książki dołączona jest płyta z utworami wykonanymi na koncercie towarzyszącym konferencji, podczas której prezentowano wstępne wersje artykułów o teatrze operowym Moniuszki. Krążek zawiera pieśni inspirowane czeskim XIX. wiecznym apokryfem "Rękopis królodworski". Musiały mieć owe wiersze udające poezję średniowieczną jakąś siłę magiczną, skoro muzykę do nich pisali nie tylko Czesi: wielki Antonin Dvofak i nieznany dziś poza swoim krajem Vaclav Tomaśek, Chorwat Vatroslav Lisinski i Polak Władysław Żeleński. W ubiegłym roku pięć pieśni do tego samego tekstu w polskim przekładzie Lucjana Siemieńskiego napisała także poznańska kompozytorka Ewa Fabiańska-Jelińska, jak podejrzewam z myślą o wspomnianej konferencji i dedykowała je wykonawcom Annie Budzyńskiej (sopran) i Tomaszowi Sośniakowi (fortepian), którzy utrwalili je na tymże krążku. Jako że temat "Rękopisu królodworskiego" i jego dużej, jak wynika z zainteresowania kompozytorów, popularności w XIX stuleciu nie jest przesadnie znany a prawdę mówiąc w ogóle nie jest znany, płyta stanowi niemałą ciekawostkę zwłaszcza dla osób zainteresowanych bohemikami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji