Artykuły

Pilawska: Aktorzy powinni być na szczycie listy płac

- Kiedy obejmowałam Powszechny, aktorzy zarabiali najmniej, obecnie ich zarobki kształtują się miedzy 1800 zł a 13 tys. zł miesięcznie, przy czym zdecydowana większość zarabia ok. 8-9 tys. zł, czyli tak, jak powinno być. Aktorzy powinni być w teatrze na szczycie listy płac - o sytuacji współczesnych artystów i zbliżającym się XXI Międzynarodowym Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych opowiada Ewa Pilawska, dyrektor Teatru Powszechnego.

Izabella Adamczewska: Tematem tegorocznej edycji festiwalu jest "kondycja artysty we współczesnym świecie". Dlaczego? Czy wpłynęły na to kwestie związane z polityką kulturalną (np. sytuacja w Teatrze Dramatycznym w Warszawie)? Czy raczej podkreślanie kiepskiej kondycji ekonomicznej artystów? A może pytanie o wolność słowa, zainspirowane awanturą o "Golgota Picnic"?

Ewa Pilawska: - W pewnym stopniu każda z tych kwestii, ale także wiele innych. Chciałabym, aby festiwal i wszystko, co będzie się wokół niego działo, zachęcało do zastanowienia się i dyskusji na temat tego, kim jest współczesny artysta? Czy artysta potrzebuje odbiorcy? I jaki ten odbiorca ma być? Czy współczesny artysta kontestuje porządek czy tworzy nowy? Czy projektuje nowe światy? Czy jest uwikłany w rynek?

Mówiąc o kondycji artysty nie sposób uciec od kwestii finansowych, choć jest to temat nierzadko kłopotliwy i dyskusyjny . Jako dyrektor teatru chcę podkreślić moją ogromną satysfakcję, że od wielu lat aktorzy są najlepiej zarabiającą grupą w naszym teatrze. Kiedy obejmowałam Powszechny, aktorzy zarabiali najmniej, obecnie ich zarobki kształtują się miedzy 1800 zł a 13 tys. zł miesięcznie, przy czym zdecydowana większość zarabia ok. 8-9 tys. zł, czyli tak, jak powinno być. Aktorzy powinni być w teatrze na szczycie listy płac.

Festiwal otworzy " Wycinka " Lupy - spektakl, którego nie udało się pokazać w poprzedniej edycji.

- To są zupełnie różne spektakle. W ubiegłym roku planowaliśmy pokazać na festiwalu "Wycinkę" w reżyserii Krystiana Lupy z teatru w Grazu, ale mimo zaawansowanych rozmów z dyrekcją austriackiego teatru nie udało się to, ponieważ jedna z aktorek odmówiła grania w ojczyźnie reżysera. Nie ukrywam zresztą, że ta niecodzienna sytuacja także uruchomiła we mnie myślenie o kondycji zawodu aktora/twórcy. Natomiast spektakl, który zaprezentujemy na tegorocznym festiwalu, został przygotowany przez Teatr Polski z Wrocławia.

Wybrała Pani " Dziady " Rychcika, a nie Zadary. Dlaczego?

- Każdy festiwal zawsze wymaga selekcji. Budując repertuar kolejnych edycji staram się, by jak najpełniej prezentował on to, co w minionym sezonie działo się na polskich scenach. Oba spektakle są bardzo ważne, ale zdecydowałam się na zaprezentowanie "Dziadów" Rychcika, bo uważam, że są ważnym głosem w temacie tegorocznej edycji. Jeśli chodzi natomiast o teatr Michała Zadary, moim zdaniem pełniej wybrzmi on w tym roku podczas prezentacji jego spektaklu "Chopin bez fortepianu", który zaprezentujemy w Filharmonii Łódzkiej. Ale oczywiście uważam, że jego realizacja "Dziadów" jest nie mniej ważna od wersji Radosława Rychcika i należy się tylko cieszyć, że w tak krótkim odstępie czasu powstały dwie tak interesujące i jednocześnie tak różne realizacje dzieła Mickiewicza.

Dlaczego w programie zabrakło "Nie-boskiej komedii" Strzępki i Demirskiego?

- Nie można zaprosić wszystkich spektakli. Nie o to też chodzi, zaproszone tytuły budują pewną całość. Kolejne festiwalowe wieczory mają układać się tematycznie. Cieszę się jednak, że dzięki festiwalowi twórczość Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego została niejako zaszczepiona łódzkiej publiczności , która czeka na ich kolejne spektakle. To duży sukces festiwalu, że po czterech prezentacjach ich spektakli, przed kolejną edycją odczuwa Pani - i wierzę, że inni widzowie również - swoistą tęsknotę i ciekawość kolejnej ich realizacji . To znaczy, że prezentowanie spektakli tego tandemu jest istotne , mimo że przedstawienia, które zapraszałam, nieraz wzbudzały skrajne emocje.

Teatr Powszechny przygotowuje dwa spektakle, które zostaną premierowo pokazane w trakcie festiwalu. "Wytwórnia piosenek" jest o Łodzi. Czy to początek budowania związanego z Łodzią repertuaru Powszechnego? Tak, jak od kilku sezonów robi to Teatr Nowy?

- Aspekt lokalny jest oczywiście ważny i zawsze podkreślam, że trzeba mieć świadomość miejsca, w którym się pracuje. Nie może on jednak być najważniejszy, nie może determinować wyborów artystycznych, bo wówczas staje się pustą figurą. A przecież najważniejsze jest by tworzyć ciekawy, ważny teatr. Oczywiście jednym z powodów, dla których zainteresowała mnie "Wytwórnia piosenek" jest to, że dzieje się ona w Łodzi i mówi o czasach świetności Łodzi filmowej. Ale najważniejsze jest jednak, że to ciekawy tekst, na realizację którego zdecydowała się grupa ważnych artystów. Teatr Powszechny i Polskie Centrum Komedii bardzo konsekwentnie realizują prapremiery współczesnych polskich tekstów - najwięcej spośród teatrów, nie tylko łódzkich . Zdarza się, że zapraszam autorów specjalnie do napisania tekstu o Łodzi, ale nie oznacza to, że takie teksty zawsze zostają zrealizowane.

Maciej Wojtyszko zaproponował mi "Wytwórnię piosenek" już jakiś czas temu, ale zawiesiłam jej realizację, bo z kilku powodów nie był to wówczas dobry moment. Po pewnym czasie wróciliśmy do rozmów. Zmieniła się nieco koncepcja spektaklu, do prac nad tekstem włączył się Maciej Karpiński. A skoro mówimy o "łódzkim" aspekcie, to na moją specjalną prośbę Maciej Wojtyszko dopisał trzy niewielkie role dla naszych wybitnych mistrzów sceny, którzy pamiętają czas, gdy powstawały "Zakazane piosenki" - Barbary Połomskiej, Janusza Kubickiego i Michała Szewczyka. Niestety, Janusz Kubicki swojej roli już nie zagra

Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych jest międzynarodowy, a w programie znalazła się tylko jedna zagraniczna produkcja (Die lächerliche Finsternis) . Dlaczego akurat ten spektakl Pani wybrała?

- Odkąd festiwal zyskał miano międzynarodowego, najczęściej mamy jedną , czasem dwie prezentacje zagraniczne, na co oczywiście wpływ mają względy ekonomiczne. Ale też staramy się, by każdego roku zapraszać teatr z innego obszaru kulturowego. W tym roku będzie to Austria i jedna z najnowszych premier wiedeńskiego Burgtheater. Wolfram Lotz w swojej sztuce, zainspirowanej " Jądrem ciemności " Josepha Conrada i " Czasem Apokalipsy " Francisa Forda Coppoli, zrywając z regułami konwencjonalnej dramaturgii w ironicznie, a przez to dojmujący sposób opowiada o samotności i niemożliwości zrozumienia drugiego człowieka.

Jak co roku, w programie festiwalu są również dyskusje. Kto będzie brał w nich udział?

- Wszyscy uczestnicy festiwalu. Zaprosimy również m.in. na sesję poświęconą Tadeuszowi Kantorowi i panel o kondycji współczesnego artysty, który poprowadzi Jacek Żakowski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji