Artykuły

Elegia na odejście

"Koncert życzeń" w reż. Yany Ross, koprodukcja TR Warszawa i Teatru Łaźnia Nowa w Krakowie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.

Nie lada odwagi wymagało wzięcie na warsztat tego tekstu bez tekstu, ponieważ bohaterka nie wypowiada ani słowa. Przedstawienie bez tekstu budzi zdumienie, a jeszcze odwołuje się do podglądactwa. Bezwstydnie obserwujemy Danutę Stenkę, która wykonuje sekwencję banalnych czynności, kiedy wraca z pracy z zakupami i powoli szykuje się do snu. Na początku nic nie zapowiada tragedii. Kobieta krząta się po mieszkaniu pośrodku sali teatralnej pozbawionej foteli - widzowie oglądają spektakl na stojąco, często krążąc i przypatrując się działaniom aktorki. Ta wszystko robi z mechaniczną precyzją: chowa zakupy, przebiera się w dres, gotuje wodę, ścieli łóżko, myje zęby, nawet korzysta z toalety. Przez 70 minut obserwujemy jej życie. Czasem popatrzy na "Big Brothera", czasem przetrze zlew szmatką. W pewnej chwili sięgnie po proszek nasenny, bo jednak zasnąć nie może. Zanim to zrobi, zatrzyma spojrzenie na czymś niewidocznym, jakiejś myśli, rezygnacji. Po tym pierwszym proszku przyjdą następne, gdy przeczyta całą ulotkę informacyjną. Popije je szampanem, uśmiechnie się z zaciekawieniem, co teraz. To rozstanie ze światem nie ma wymiaru tragicznego, ale przepojone jest bezbrzeżnym smutkiem, głuchą rozpaczą, której wypowiedzieć się nie da. Jeśli widzowie wytrzymują tę krzątaninę - pożegnanie z życiem, to dlatego, że Danuta Stenka z wirtuozerią zdołała ukazać rozpad wewnętrzny kobiety, która straciła wszelką nadzieję.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji